Jestem przekonany, że ten dzisiejszy dzień, to wmontowanie w tak ważnym miejscu tablicy pamięci tych trzech polityków, jest kolejnym krokiem ku temu, by ci, którzy szerzą nienawiść i niszczyć pamięć, przegrali. By zwyciężyła pamięć, prawda i Polska. Dziękuję bardzo
— powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w gmachu KPRM podczas odsłonięcia tablic upamiętniających ofiary katastrofy smoleńskiej: prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicepremiera Przemysława Gosiewskiego i ministra Zbigniewa Wassermanna. Tablicę odsłonili: premier Beata Szydło, prezes PiS Jarosław Kaczyński, Jadwiga Gosiewska i Halina Wassermann.
CZYTAJ TAKŻE: 7. rocznica katastrofy smoleńskiej. „Jak w XXI wieku mogło zdarzyć się coś takiego w Polsce!?”. RELACJA
Jak mówił Jarosław Kaczyński na uroczystości w KPRM:
Szanowna Pani Premier, panowie marszałkowie, szanowni państwo. Przede wszystkim chciałem podziękować pani premier, podziękować pani Annie Plakwicz, bo wiem, że stoi za tym przedsięwzięciem. Dziękuję za uroczystość, film, pamięć.
Pamięć o trzech ludziach, którzy byli - jak wszyscy ludzie - różni, ale których łączyło to, że byli związani z polskim państwem, narodem. Byli państwowcami i polskimi patriotami. Bieg wydarzeń, burzliwa historia ostatnich dziesięcioleci zetknęła ich ze sobą: mojego śp. brata, Przemysława Gosiewskiego jeszcze w latach 80., gdy Przemek był studentem, działaczem NZS, a mój brat jednym z podziemnych szefów struktur „S”. Nie pamiętam, który to był dokładnie rok, w którym się poznali. Kiedy Leszek rozpoznał w Przemysławie, że jest to młodzieniec niezwykły, człowiek o ogromnym potencjale, niebywale inteligentny. Tak się zaczęła ich współpraca, która potem przeniosła się do legalnej Solidarności. (…) A gdy mój brat musiał odejść z „Solidarności”, skierował Przemysława do mnie. Nie wbrew jego woli - on chciał nadal działać, tylko droga związkowa była już zajęta.
Przyszło Porozumienie Centrum, dla którego Przemysław zrobił niezwykle dużo. Jeśli ta partia miała krótki okres sukcesów i długi okres konania, a jednak nie skonała i przetrwała do momentu przekształcenia w PiS, to jest to w ogromnej mierze zasługa Przemysława. Później były już te działania w parlamencie, niebywała energia, którą pokazał także w rządzie, w końcu jako wicepremier. Był jednym z motorów tej przemiany, którą podjęliśmy w trudnych warunkach w latach 2005-2007.
Ale było też zetknięcie się Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Wassermanna. To była inna relacja, byli w podobnym wieku, doświadczeni. Coś ich połączyło - wspólna praca i umiejętność tej pracy. Umiejętność posuwania spraw do przodu w niezwykle trudnych okolicznościach. Gdy trzeba działać wbrew wszystkim. Nawet gdy jest się w rządzie, to w niemałej mierze trzeba działać przeciwko temu rządowi. Mówię o latach 2000-2001. Współpracowali, zaprzyjaźnili się. Leszek miał doświadczenie, że wierzyć całkowicie można niewielu. Zbigniew zaliczał się do tego grona. Wierzył mu jako człowiekowi, znakomitemu prawnikowi, prokuratorowi. Wierzył jako politykowi.
Zbigniew Wassermann zdecydował się pójść do polityki, choć mógł wrócić do prokuratury. (…) Podjął działalność nową dla siebie, ale też się tutaj sprawdzał. Odegrał wielką rolę, gdy działały komisje śledcze. Sam mogłem wtedy podziwiać jego niezwykły kunszt jako prawnika, prokuratora, człowieka, który potrafi dążyć do prawdy. A potem przyszły inne zadania, w rządzie. Zadania związane z pracą w rządzie, jako koordynator służb specjalnych. To funkcja, którą trzeba było pełnić dysponując aparatem, który w niemałej mierze nie był lojalny. (…)
Później przyszła próba, przegraliśmy. Przemek Gosiewski był starym działaczem partyjnym. Zastanawialiśmy się, co zrobić z tymi, którzy tymi działaczami nie są. Zbigniew był jednym z tych, którzy nie zawiedli i poszli z nami. Kiedy byliśmy w opozycji, atakowani, kiedy byliśmy watahą, która miała być dorżnięta. Można by tu przytaczać wiele określeń - chciano nas zniszczyć. (…) Szliśmy powoli ku zwycięstwu.
Później przyszedł fatalny moment 10 kwietnia. Przemysław początkowo nieprzewidziany do tego wyjazdu przeszedł ściany, jak to on, i poleciał. Natomiast Zbigniew wiedział, że to jest wyprawa bardzo ryzykowna. Mówił o tym. Ale uważał, że warto. Szkoda, że dowiedziałem się o tym już post factum, bo może by wtedy nie polecieli. Na pewno bym do tego przekonywał. Doszło do tragedii, w której mieliśmy do czynienia z jednej strony z bólem jednej, lepszej części narodu i eksplozję zła, nienawiści. Do dziś można powiedzieć te dwie siły, dwa żywioły ze sobą walczą.
Jestem przekonany, że ten dzisiejszy dzień, to wmontowanie w tak ważnym miejscu tablicy pamięci tych trzech polityków, jest kolejnym krokiem ku temu, by ci, którzy szerzą nienawiść i niszczą pamięć, przegrali. By zwyciężyła pamięć, prawda i Polska. Dziękuję bardzo.
svl
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335105-kaczynski-na-uroczystosciach-w-kprm-dzisiejszy-dzien-jest-kolejnym-krokiem-ku-temu-by-ci-ktorzy-szerza-nienawisc-i-niszcza-pamiec-przegrali