Walentynowicz o procesie Arabskiego: Decyzja sądu cieszy, ale to zatrważające, że cieszy nas naturalny stan rzeczy. Smoleńsk trzeba rozliczyć! NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Sprawa smoleńska powinna być po prostu zbadana i rozliczona. Nie wyobrażam sobie, by tą sprawą nie zajęto się należycie

— mówi portalowi wPolityce.pl Piotr Walentynowicz, wnuk śp. Anny Walentynowicz.

wPolityce.pl: Sąd nie zgodził się na umorzenie procesu przeciwko Tomaszowi Arabskiemu i innym urzędnikom KPRM. Chodzi o przygotowania do wylotu do Smoleńska. Czy ten proces to dla Pana rodzaj zemsty?

Piotr Walentynowicz: To nie ma nic wspólnego z zemstą. Proszę tego tak nie prezentować. My się domagamy sprawiedliwości, to oczywista sprawa. To nie ma nic wspólnego z odwetem czy zemstą. My walczymy o sprawy zupełnie oczywiste, o odpowiedzialność. Proszę pamiętać, że decyzja sądu to dopiero wstępny krok. Na razie jest decyzja o rozpoczęciu procesu, odbędzie się analiza materiału dowodowego. I sąd wskaże, kto zawinił najbardziej. Nie może być tak, że mija sześć lat od tragedii smoleńskiej, największej katastrofy w dziejach nowej Polski, a nie ma winnych.

Może winnych nie ma rzeczywiście?

Ktoś był odpowiedzialny za przygotowanie tej wizyty, ktoś odpowiadał za zabezpieczenie jej w Rosji itd. Tu było wiele uchybień, ale nie ma winnych. Mieliśmy ogromną tragedię, ale nikt nie był winny. Nikt za nic nie jest odpowiedzialny. To nie jest normalne. Ktoś był odpowiedzialny i zawiódł, zaniedbał obowiązków. Muszą wyciągnięte wobec tych osób konsekwencje. To jest naturalne.

Urzędników należy w ten sposób rozliczać? Przed sądem?

Bez względu na to, jaki zawód byśmy wykonywali, wyciąganie konsekwencji jest czymś zupełnie naturalnym. Ceną niedopełnienia obowiązków zawsze są konsekwencje. Jednak w przypadku kolegów politycznych pana Tuska do tej pory nie było mowy o żadnych konsekwencjach. To jest absurd, stan nienaturalny.

Sam początek procesu jest w Pana ocenie jakimś ważnym sygnałem?

Jest bardzo ważne, że akt oskarżenia nie został odrzucony, że został przyjęty i poddany dalszym analizom. To jest stan naturalny. Decyzja sądu cieszy, ale z drugiej strony jest zatrważające, że cieszy nas naturalny stan rzeczy. Naturalny stan rzeczy w Polsce jest niestety nienaturalny.

Sądzi Pan, że ten proces może się przyczynić do poznania nowych okoliczności dotyczących przebiegu samej katastrofy?

Nie jest tajemnicą, że na każdą katastrofę lotniczą składa się wiele czynników. W przypadku Smoleńska również wiele czynników złożyło się na tragedię, ale żaden z nich nie został rozpatrzony. Przez sześć lat. To jest dramat. Trzeba wyjaśnić rzeczowo i solidnie tę sprawę, jak zapowiadał były premier Donald Tusk. Jednak nic do tej pory nie zostało wyjaśnione.

Jak Pan ocenia fakt, że to rodziny ofiar tragedii smoleńskiej musiały skierować do sądu prywatny akt oskarżenia?

Nasz wymiar sprawiedliwości oceniam bardzo jednoznacznie. Po przemianach ustrojowych sędziowie i prokuratorzy, mający w klapach orzełka bez korony, przypięli orzełki z koroną. I na tym skończyły się przemiany w wymiarze sprawiedliwości. I dlatego w Polsce widać tyle patologii. Mieliśmy brak lustracji, brak rozliczenia ludzi, a dziś mamy wiele patologii bieżących. To, co widzimy obecnie, jest konsekwencją tego, co miało miejsce na przełomie lat 80. i 90.

Ma Pan obecnie nadzieje na inne podejście do sprawy smoleńskiej?

To nie jest sprawa nadziei, ta sprawa powinna być po prostu zbadana i rozliczona. Nie wyobrażam sobie, by tą sprawą nie zajęto się należycie.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych