Antoni Macierewicz dla wPolityce.pl: To są PSEUDOSTENOGRAMY, obalone przez specjalistów. Prokuratura gra materiałami, o których wie, że są fałszywe

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Prokuratura wojskowa opublikowała stenogramy autorstwa Andrzeja Artymowicza, na pierwszy rzut oka zbieżne z tym, co wcześniej podała jedna ze stacji telewizyjnych. I te stenogramy zdają się zmierzać w kierunku obciążenia winą za tragedię pilotów i ich dowódców.

Antoni Macierewicz, poseł PIS, szef parlamentarnego zespołu badającego tragedię smoleńską: Cała operacja prokuratury od samego początku zmierzała do tego, i tak była skonstruowana, żeby te pseudostengramy, sporządzone przez pana magika Andrzeja Artymowicza, brata Pawła, opublikować jak najszerzech, i uczynić materiałem oskarżającym. Prokuratura była tak bezczelna, tak niewiarygodnie zaangażowana politycznie, że 27 marca, gdy po raz pierwszy posłużyła się tym protokołem, ukryła fakt, że dysponuje najbardziej profesjonalną ekspertyzą pani prof. Grażyny Demenko, członka PAN, przewodniczącej Polskiego Towarzystwa Fonetycznego, profesora Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, bardzo wybitnej specjalistki, która zakwestionowała, a de facto zdyskwalifikowała i procedurę od strony formalnej, i odczyty, i wnioski, jakie wyciągnął pan Artymowicz.

Prokuratura od początku posiadała ekspertyzę kwestionującą operację Artymowicza, ale ją ukrywała, aż do momentu, gdy dziś opublikował ją „Nasz Dziennik”. A wczoraj nawet pan prokurator generalny Andrzej Seremet zdał sobie sprawę, że utrzymanie tej opinii, dyskwalifikującej pracę Artymowicza, jest już niemożliwe. Niemożliwe w sytuacji, gdy ekspertyza pana Artymowicza nie jest potwierdzana przez żądną inną, a staje się nagle ekspertyzą, która staje się podstawą zwrotu w śledztwie, podstawą do postawienia nowych zarzutów, do zakończenia wątku winy, do obarczenia polskich pilotów odpowiedzialnością za śmierć prezydenta i śmierć polskiej elity.

Powtarzam jeszcze raz: prokuratura od początku wiedziała, że to jest nieprofesjonalny materiał, zrobiony przez nieodpowiedzialnego człowieka. Miała w ręku druzgocącą ekspertyzę odrzucającą materiał Artymowicza, i ją ukrywała przez cały czas. Dopiero teraz, pod naciskiem opinii publicznej, „Naszego Dziennika”, pod naciskiem prokuratora generalnego, wiedząc także, że zespół parlamentarny posiada ten materiał, i jest gotów go opublikować, wreszcie go opublikowała. Ale równocześnie wykorzystując tę sytuację dla dalszego upowszechniania i propagowania fałszywych materiałów.

wPolityce.pl: To jest chyba sedno sprawy. Prokuratura gra materiałami, o których wie, że są fałszywe, że są niepoważną „produkcją”. Gra także teraz, zawieszając je na swoich stronach!

Dokładnie tak. Prokuratura od początku wie, że to jest materiał pod każdym względem nieprofesjonalny. Wie, że zrobił to człowiek, który nie tylko nie ma kwalifikacji fachowych, ale także moralnych, ponieważ był zaangażowany od lat w propagowanie ataków na gen. Błasika i polskich pilotów, a mimo to za wszelką cenę propaguje te tezy. Na szczęście została zmuszona do ujawnienia materiału - ekspertyzy prof. Demenko - który ją dyskwalifikuje.

wPolityce.pl: Wielu Polaków nie dopuszcza myśli, że to jest ten stopień manipulacji. Ludzie myślą, że ekspert zakłada słuchawki i spisuje to, co słyszy, a nie wymyśla. Bo mamy wrażenie, że Artymowicz wpisał to, co wyczytał między wierszami np. w „Wyborczej”

Mogę powiedzieć tylko tyle: nawet bardzo pobieżna, doraźna analiza tego materiału, przeprowadzona przez naszych współpracowników, ujawniła 8 miejsc, w których są ewidentne przekłamania. Albo odczyt jest zupełnie absurdalny, albo nie odczytano ważnej frazy która była we wcześniejszych stenogramach, albo słowa przekręcono tak, by pasowały pod tezę. Symbolem tego niechlujstwa jest sytuacja z godz. 08.07., gdy w kokpicie pada pytanie „która godzina”, i pada odpowiedź „w pół do ósmej”. O 08.07! To jeden z przykładów tego działania. To są stenogramy w części sfałszowane, a w części niechlujne. Mamy przykład wpisania zamiast komendy „odchodzimy na drugie” frazy „dochodź wolniej”. To klasyczne kłamstwo i oszustwo. Słów „odchodź wolniej” nie ma, są słowa „odchodzimy na drugie”, tak jak to właściwie odczytał Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Pani prof. Demenko bardzo dobitnie pokazuje, że cały warsztat pana Artymowicza sprowadzał się do słuchawek, i że nie wykonano nawet najprostszego porównania wykresu z kartogramów, co jest podstawowym obowiązkiem. Ona to przeprowadza, i pokazuje, jak wątpliwe jest przypisywanie gen. Błasikowi słów „100 metrów” i „230 metrów”. To mógł powiedzieć każdy, i przypisywanie tego dowódcy sił powietrznych jest tak samo wątpliwe jak komukolwiek innemu. Prof. Demenko stwierdza jednoznacznie, że większość niezidentyfikowanych sformułowań nie da się przypisać konkretnych osobom. A pan Artymowicz przypisuje je każdemu, „po uważaniu”, zgodnie z politycznymi tezami.

W tej sprawie trzeba zaznaczyć: mielibyśmy zupełnie inną sytuację, gdyby prokuratura powiedziała od razu, 27 marca: mamy nowy odczyt pana Artymowicza, i mamy ekspertyzę prof. Demenko, która kwestionuje ten odczyt. W związku z tym musimy dokonać jeszcze jednego rozstrzygnięcia, jeszcze jednej analizy. Ale tego prokuratorzy nie zrobili. Bo im chodziło o polityczną tezę, o obarczenie winą polskich pilotów i gen. Błasika. Dlatego ukryto ekspertyzę prof. Demenko. To naprawdę jedna z najobrzydliwszych afer politycznych, w jakie się wdała prokuratura w historii tzw. III RP. To afera pokazująca, jak nisko upadli ludzie, którzy noszą mundur polskiego żołnierza.


Polecamy tygodnik „w Sieci”, który od początku walczy z kłamstwami i manipulacjami smoleńskimi:

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych