Córka śp. gen. Kwiatkowskiego, który zginął w katastrofie 10/04: „Uważam, że centrum Warszawy to dobre i godne miejsce, aby ich upamiętnić”. NASZ WYWIAD

Kamila Kwiatkowska, fot. M. Czutko
Kamila Kwiatkowska, fot. M. Czutko

wPolityce.pl: Spotykamy się w Ossowie, gdzie w panteonie na polanie dębów zostało odsłonięte popiersie pani śp. ojca, gen. Bronisława Kwiatkowskiego. Co pani czuje? Wzruszenie? Satysfakcję?

Kamila Kwiatkowska, córka śp. generała: Uczestniczyłam już w wielu podobnych uroczystościach, mimo, że minęło już pięć lat to pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej jest wciąż żywa. To dla nas, rodzin bardzo ważne, że ta pamięć trwa. Natomiast to miejsce i ta data, 15 sierpnia, Święto Wojska Polskiego jest dla nas, rodziny generała wojska polskiego szczególnie ważna. To miejsce splata wiele historii. Tutaj zginęli żołnierze, którzy odparli inwazję sowiecką. Wydaje mi się, że w świadomości Polaków Bitwa Warszawska, która została nazwana „cudem nad Wisłą” nie jest doceniana aż tak, jak powinna. Jest tutaj też pomnik generałów, którzy zginęli w Katyniu, mój tata leciał, aby oddać im hołd. To była jego ostatnia podróż również jako generała.

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Minęło pięć lat od katastrofy. Jak pani po tym czasie wspomina ojca?

Tata od poniedziałku, 12 kwietnia 2010 roku miał już być w domu, ponieważ przechodził na emeryturę. To była jego ostatnia podróż. Pierwszy raz leciał na ziemię rosyjską, nigdy wcześniej tam nie był. I został na tej ziemi… On był na polach walki, spędził ponad dwa lata w Iraku. Widział jak wygląda życie podczas działań wojennych. Tutaj w Ossowie, gdzie właśnie stanął jego pomnik, zginęli żołnierze, którzy walczyli o nasza polską wolność i ją wygrali. Więc jest to dla mnie miejsce wyjątkowe.

Podczas uroczystości widzieliśmy szeregowych żołnierzy, którzy oddawali hołd śp. generałowi Kwiatkowskiemu. Jakie były jego relacje z podwładnymi?

Mój tata był generałem, ale miał dobre słowo dla każdego człowieka. Bardziej miał zawsze na uwadze dobro podwładnego niż zasługi u przełożonych. Zawsze dobre słowo i uśmiech dla swoich żołnierzy. Wiele osób, których popiersia widzimy w Ossowie, to byli ludzie życzliwi. To teraz, nawet pięć lat po ich śmierci wraca do ich rodzin. Ich zasługi i osiągnięcia za życia są bardzo ważne, ale najważniejsze zawsze jest to, jakimi jesteśmy ludźmi. Ja się cieszę i jestem dumna z tego, jak mój tata jest pamiętany. Jestem też niezwykle dumna z tego powodu, że jego popiersie stoi w miejscu Cudu nad Wisłą. I proszę spojrzeć w jakim towarzystwie, obok są ludzie, których wkład w historię Polski był naprawdę niebagatelny. To ogromnie wzruszające, że tata znalazł się w tym gronie.

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

W Ossowie powstaje piękny panteon, tymczasem w Warszawie wciąż jest problem ze zgodą na pomnik ofiar Smoleńska w godnym miejscu w centrum miasta. Jak pani to ocenia?

Mam nadzieję, że to się teraz zmieni. Że będzie jakiś nowy pomysł i będzie możliwość, żeby go tam postawić. Czy to będzie pomnik, czy ta koncepcja ze snopami świateł. Uważam, że centrum Warszawy to dobre i godne miejsce, aby ich upamiętnić.

Rozmawiał Marcin Wikło


Nowość!

List z Polski” - Artur Dmochowski, Mariusz Pilis. Książka, którą trzeba przeczytać!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.