Czachor odpowiada Zespołowi Parlamentarnemu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl
wPolityce.pl

Bardzo dziękuję za poważne potraktowanie mojego tekstu o badaniach Katastrofy Smoleńskiej. Ustosunkowaliście się Państwo do jednej z ośmiu podstawowych wątpliwości, które sformułowałem. Wasza analiza jest spokojna, rzeczowa, precyzyjna i dobrze udokumentowana. Dziś wskazujecie – moim zdaniem słusznie – zupełnie inny fragment wraku, jako wywiniętą na zewnątrz lewą burtę, niż czyniliście to we wszystkich wcześniejszych opracowaniach i prezentacjach.

Przykładowo, w najnowszym raporcie „Kto odpowie za Smoleńsk” (2015), znajdujemy ilustrację pokazaną na Rys. 1, z zaznaczonym żółtą linią profilem wywiniętej ściany.

Rys.1 Ilustracja z raportu „Kto odpowie za Smoleńsk” (2015). Podczas prezentacji Zespołu Parlamentarnego oraz Konferencji Smoleńskich, jako lewą odwiniętą cześć burty błędnie wskazywano również duży biały fragment kadłuba, z czerwonym pasem, znajdujący się w tyle, zaraz na prawo od człowieka w kasku.

W polemizującej z moim artykułem analizie widzimy inny zarys wywiniętego kadłuba, mimo iż zdjęcie jest to samo.

Rys. 2 To samo zdjęcie, co na Rys. 1, lecz z innym, tym razem prawdopodobnie poprawnym obrysem lewej burty.

Różnica jest zasadnicza. Na powyższej fotografii lewa wywinięta burta jest w rzeczywistości niewidoczna, jak sami przekonująco właśnie udowodniliście (Rys. 3 i 4), gdyż przysypana jest warstwą ziemi, gałęzi i szczątków samolotu. Żółta linia na Rys. 1, przebiegająca w górę obok stojącej postaci, nie ma nic wspólnego z wywinięciem lewej burty. W tym sensie, wasze wcześniejsze analizy były mylące.

Rys. 3 Odkopana spod warstwy ziemi, odsłonięta lewa burta, z widocznymi oknami i krawędzią rozdarcia. Nie jest to wynik rozcięcia kadłuba przez rosyjskich funkcjonariuszy, gdyż na innej ilustracji (Rys. 5 poniżej) autorzy pokazują, iż obie krawędzie do siebie w zasadzie pasują. Część stojąca pionowo, obok człowieka w kasku na Rys. 1, jest niezależnym fragmentem samolotu.

Rys. 4 Odkopana lewa burta, widoczna w tle za rosyjskimi ratownikami.

Powyższe dwa zdjęcia są bardzo interesujące. Czyżby pierwsze pozytywne konsekwencje wznowienia prac Komisji Badania Wypadków Lotniczych? Wydają się rzeczywiście rozwiązywać problem kształtu rozerwanego kadłuba, choć niekoniecznie sam mechanizm zniszczenia. Teraz należałoby uwzględnić zderzenia z drzewami na wrakowisku i konsekwencje potencjalnej eksplozji zbiorników z oparami paliwa, w bezpośrednim sąsiedztwie połamanego kadłuba. Jak dotąd, wrakowisko traktowano jako miękki podmokły grunt bez drzew, a skrzydła nie eksplodowały. Twierdzenie, iż symulacje prof. Biniendy coś w tej materii udowodniły, jest więc na wyrost.

Rys. 5 Sugerowane przez Zespół dopasowanie obu wywiniętych części kadłuba. Fragment samolotu, stojący pionowo obok ratownika na Rys. 1, jest za duży, żeby był elementem burty, później odciętym przez Rosjan.

Ogólny wniosek jest optymistyczny. Zmiana sytuacji politycznej zaczyna umożliwiać normalną dyskusję na temat Katastrofy. Zaczynają pojawiać się nowe dane. Swoją drogą ciekawe, jak do powyższych fotografii odniosą się biegli zespołu płk. Milkiewicza, którzy żadnego wywinięcia lewej burty na zewnątrz podobno się nie dopatrzyli.

Marek Czachor

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych