Jarosław Kaczyński w dniu 67. miesięcznicy smoleńskiej: "Słuszna jest inicjatywa tych, którzy chcą zwrócić się do prezydenta, by zgodził się na umieszczenie na terenie Pałacu Prezydenckiego krzyża"

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Mimo typowo jesiennej auty i później pory, tysiące ludzi wyszło na ulice Warszawy, aby oddać hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej w dniu 67. miesięcznicy tragedii.

Stolica utonęła w biało-czerwonych barwach. Plac Zamkowy zapełnił się jeszcze przed rozpoczęciem marszu.

Poruszające kazanie podczas Mszy św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej wygłosił ks. b. Michał Janocha.

Po Mszy św. wyruszył marsz, podczas którego ludzie wznosili entuzjastyczne okrzyki: „Jarosław” i „Beata” nawiązujące do osoby prezesa PiS i nowej szefowej rządu.

Ten marsz powinien trwać, bo zwyciężyliśmy! Zwyciężyliśmy, ale nasze cele – upamiętnienie tragedii smoleńskiej, upamiętnienie prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego nie zostały jeszcze osiągnięte. Musimy ciągle o to zabiegać. Jeśli o czymś się zapomina, to ta sprawa zaczyna być mniej ważna i zaczyna znikać. Musimy doprowadzić rzecz do końca etapami, nie od razu da się uczynić wszystko. Budowa pomników to przedsięwzięcie na dłuższy czas, ale słuszna jest inicjatywa tych, którzy chcą zwrócić się do prezydenta, by zgodził się na umieszczenie na terenie Pałacu Prezydenckiego krzyża

— powiedział do zgromadzonych prezes PiS, którego słowa zostały nagrodzone owacjami.

Dlaczego? Nie muszę tłumaczyć. Nie może być tak, żeby tamto zło sprzed 5,5 roku trwało. Musi się to zmienić, to wielka potrzeba związana z naszymi celami, ale także z naszym szerszym celem – odnową Rzeczypospolitej, dobrą zmianą. Zmieniać Polskę musimy w prawdzie, w ścisłym związku z tym, co stanowi podstawę naszej polskiej kultury, naszych polskich wartości, a krzyż jest w centrum wszystkiego, co jest związane z polskością i nikt nie jest w stanie go stamtąd wyrwać. Stanął 5,5 roku temu z inicjatywy harcerzy, później były wydarzenia o których nie chciałoby się pamiętać. Nie chodzi o odwet, ale o zwykłą przyzwoitość i sprawiedliwość. Wierzę, że będzie ona przywrócony – najpierw tym jednym aktem, a później kolejnymi. Wierzę, że dojdziemy do prawdy, my Polacy, sami. Nie potrzebujemy zewnętrznego wsparcia. Polska sama musi dojść do prawdy o Smoleńsku. Powstały warunki, by do tej prawdy doszła! Dlatego nie czas jeszcze na podziękowanie. Czas na dalsze marsze, czas an to, by ciągle zabiegać o ostateczne zwycięstwo

— zakończył Jarosław Kaczyński.

Następnie uczestnicy Marszu Pamięci przeszli na Plac Piłsudskiego. Pochodowi towarzyszyły okrzyki: „Beata” i „Antoni”. Uczestnicy śpiewali hymn.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.