Katyń 2010: "Ta ziemia zabiera zawsze najlepszych Polaków". Byłem w Smoleńsku 10 kwietnia. Pierwsze chwile po tragedii...

fot. PAP/EPA/Wojciech Pacewicz
fot. PAP/EPA/Wojciech Pacewicz

Ten tekst podyktowałem 10 kwietnia 2010 r. w pierwszych chwilach po tragedii. Ukazał się tego samego dnia, w wydaniu specjalnym gazety rozdawanej wstrząśniętym ludziom na ulicach polskich miast.

Poleciałem do Smoleńska i Katynia na kilka godzin, by relacjonować uroczystości ku czci polskich żołnierzy pomordowanych przez stalinowskich oprawców. Zostałem na tej ziemi przez tydzień, opisując tragedię, jakiej nikt nie mógł przewidzieć w najgorszych snach. Tragedię tak wielką że trudno było w nią uwierzyć.

Pamiętam pierwszą swoją reakcję na wiadomość o rozbiciu się tupolewa, która dotarła do mnie na katyńskiej nekropolii.

Nie, to nie mogło się zdarzyć!

— myślałem.

Tak naprawdę uświadomiłem sobie rozmiar dramatu dopiero wtedy, gdy zobaczyłem ciężarówki wyładowane trumnami, wyjeżdżające jedna po drugiej z pilnie strzeżonego lotniska w Smoleńsku. W położonym nieopodal hotelu „Nowyj”, w rosyjskiej telewizji, po raz pierwszy zobaczyłem długą listę ofiar. Jak strasznie długo ciągnęła się ta lista!

Następnego dnia, na lotnisku w Smoleńsku, żegnałem trumnę z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.