Jest nowy odczyt: w kokpicie trwała balanga, latały butelki, rozlegały się pijackie śpiewy. Czy Polacy uwierzą?

ntv.de
ntv.de

W podmoskiewskim studio nagrań praca jest spokojna, poośpiechu nie ma. Pięć lat minęło? No i co? Paliaczki taki mają rząd, że minie drugie pięć lat  i trzecie, a ich premierzyna i tak nie ośmieli się nawet podnieść wzroku na cara. Spokojnie więc powstają kolejne wersje „prawdziwej zawartości czarnych skrzynek”. Są gotowe na kolejne okazje, gdy pojawi się taka potrzeba. Potrzeba się pojawiła, nasz prezydent głupoty gada i na krzesła włazi, trzeba go wspomóc. Więc kolejna  z „nowych wersji odczytu” została odpalona.

I od rana kagiebiowscy pułkownicy turlają się ze śmiechu, że w Polszy reżimowe przekaziory tak karnym chórem i z tak nabożną czcią powtarzają wyprodokowane pod Moskwą rewelacje. A zasklepione lemingi porumieniały w podniecenia, że znowu można dowieść swej nowoczesności nie kwestionując nowych „ustaleń” i oburzając się na sceptycznych oszołomów. Wolny świat zażenowany, że tak liczni Polacy na serio biorą nowe moskiewskie cuda? To i dobrze, niech świat widzi, że Paliaczki mózgów używać nie potrafią i godności za grosz  nie mają. Niech świat widzi, że z takim poziomem służalczego dygotu i samozaklamania nie mogą być partnerem dla nikogo w żadnej sprawie.

Wszak polscy prokuratorzy „uczestniczyli w odsłuchiwaniu nagrań z kokpitu” w ten oto sposób, że Rosjanie mieli na uszach słuchawki i odsłuchiwali, a polski prokurator Grzywna patrzył jak oni odsłuchują. I nie śmiał ten polski prokurator poprosić, by i jemu rosyjscy koledzy dali słuchawki. A potem wpisał do protokołu ów prokurator, że „uczestniczył w odsłuchiwaniu”. W normalnym kraju za tego rodzaju kłamstwo zostałby zdegradowany i postawiony w stan oskarżenia za mataczenie, by ukryć przyczyny śmierci swego prezydenta. Ale w Kraju Priwislanskim ten prokurator ma się świetnie, podobnie jak jego liczni, jeszcze bardziej zasłużeni koledzy. Jak choćby minister spraw zagranicznych, który uznał, że by ustalić przyczynę śmierci prezydenta, wrak samolotu, w którym on zginął – jest niepotrzebny.

W podmoskiewskim studio nagrań trwa spokojna praca. Przed wyborami parlamentarnymi zostaną ujawnione kolejne nieznane fragmenty nagrań. Dowiemy się, że tuż przed katastrofą w kokpicie Tu-154 trwała dzika balanga, rzucano butelkami o ściany, dziewczyny siadały pilotom na kolanach, a zamroczeni alkoholem i narkotykami generałowie recytowali dzieła Lenina oraz śpiewali na głosy „Podmoskownyje wiecziera”. Polacy nie uwierzą? Ależ oczywiście, że uwierzą. TVN, Wyborcza i inne moskiewskie tam-tamy wbiją Paliaczkom w łepetyny, że to właśnie odczytali biegli, a  kto wątpi ten szaleniec i wojenny podżegacz.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.