"Tego dnia pokazał swoją drugą twarz, bezwzględnego, cynicznego polityka." Komorowski w pierwszych godzinach po 10/04 oczami posła SLD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
youtube.pl: Okęcie. W oczekiwaniu na przylot trumien z ofiarami katastrofy
youtube.pl: Okęcie. W oczekiwaniu na przylot trumien z ofiarami katastrofy

Bronisławowi Komorowskiemu tak się spieszyło, że nie był w stanie zaczekać do oficjalnego komunikatu. Poseł Marek Wikiński, który był świadkiem niektórych zachowań Komorowskiego, był nimi zszokowany

— wspomina Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” pierwsze godziny po katastrofie smoleńskiej.

Prowadząca rozmowę z prezesem PiS Joanna Lichocka przypomniała więcej szczegółów na temat zachowania Komorowskiego zaobserwowanego przez posła SLD – Marka Wikińskiego.

Przypomnę tę relację, bo jest zapomniana. Marek Wikiński opowiadał, że jakieś trzy godziny po katastrofie „weszliśmy do gabinetu Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, cały gabinet był zastawiony sprzętem telewizyjnym. Marszałek właśnie dopiero co skończył tzw. swoje orędzie, które czytał z monitora telewizyjnego. „Wtedy już zobaczyłem pana posła Sławomira Nowaka, jak się później okazało szefa sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, kandydata na urząd prezydenta. Już wtedy takie światełko ostrzegawcze się zapaliło, że już wystartowała kampania prezydencka Bronisława Komorowskiego”. W Saloniku marszałka, kiedy wchodziliśmy na posiedzenie Konwentu Seniorów, marszałek na naszych oczach podpisał pośpiesznie nominacje dla sekretarza stanu pełniącego obowiązki szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej pana Jacka Michałowskiego. Po czym rozpoczął spotkanie słowami, cytuję z pamięci: „mamy 21 dni konstytucyjnego czasu na zgłoszenie kandydatury na Rzecznika Praw Obywatelskich, oraz – powiedział coś takiego – że środowiska, które straciły wicemarszałków, powinny w terminie dogodnym dla siebie zgłosić następców”. Wtedy pamiętam jak dzisiaj, wspólnie, jednocześnie, spontanicznie z z panem marszałkiem Stefanem Niesiołowskim krzyknęliśmy, no, panie marszałku, my straciliśmy przyjaciół, to chyba nie czas, nie pora, żeby zastanawiać się nad tym, kto kogo zastąpi w Prezydium Sejmu, bo są ważniejsze sprawy na głowie.”

Wcześniej naprawdę uważałem go jako ojca rodziny, człowieka bardzo takiego pogodnego, ciepłego. Tego dnia pokazał swoją drugą twarz, bezwzględnego, cynicznego polityka, który ma określony cel. Wygrać za wszelką cenę.

Slaw/ „Gazeta Polska”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych