Naukowcom nie po drodze z politykami. Tak naprawdę nie interesują ich jakiekolwiek ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej. Wojna ma trwać, bo to interesuje media. Posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej, na które zaproszono członków podkomisji Berczyńskiego jest tego najlepszym dowodem. Zaznaczmy na początku, że to spotkanie odbyło się z inicjatywy należących do komisji posłów opozycji i to oni brylowali na posiedzeniu.
Posłowie opozycji czuli się niedoinformowani w zakresie prac komisji. Logicznym zatem byłoby, gdyby zasypali jej członków setką pytań. Tak się jednak nie stało, merytoryki było jak na lekarstwo. Naukowcy zgromadzeni wokół przewodniczącego Wacława Berczyńskiego byli momentami zażenowani i trudno im się dziwić. Bo oto przed ich oczami rozgrywał się polityczny spektakl, dziwaczna szermierka słowna pomiędzy posłami Mroczkiem, Kierwińskim, Tomczakiem i Grabarczykiem a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem. Swoje dołożył jeszcze Stefan Niesiołowski i oto okazało się, że właściwie nikogo już nie interesuje przyczyna tego, co stało się nad ranem 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku.
Żeby była jasność, choć minister wyrażał swoje niezadowolenie z takiego toku „dyskusji”, to trudno odnieść wrażenie, żeby próbował jakoś ją ukrócić. I tak się to toczyło, choć bohaterami mieli być fachowcy Berczyńskiego.
Szkoda, że nie przebiła się przez to wszystko choćby prezentacja Marka Dąbrowskiego, który mówił rozmieszczeniu ciał po katastrofie. Sprawa drastyczna, ale doskonale obrazująca to, co mogło się tam wydarzyć. Dowiedzieliśmy się np. że jedno z ciał, osoby, która była w trzeciej salonce tupolewa (mniej więcej w połowie samolotu) było w kilku kawałkach i te kawałki były rozrzucone na kilkudziesięciu metrach. Jak to możliwe, skoro samolot miał spaść (według komisji Millera) po zahaczeniu brzozy na zaledwie kilku metrach?
CZYTAJ TAKŻE: Sejm: komisja Berczyńskiego ujawnia nowe fakty ws. 10/04! Sprawdź szczegóły podważające oficjalną wersję wydarzeń!
Tak się teraz zastanawiam, czy to posiedzenie komisji OBN w ogóle miało szanse być merytoryczne i wychodzi mi, że nie. Bo do merytorycznej dyskusji potrzeba conajmniej dwóch partnerów. Posłowie opozycji (przypomnijmy, to oni domagali się tego spotkania) merytorycznie byli w stanie powiedzieć to, co Maciej Lasek napisał na twitterze chwilę wcześniej. Prześledźcie Państwo jego wpisy, słowo w słowo były później podawane przez Marcina Kierwińskiego i Cezarego Tomczyka.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Naukowcom nie po drodze z politykami. Tak naprawdę nie interesują ich jakiekolwiek ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej. Wojna ma trwać, bo to interesuje media. Posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej, na które zaproszono członków podkomisji Berczyńskiego jest tego najlepszym dowodem. Zaznaczmy na początku, że to spotkanie odbyło się z inicjatywy należących do komisji posłów opozycji i to oni brylowali na posiedzeniu.
Posłowie opozycji czuli się niedoinformowani w zakresie prac komisji. Logicznym zatem byłoby, gdyby zasypali jej członków setką pytań. Tak się jednak nie stało, merytoryki było jak na lekarstwo. Naukowcy zgromadzeni wokół przewodniczącego Wacława Berczyńskiego byli momentami zażenowani i trudno im się dziwić. Bo oto przed ich oczami rozgrywał się polityczny spektakl, dziwaczna szermierka słowna pomiędzy posłami Mroczkiem, Kierwińskim, Tomczakiem i Grabarczykiem a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem. Swoje dołożył jeszcze Stefan Niesiołowski i oto okazało się, że właściwie nikogo już nie interesuje przyczyna tego, co stało się nad ranem 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku.
Żeby była jasność, choć minister wyrażał swoje niezadowolenie z takiego toku „dyskusji”, to trudno odnieść wrażenie, żeby próbował jakoś ją ukrócić. I tak się to toczyło, choć bohaterami mieli być fachowcy Berczyńskiego.
Szkoda, że nie przebiła się przez to wszystko choćby prezentacja Marka Dąbrowskiego, który mówił rozmieszczeniu ciał po katastrofie. Sprawa drastyczna, ale doskonale obrazująca to, co mogło się tam wydarzyć. Dowiedzieliśmy się np. że jedno z ciał, osoby, która była w trzeciej salonce tupolewa (mniej więcej w połowie samolotu) było w kilku kawałkach i te kawałki były rozrzucone na kilkudziesięciu metrach. Jak to możliwe, skoro samolot miał spaść (według komisji Millera) po zahaczeniu brzozy na zaledwie kilku metrach?
CZYTAJ TAKŻE: Sejm: komisja Berczyńskiego ujawnia nowe fakty ws. 10/04! Sprawdź szczegóły podważające oficjalną wersję wydarzeń!
Tak się teraz zastanawiam, czy to posiedzenie komisji OBN w ogóle miało szanse być merytoryczne i wychodzi mi, że nie. Bo do merytorycznej dyskusji potrzeba conajmniej dwóch partnerów. Posłowie opozycji (przypomnijmy, to oni domagali się tego spotkania) merytorycznie byli w stanie powiedzieć to, co Maciej Lasek napisał na twitterze chwilę wcześniej. Prześledźcie Państwo jego wpisy, słowo w słowo były później podawane przez Marcina Kierwińskiego i Cezarego Tomczyka.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/312750-politykom-pasuje-jazgot-zamiast-merytorycznej-dyskusji-zenujacy-spektakl-na-posiedzeniu-sejmowej-komisji-obrony-narodowej