Rafał Kalukin w „Newsweeku” w długim artykule na temat historii i obecnego stanu PO pisze, jak to Platformie długo wszystko się udawało, wiatr zawsze wiał jej w żagle, i „nawet katastrofa smoleńska, która mogła wstrzymać dalszy rejs, po wybuchu spiskowej histerii na prawicy służyła już tylko Platformie”.

Nie wchodząc w dyskusje nt. „spiskowej histerii prawicy” postawmy pytanie: co ma na myśli Kalukin mówiąc, że gdyby PiS zachował się wtedy jakoś inaczej, to „rejs Platformy” „mógłby zostać wstrzymany”? Czyżby chciał powiedzieć, że w sprawie smoleńskiej (przed katastrofą? czy po niej? czy i przed, i po…?) dostrzega jakieś zachowania ówczesnych rządzących na tyle kompromitujące, że mogły wtedy jego zdaniem doprowadzić do depopularyzacji tej partii i utraty przez nią władzy…?

Jeśli o to  mu chodzi, a trudno napisane przez niego zdanie zinterpretować inaczej, to jest to bardzo interesujące, bo nie pamiętam, aby przez cały okres, który minął od 2010 Kalukin podzielił się z czytelnikami taką wiedzą i takimi przemyśleniami… A teraz nagle pisze on o tym jakby o sprawie oczywistej.

Przypadek albo nagłej iluminacji, albo też – specyficznego traktowania opinii publicznej.