Sekta „pancernej brzozy” ma problem. Wiadomości niemieckiego wywiadu bywają wiarygodne. Co Polska zrobiła ws. doniesień Rotha?

Fot. wPolityce.pl/wSieci
Fot. wPolityce.pl/wSieci

Minął już ponad miesiąc od czasu, gdy w Polsce zaczęły pojawiać się pierwsze doniesienia dotyczące książki niemieckiego dziennikarza, Jurgena Rotha. Od początku media skupiały się na wiadomościach o niemieckim raporcie, w którym stwierdzono, że dwa źródła – polskie i rosyjskie – informują oficera BND, że w Smoleńsku doszło do zamachu z udziałem materiałów wybuchowych, który miał przeprowadzić oddział FSB. Bezpośrednim zleceniodawcą miał być wysoki urzędnik polskiej administracji.

Od pojawienia się tych informacji minęło już na tyle dużo czasu, by oczekiwać konkretnych działań polskiego państwa w tej sprawie. Powstaje więc pytanie, co polskie służby specjalne zrobiły ws. książki niemieckiego autora? Czy ABW, SKW, SWW, AW przeprowadziły analizę publikacji? Czy rozpoczęły działanie na rzecz sprawdzenia, jakie materiały znajdują się w niemieckich archiwach w sprawie smoleńskiej? Czy polska prokuratura wystąpiła z oficjalnym pismem o pomoc prawną ws. smoleńskiej? W tym o udostępnienie wszelkiej dokumentacji służb? Czy SKW i ABW wysłały zapytania do administracji na Ukrainie dot. tego, czy kilka lat temu oddział FSB stacjonował na wschodzie Ukrainy działając pod przykrywką SBU? Czy polski wywiad wojskowy i cywilny nasilił działalność siatki agenturalnej na rzecz pozyskania nowych wiadomości dotyczących Smoleńska? Czy polskie służby dyplomatyczne rozpoczęły wzmożone działanie mające na celu pozyskanie materiałów sojuszników ws. 10/04?

Wiele zależy od tego, czy służby są profesjonalne i jaką wagę ma dla nich śledztwo smoleńskie. Jeśli uznamy, że mamy poważne służby, traktujące poważnie Smoleńsk, to publikacja książki Rotha powinna skutkować podjęciem działań

mówił płk. Andrzej Kowalski pytany przez portal wPolityce.pl, jak służby specjalne powinny się zachować po publikacji książki Rotha.

Niestety widząc stan polskich służb i podejście władz Polski do sprawy smoleńskiej należy sądzić, że państwo ws. książki Rotha nie zrobiło nic. Pytania zadane powyżej być może są retoryczne. Służby mogły uznać, że tymi doniesieniami nie warto się nawet zajmować.

Jednak ostatnie doniesienia niemieckich mediów pokazują, że jednak warto. Okazuje się, że niemiecki wywiad dwa dni przed zestrzeleniem malezyjskiego samolotu MH 17 nad ukraińskim terytorium dysponował raportem, który wskazywał na niebezpieczeństwo czyhające na samoloty przelatujące nad wschodnią Ukrainą. Materiał nie został upubliczniony, ani przesłany do linii lotniczych, przez co nikt nie podjął działań. Zaniedbania skutkowały śmiercią pasażerów malezyjskiego samolotu.

Sprawa doniesień niemieckich służb to jednak nie tylko akt oskarżenia ws. malezyjskiego samolotu. To również kolejny przyczynek do stawiania pytań właśnie o Smoleńsk. Okazuje się bowiem, że wiadomości niemieckiego wywiadu bywają wiarygodne. Historia MH17 udowodniła to w tragiczny sposób. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że i materiałami niemieckiego wywiadu nt. Smoleńska należy się zająć na poważnie. I w tym przypadku niemiecki wywiad mógł ustalić prawdę. Dziś, gdy niemieckie media nagłaśniają sprawę malezyjskiej maszyny, widać to dobitnie. Pytania do polskich władz, pytania o aktywność polskich służb i prokuratury należy więc traktować priorytetowo.

CZYTAJ TAKŻE: Autor książki o Smoleńsku zaskoczy świat? Jürgen Roth: według niemieckich służb 10/04 to zamach!

CZYTAJ TAKŻE: Jürgen Roth we „wSieci”: Raport BND o Smoleńsku naprawdę istnieje! „To ktoś w polskim rządzie puścił farbę i przekazał taką informację niemieckim służbom”


NOWOŚĆ!

Nieznane kulisy katastrofy i śledztwa smoleńskiego: „Zamach na prawdę” autorstwa Małgorzaty Wassermann i Bogdana Rymanowskiego. Książka dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.