Nie walczyli jak lwy o prawdę o Smoleńsku, to wiemy. Ale doprawdy wstrząsające jest to, jak bardzo polscy urzędnicy potrafili zamknąć oczy na narodową tragedię i konsekwentnie przeć do jakiegoś wydumanego „pojednania” z Rosjanami.
Do tego, że Bronisław Komorowski jest żadnym dyplomatą, nie ma konieczności nikogo przekonywać. Niestety, po 10/04 życie postawiło go na bardzo wysokim urzędzie. Jedyne, co był wtedy zrobić, to pochwalić Rosjan za dobrą współpracę. Ławrow pluł mu w twarz, mówiąc, że w Rosji jest kłopot z komunistami taki sam, jak w Polsce z prawicową opozycją, która „opowiada niestworzone rzeczy o katastrofie smoleńskiej”. I co na to nasz miłościwie panujący p.o. Prezydenta? Wyraził radość z powodu planowanego spotkania pań Komorowskiej i Miedwiediewej w Smoleńsku oraz planował wakacyjną wymianę młodzieży.
Z ujawnionej przez nas dokumentacji spotkań na najwyższym szczeblu wiemy, że przez 10/04 prezydent Lech Kaczyński był traktowany jak przeszkoda, która stoi na drodze dobrych relacji z Rosjanami. Zasługa za te relacje, coraz lepsze miała przypaść Donaldowi Tuskowi i jego partii. Nie wiem, dlaczego aż tak bardzo im na tym zależało, że potrafili położyć na szali honor własnego państwa.
„Wybitny” polski dyplomata Radosław Sikorski mówił kiedyś o „murzyńskości”, która ma nas rzekomo cechować w relacjach z Amerykanami.
21 kwietnia 2010 roku, Jerzy Bahr, ambasador RP w Moskwie raportuje, że rosyjski wicepremier i minister obrony Siergiej Iwanow, „mimo, iż nie jest zdrów, jest gotów przyjąć min. B. Klicha”. To jest powód do radości polskiego dyplomaty - „dawniej o podobne natychmiastowe spotkanie musieliśmy długo zabiegać”. Dlatego, jak sugeruje ambasador, podczas spotkania powinniśmy być potulni.
Jako powód sami podaliśmy chęć podziękowania; nie podziękujemy - powstanie u gospodarzy podejrzenie, że mamy ku temu powodu
— instruuje polskich urzędników dyplomata.
Najciekawsze jest jednak to, za co powinniśmy „podziękować”. Otóż, podczas spotkania z „niezdrowym” ministrem Iwanowem Bogdan Klich „podziękował władzom Rosji przede wszystkim za dużą operatywność na miejscu zdarzenia tuż po katastrofie, i za szybką, sprawną identyfikację ofiar”. Przypomnijmy, jest 21-22 kwietnia 2010 roku. Ręce opadają…
Takich dokumentów jest dużo więcej, wraz z Markiem Pyzą ujawniamy treść tylko części. Minister Witold Waszczykowski wciąż opowiada, że coś nowego odnalazł ws. 10/04. Jeśli nie będzie to miało wpływu na prokuratorskie postępowanie (wiemy, że w dużej mierze nie będzie), to nie ma co tego trzymać w sejfach, Polacy zasługują na to, by wiedzieć jak dyplomacja Tuska walczyła o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej.
CZYTAJ TAKŻE: „Na smyczy Putina”. „wSieci” ujawnia kulisy rozmów „na szczycie” tuż po 10/04. Sprawdź, co znajdziesz w nowym numerze!
KOMENTARZ MARKA PYZY: Śledztwo grzęzło, a oni wciąż podlizywali się Moskwie. Z niejawnych dokumentów wyłania się paskudny obraz poprzedniej władzy
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/313758-tusk-komorowski-sikorski-klich-dyplomaci-w-krotkich-majtkach-na-kolanach-przed-rosjanami-po-1004