Cztery laboratoria światowej klasy, m.in. z Anglii i Hiszpanii, pomogą polskiej prokuraturze w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Dotychczas tylko mówiono o potrzebie umiędzynarodowienia dochodzenia. Dziś wreszcie staje się to faktem
— czytamy w ustaleniach Marcina Wikły i Marka Pyzy w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.
Specjalnie na potrzeby naszego postępowania zachodnie laboratoria zakupiły poszerzone wzorce z substancjami, których obecność chcą zweryfikować śledczy. Nie będą wyrokować o przyczynach katastrofy, lecz w naukowy sposób odpowiedzą jedynie na pytanie, czy na jej miejscu - na wraku i na ciałach ofiar - znajdują się ślady materiałów wybuchowych
— pisze tygodnik.
Zdaniem autorów tekstu, zaangażowane w projekt laboratoria „wypracowują wspólne procedury badawcze (włącznie z ujednoliconymi metodami pobierania śladów w czasie sekcji zwłok), by z wykorzystaniem najnowocześniejszych technik kryminalistycznych przeprowadzić kluczowe badania fizykochemiczne w najważniejszym śledztwie toczącym się w Polsce”.
Według „wSieci”, w ubiegłym tygodniu w hiszpańskiej stolicy polscy prokuratorzy dopinali ostatnie szczegóły współpracy z Hiszpanami; szczątki Tu-154M mają być badane m.in. w hiszpańskim Laboratorium Kryminalistycznym Policji Naukowej, które miało np. „znaczący wkład w śledztwo po zamachach Al-Kaidy na pociągi w Madrycie w marcu 2004 r.”.
Pierwsze potwierdzenia dotarły już z Prokuratury Krajowej.
Laboratorium Kryminalistyczne Policji Naukowej Hiszpanii w Madrycie zbada próbki pobrane w trakcie oględzin wraku samolotu TU-154 na obecność pozostałości materiałów wybuchowych
— czytamy w komunikacie.
Sprawa badania próbek z wraku stała się głośna, gdy w 2012 r. „Rzeczpospolita” napisała, że śledczy na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wielokrotnie wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu.
Próbki pobrane jesienią 2012 r. trafiły do kraju. W 2013 r. - po przeprowadzeniu badań tych próbek - NPW informowała, że biegli nie stwierdzili pozostałości materiałów wybuchowych na elementach wraku Tu-154M. Zbadano wówczas łącznie 258 próbek - 124 próbki gleby z miejsca katastrofy i 134 próbki z wraku. W 2015 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie informowała, że w całościowej opinii biegłych nt. katastrofy smoleńskiej nie ma większych różnic w porównaniu z innymi zgromadzonymi dotychczas dowodami.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego „czarnych skrzynek”.
svl, PAP
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/333136-wazne-ustalenia-wsieci-nt-1004-cztery-laboratoria-swiatowej-klasy-pomoga-polskim-sledczym-sprawdza-min-obecnosc-materialow-wybuchowych