Prof. Czachor: Co dalej z badaniami katastrofy smoleńskiej? "Wątek zamachu od początku był lekceważony przez komisje rządowe"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wątek zamachu od początku był lekceważony przez komisje rządowe. Z drugiej strony udało się wszystkim wmówić, iż zamach oznacza podłożenie bomby. Jest to myślenie ogromnie naiwne, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, iż tupolew spędził kilka tygodni w remoncie w Samarze, gdzie można było w nim zamontować dosłownie cokolwiek. Żeby wywołać eksplozję w skrzydle, gdyby taki był scenariusz zamachu, wcale nie trzeba było montować ładunków wybuchowych. Wystarczyło elektrycznie odpalić opary w zbiorniku nr 3. Kumulacyjne ładunki wybuchowe, zamontowane na dźwigarach i tak zniszczyłyby całe skrzydło, powodując eksplozję zbiornika z paliwem, a nie odcięły go wzdłuż jednej linii

— pisze w swoim ostatnim opracowaniu prof. Marek Czachor z Politechniki Gdańskiej.

PUBLIKUJEMY ANALIZĘ NAUKOWCA:

Co dalej z badaniami Katastrofy Smoleńskiej?

Marek Czachor, Politechnika Gdańska

Streszczenie

W artykule zebrałem moje zasadnicze wątpliwości co do wersji Katastrofy przedstawionych przez Zespół Parlamentarny, Konferencje Smoleńskie, komisje Millera, Milkiewicza i Anodiny.

1 Ilość szczątków samolotu, towarzysząca katastrofie lotniczej, liczona jest w milionach, a nie dziesiątkach tysięcy części, zwłaszcza w wypadku eksplozji w powietrzu. Argument, iż 60 tysięcy szczątków dowodzi eksplozji, jest błędny.

2 Pierwszy zapis TAWS z 10.04.2010 odpowiada momentowi oderwania się od pasa startowego na Okęciu. Jest to TAWS 33. Odczytana z niego wysokość nad pasem jest zawyżona o ok. 65 m, co dowodzi jakiegoś błędu w samym algorytmie TAWS, lub we wprowadzonych do komputera danych. Dopóki nie wyjaśnimy natury owego błędu, dopóty nie jesteśmy w stanie wywnioskować nic pewnego z dalszych odczytów TAWS 34-38. W szczególności, jeżeli jest to błąd znaku undulacji, zawyżenie wysokości w TAWS 33 wynosiłoby 63 m, a 35 m w TAWS 38. Przekreślałoby to całą konstrukcję myślową, mającą dowodzić przelotu samolotu nad brzozą.

3 Modelowanie zderzenia skrzydło-brzoza jest prowadzone przez W. Biniendę przy założeniu, iż pierwszy dźwigar skrzydła ma 12 mm grubości, co uzasadnia przyjęty w symulacjach zakres 5-20 mm. Wg publikacji J. Błaszczyka, grubości dźwigarów w skrzydle wynoszą: 3 mm (pierwszy dźwigar), 3,5 mm (drugi), 2,5 mm (trzeci). Rzeczywiste parametry skrzydła można jednoznacznie ustalić badając bliźniaczego tupolewa 102, lub nawet ujawniając opis końcówki skrzydła wykonany przez biegłych prokuratury. Ponieważ tego nie przeprowadzono, detale konstrukcji skrzydła pozostają wciąż w sferze hipotez, co bardzo obniża wagę wnioskowania opartego o dotychczasowe symulacje numeryczne.

4 W. Binienda używa dwóch różnych modeli brzozy. Model Mat143, mający być bardziej realistyczny, w rzeczywistości opisuje drzewo całkowicie niesprężyste, gdyż parametr utwardzenia, oznaczony w instrukcji do modelu drewna Mat143 jako GHARD, ma wartość 0, co wynika z ujawnionych przez W. Biniendę danych. Mimo tego, symulacje Binendy pokazują, iż dźwigar o grubości 5 mm pęka do połowy nawet w zderzeniu z owym plastycznym obiektem. Co się stanie, jeżeli przyjmiemy bardziej realistyczny model drzewa, a grubość dźwigara obniżymy poniżej 5 mm?

5 Jedyna część samolotu znaleziona przed brzozą, została odkryta na działce Bodina 2,5 roku po katastrofie. Miała się ona znajdować przy pierwszej połamanej grupie drzew, a więc i tak w rejonie potencjalnej kolizji tupolewa z przeszkodami terenowymi. Nie jest znana żadna część samolotu, znaleziona przed pierwszym punktem kolizji samolotu z drzewami.

6 Część kadłuba, o której sądzono iż jest wywinięta na zewnątrz w obie strony, co miałoby dowodzić eksplozji wewnątrz kadłuba, w rzeczywistości z jednej strony jest wywinięta na zewnątrz, a z drugiej podwinięta do wewnątrz. Widać to wyraźnie na zdjęciach o lepszej rozdzielczości. Znajduje się ona na wrakowisku tuż za dwoma grubymi, złamanymi drzewami. Kształt rozerwania kadłuba jest zgodny z kierunkiem złamania tych drzew. Istnienie owych drzew (innych również) pomijano w symulacjach zderzenia samolotu z ziemią.

7 Teoria o odcięciu dźwigarów lewego skrzydła, przy pomocy kumulacyjnych ładunków wybuchowych, pomija fakt istnienia w tej części skrzydła zbiornika paliwa, wypełnionego mieszanką paliwowo-powietrzną. Eksplozja ładunków wybuchowych nie obcięłaby skrzydła w jednej linii, lecz spowodowałaby eksplozję całego zbiornika. Kształt górnego poszycia prawego zbiornika paliwa nr 3 sugeruje, iż eksplodował on w rejonie głównego wrakowiska.

8 Analiza opinii przygotowanej przez Instytut Ekspertyz Sądowych wykazuje, iż biegli IES nie byli w stanie udowodnić autentyczności nagrania z czarnej skrzynki tupolewa. Przyjęte przez wszystkie komisje założenie, iż nagranie wiernie oddaje przebieg wydarzeń, jest nieuprawnione. Zachowanie się pilotów w ostatnich sekundach lotu jest niezgodne z ich profilem psychologicznym. Nie jest zrozumiałe, dlaczego w ostatniej minucie lotu w kokpicie nie nagrał się głos kpt. Protasiuka, natomiast wyraźnie słyszalny jest głos osoby niebędącej członkiem załogi. W nagraniu występują niczym nie uzasadnione skoki głośności dźwięku, które nie były analizowane przez IES i zespół A. Artymowicza, a mogą być pozostałością po montażu nagrania.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12345
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych