Mec. Pszczółkowski: Dzięki publikacji Rotha, Niemcy nie zaryzykują kłamstwa. Spodziewam się odpowiedzi pozytywnej. NASZ WYWIAD

fot.wPolityce.pl
fot.wPolityce.pl

Zmiany polityczne, jakie w Polsce zachodzą, będą dla strony niemieckiej pewnym wsparciem. Bo wreszcie pyta państwo, którego jakaś władza jest zainteresowana odkryciem prawdy na temat katastrofy. Tak przynajmniej na Zachodzie jest postrzegany pan Andrzej Duda

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik 20 rodzin smoleńskich.

wPolityce.pl:Podobno prokuratura wojskowa zdecydowała się zaakceptować pana wniosek o wystąpienie do niemieckich służb o udostępnienie materiałów, na które powoływał się w swojej książce Jurgen Roth.

Mec. Piotr Pszczółkowski: To prawda. Prokuratura uwzględniła mój wniosek i zwróci się za pośrednictwem ABW (taka jest procedura) do BND w celu uzyskania informacji, czy posiada ona jakiekolwiek dokumenty dotyczące przyczyn bądź przebiegu katastrofy smoleńskiej.

Jak pan ocenia szanse na pozytywne rozpatrzenie tej prośby? To jednak tajne służby, które lubią zasłaniać się tajemnicą państwową…

Myślę, że jest nadzieja. Tym większa, jeśli polski aparat administracyjny, polska administracja wesprze te starania. Jesteśmy w nowej sytuacji - po wyborach nowego prezydenta. Myślę, że po stronie niemieckiej nie ma żadnych powodów , które warunkowałyby bezwzględną odmowę. Gdyby to dotyczyło sprawstwa po stronie niemieckiej, to takie postępowanie skazane byłoby na niepowodzenie. Ale ponieważ tutaj należy ten wątek wykluczyć to zakładam, że nagłośnienie tej sprawy przez Rotha, stwarza sytuację, w której służby niemieckie zostały przez własnego dziennikarza postawione  w roli depozytariusza informacji. A to może sprawić, że nie będą ryzykowały odpowiedzi negatywnej, w sytuacji gdy kiedyś może się okazać, że to nieprawda. Mogłoby to zostać poczytane jako ukrywanie informacji o katastrofie, w której zginął prezydent sąsiedniego kraju.

Sądzi pan, że wynik wyborów prezydenckich może mieć znaczenie dla Niemiec, jeśli chodzi o spełnienie naszej prośby?

Myślę, że tak, bo po raz pierwszy mamy po stronie polskiej przedstawiciela władzy, który wykazuje pewne ambicje w zakresie dojścia do prawdy.

W jednym z wywiadów powoływałem się już na przykład prokuratora Pasionka sprawę pomocy amerykańskiej. Czy Amerykanie mogą nam pomóc? Mogą w sytuacji, kiedy widzą po naszej stronie zainteresowanie. Ale jeśli było tak, że prokurator, który usiłował w ambasadzie amerykańskiej rozmawiać na temat możliwych źródeł, żeby je pozyskać, poszedł w odstawkę, że proponowano mu zrobić postępowanie karne i dyscyplinarne, jeżeli taki był klimat, to po co miałyby te służby współpracować? Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.