"Newsweek" pompuje się Smoleńskiem i lekceważy rodziny ofiar. Na zdjęcia z TU-154M trzeba patrzeć w kontekście śledztwa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot..Newsweek
fot..Newsweek

Czemu ma służyć publikacja zdjęć z pokładu TU-154M w „Newsweeku”? Wygląda na to, że wyłącznie zarobieniu pieniędzy, przyciągnięciu czytelników, sensacji. Jakim kosztem? Wielkiego żalu rodzin, które w gazecie Lisa zobaczą ostatnie uwiecznione chwile z życia ich najbliższych.

Mowa o niezwykle delikatnym materiale, nad którego upublicznieniem trzeba się kilka razy dobrze zastanowić i odpowiedzieć sobie na pytanie, które postawiłem na wstępie.

Światło dzienne ujrzało pięć fotografii. Ich jakość wskazuje, że to materiał z akt śledztwa, zeskanowany, z usuniętymi znakami prokuratorskimi, niechlujnie obrobiony. Tygodnik nie dysponował więc oryginalnymi plikami, jakie biegli odzyskali z pamięci aparatów fotograficznych odnalezionych na miejscu katastrofy. Znam je, bo jestem w ich posiadaniu od kilkunastu dni. Jest ich czternaście.

Pismo Lisa zamieściło jedno z płyty lotniska, na którym widzimy kilka osób wsiadających do samolotu, jednak w jakości newsweekowej nie można rozpoznać żadnej z nich.

Kolejna fotografia przedstawia siedzących na swoich miejscach posłów Leszka Deptułę i Wiesława Wodę. Gazeta podpisuje jeszcze prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. Albo zignorowała albo nie rozpoznała prezesa NBP Sławomira Skrzypka, Anny i Bartłomieja Borowskich z Gorzowskiej Rodziny Katyńskiej oraz stojących na dalszym planie wiceszefa ROPWiM Stanisława Mikkego i widocznego tyłem prezydenckiego kapelana ks. Romana Indrzejczyka.

Na trzecim zdjęciu siedzą posłowie Deptuła i Woda oraz Ewa Bąkowska, wnuczka gen. Mieczysława Smorawińskiego.

Na czwartym - poseł Edward Wojtas. „Newsweek” nie wspomniał o widocznych w tle ks. Zdzisławie Królu, b. kapelanie Warszawskiej Rodziny Katyńskiej oraz ks. ppłk. Janie Osińskim, sekretarzu bp. Tadeusza Płoskiego.

Piąte jest podpisane lekceważąco: „Stewardesa z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego (najprawdopodobniej Justyna Moniuszko)”. Tak, to białostocczanka (bez najmniejszych wątpliwości) pochyla się w rozmowie z jednym z pasażerów.

Na podstawie zwłaszcza tego podpisu można domniemywać, że redakcja „Newsweeka” nie kontaktowała się w sprawie publikacji z rodzinami osób przedstawionych na zdjęciach. A zatem sprawiła im mało komfortową niespodziankę… Mnie przed ujawnieniem zdjęć powstrzymywało właśnie życzenie bliskich, które chciały zachować je dla siebie.

Zaś chęć upublicznienia fotografii wynikała z jednej przyczyny. Zdjęcia te są dowodem, które miejsca w samolocie zajmowała część pasażerów. Ich posiadanie powinno skłonić prokuraturę do analizy, jak się miało usytuowanie członków delegacji w tupolewie do miejsc odnalezienia i obrażeń ciał. Śledczy nie podjęli się takiego badania, nie zlecili go biegłym, ani w oparciu o same protokoły oględzin sektorów miejsca tragedii, ani tym bardziej w połączeniu z wiedzą zdobytą ze zdjęć. Wydaje się to elementarną czynnością, jednak nie dla wojskowych prokuratorów. To zaniechanie można dopisać do długiej listy nieprawidłowości w śledztwie.

Newsweek” zamieścił fotografie bez tego kontekstu. Ot, jako smoleńską ciekawostkę, która akurat wpadła redakcji w ręce. Z jakiego źródła? Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by wpaść na trop przy lekturze tego numeru gazety Lisa.

W aktach postępowania znajduje się dziewięć kolejnych fotografii. Dwie wykonano jeszcze w lotniskowym terminalu, a widać na nich Ewę Bąkowską, ks. Zdzisława Króla, prezes Polskiej Fundacji Katyńskiej Bożenę Mamontowicz-Łojek, rzeźbiarkę Katarzynę Piskorską - córkę zamordowanego w Charkowie ppor. Tomasza Piskorskiego oraz dwóch siedzących tyłem mężczyzn.

Na dwóch kolejnych zdjęciach, wykonanych na płycie wojskowego Okęcia, rozpoznać możemy m.in. Leszka Deptułę, ks. Romana Indrzejczyka, Sławomira Skrzypka, Annę Walentynowicz, Janusza Krupskiego czy lekarza prezydenta dr. Wojciecha Lubińskiego.

Swoją drogą, ciekawe czy prokuratorzy poinformowali wszystkie rodziny o istnieniu tych zdjęć (z moich informacji wynika, że nie), bo kilkoro z uwiecznionych pasażerów mogliby zapewne rozpoznać tylko najbliżsi, a byłaby to dla nich niezwykle cenna pamiątka.

Wreszcie mamy jeszcze serię pięciu fotografii z pokładu. Widzimy na nich, poza wymienionymi przy innych ujęciach, również prezesa Światowego Związku Żołnierzy AK ppłk. Czesława Cywińskiego, Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego, chor. Pawła Krajewskiego z BOR, tłumacza prezydenta Aleksandra Fedorowicza oraz samego Lecha Kaczyńskiego.

Nam udało się rozpoznać 14 osób siedzących na swoich miejscach. Przy odrobinie wysiłku ze strony prokuratury oraz pomocy rodzin, tę listę można by wydłużyć o kilka nazwisk, a zatem mieć wiedzę, na których fotelach znajdowała się w czasie katastrofy ok. 1/5 pasażerów. Szkoda, że śledczym na tym nie zależy…

Może teraz już będzie musiało?


NOWOŚĆ!

Nieznane kulisy katastrofy i śledztwa smoleńskiego: „Zamach na prawdę” autorstwa Małgorzaty Wassermann i Bogdana Rymanowskiego. Książka dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych