Pisałem już o bardzo konkretnej konferencji Prokuratury Krajowej, podczas której usłyszeliśmy naprawdę sporo konkretów na temat śledztwa smoleńskiego.
CZYTAJ TUTAJ: Śledztwo smoleńskie w końcu na właściwych torach. Niech każdy robi to, na czym się zna. Bez głupiej rywalizacji
Jak się można było spodziewać, nieprzychylne prokuraturze media będą się starały mimo wszystko znaleźć jakieś haki, by rozmydlić konkrety i poważną dyskusję sprowadzić znów na manowce. Pisał o tym także Marek Pyza w swoim komentarzu na wPolityce.pl.
Dwie pierwsze próby były już na samej konferencji, gdy oficer Faktów TVN drążył temat nadzoru nad śledztwem prowadzonym w 2010 roku przez prokuratora Marka Pasionka, a jego koleżanka z siostrzanej redakcji pytała o budżet śledztwa i wynagrodzenia prokuratorów. To pokazało, że śledczy wyciągnęli wnioski z poprzedniej konferencji i skupiając się na konkretach nie dali pretekstu do merytorycznych ataków.
Jak to się więc stało, że z pozoru mało ważny element - czyli konieczność postawienia zarzutów rosyjskim kontrolerom i nadzorującym ich pułkownikiem - zdominował media? Stało się to za sprawą redakcji, które od lat grają na ośmieszenie dochodzenia, ale nie jestem w stanie pojąć, dlaczego tak łatwo w tę grę dali się wciągnąć także inni, prawicowi dziennikarze. Ubolewam nad tym, bo ewentualna wina kontrolerów, którzy komunikowali polskiemu tupolewowi, że ten jest „na kursie i ścieżce” to sprawa znana. Teraz zarzuty tylko poszerzono.
Naprawdę dużą sprawą jest współpraca z czterema zagranicznymi laboratoriami, które zbadają i rozstrzygną definitywnie, czy na wraku i na szczątkach ekshumowanych ofiar były ślady materiałów wybuchowych czy nie. W związku z tym, że sprawa tak się rozmywa, czuję się w obowiązku przypomnieć, jakie to placówki:
Laboratorium Badań Materiałów Wybuchowych dla Celów Sądowych w Laboratorium Naukowo-Technicznym Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii. Zajmowało się badaniem szczątków wysadzonego przez terrorystów samolotu, który rozbił się w 1988 roku nad Lockerbie w Szkocji. Brało również udział w wyjaśnianiu okoliczności zamachu na indonezyjskiej wyspie Bali w 2002 roku, w którym zginęła m.in. polska dziennikarka oraz w londyńskim autobusie i metrze w 2005 roku.
Włoskie Laboratorium Kryminalistyczne Korpusu Karabinierów. Dokonuje ekspertyz m.in. w przypadkach przestępczości mafijnej.
Instytut Nauk Sądowych Irlandii Północnej. Zajmowało się badaniami m.in. w przypadku zamachów dokonywanych przez Irlandzką Armię Republikańską.
Laboratorium Kryminalistyczne Policji Naukowej Hiszpanii. Prowadziło badania po zamachach Al-Kaidy na pociągi w Madrycie w 2004 roku i wyjaśniało liczne ataki organizacji terrorystycznej ETA.
Koordynacja współpracy z aż czterema laboratoriami to duży sukces i wielki krok naprzód w wyjaśnianiu katastrofy. Takich etapów będzie jeszcze wiele, więc nie ekscytując się zbytnio doceńmy konsekwentną pracę prokuratury, ale także rozliczajmy ją z zapowiedzi i planów. Dosyć już czasu zmarnowano na ruchy pozorowane.
P.S. Zapraszam do lektury tygodnika „wSieci”. W obecnym numerze proponujemy Państwu kilkadziesiąt zdjęć, m.in. z kwietnia 2010 roku, które do tej pory nie były publikowane. Niech to będzie wspomnienie tych, którzy odeszli siedem lat temu, ale także refleksja nad atmosferą polityczną, w której doszło do tragedii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/334419-nie-rozmydlajmy-konkretow-ws-1004-dlaczego-media-zajmuja-sie-zarzutami-dla-kontrolerow-a-nie-badaniem-wraku-i-szczatek-ofiar