TYLKO U NAS. Kownacki: w czasie eksperymentów na Tu nr 102 mikrofony rejestrowały głosy spoza kabiny. To podważa obecne odczyty. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Raport Millera
Fot. Raport Millera

wPolityce.pl: Media informują o przełomie ws. smoleńskiej. Mają nim być nowe odczyty nagrań z tupolewa, które wykonali polscy biegli. Jak informuje RMF FM znów wraca sprawa obecności gen. Błasika w kokpicie, chaosu i naciski na pilotów. Jak to oceniać po pięciu latach od tragedii?

Mec. Bartosz Kownacki, poseł PiS, pełnomocnik Ewy Błasik: Oceniam to jako fantasmagorie, i to pisane cyrylicą. Widać, że ktoś kto te materiały przekazał RMF FM jest dużym sympatykiem Putina i pani Anodiny. To mój polityczny komentarz. Zaś fakty są takie, że nie mamy żadnego przełomu. Mamy już kilka równoległych zapisów rozmów z kokpitu. Te materiały badało CLKP, Instytut Sehna i teraz mamy nowe badanie. Obecnie należy się zastanowić, jaka jest wartość badania wykonanego przy pomocy Rosja, w cztery lata po tragedii, w przededniu agresji na Ukrainę. To wtedy, w lutym 2014 roku, kopiowano nagrania. Putin szykował się do wojny na Ukrainie. Należy mieć to na uwadze i pytać o wiarygodność takiej kopii.

Materiały źródłowe jednak są w Rosji i niewiele na razie można mienić.

Należy więc kolejny raz wskazać na błędy z samego początku postępowania. Gdyby czarne skrzynki były w Polsce, nie byłyby poddawane żadnym ingerencjom, znajdowałyby się w polskich rękach. Wtedy mielibyśmy gwarancje, że te materiały są pewne. Jednak przez cztery lata te materiały znajdowały się poza granicami Polski, były poza kontrolą.

Media jednak przekonują, że mamy nową jakość, że przełom itd.

Na razie te zapisy nie wnoszą nic nowego poza pewną dozą sensacji. Pytaniem otwartym pozostaje również pytanie o wiarygodność tej grupy ekspertów. Jakie oni mają kompetencje? Wiemy, że w tej grupie jest Andrzej Artymowicz, brat jednej z osób bardzo zaangażowanych w obronę narracji komisji Millera. Taka osoba w mojej ocenie nie powinna być biegłym, właśnie ze względu na zaangażowanie brata w tej sprawie. Dziwię się, że prokuratura zdecydowała się taką osobę powołać. Jeśli technologia rzeczywiście poszła tak mocno do przodu, to nic nie stało na przeszkodzie, by najlepszy polski instytut, czyli Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie wykonał nową kopię i prowadził nowe badania. Wybranie w tej sprawie biegłego, którego bezstronność jest dyskusyjna, poddaje w wątpliwość również dobre intencje prokuratury.

Jednak jeśli Artymowicz zaproponował nową metodę, to może należało właśnie jego wysłać do Moskwy, żeby prowadził badania. Czy nie tak powinno się działać?

Przypomnę, że 10 kwietnia polscy patomorfolodzy, lekarze, specjaliści medycyny sądowej wyszli z propozycją, że pojadą do Smoleńska. Jednak rząd Polski nie przyjął ich propozycji. To nie jest tak, że każdy kto zwróci się do prokuratury musi zostać wysłany na badania i proszony o współpracę. To również nie są wyścigi, nie ma znaczenia kto pierwszy coś zaproponował. Prokuratura bada materiał i podejmuje decyzje dotyczące biegłych tak, by dawali oni gwarancje wiarygodności. W tym przypadku od początku opinia i działania biegłych były obarczone błędami. Są w Polsce instytucje o wiele bardziej wiarygodne w tych kwestiach. Nie było przeciwwskazań, by instytut krakowski się tymi badaniami zajął.

Bardzo jest Pan nieufny

Do dziś nie wiadomo, jak brzmią nagrania, które obecnie odsłuchano. Do dziś nie wiadomo, jaką metodą się posłużono. Słyszałem, że brano pod uwagę również kontekst sytuacyjny. Taka metoda w przypadku stenogramów z rozmów dziwi i nie brzmi wiarygodnie. Pytanie w jakim zakresie posiłkowano się jakimi metodami. Jest i kolejna, poważna wątpliwość. Jak czytamy w materiałach opisanych przez RMF FM biegli stwierdzili kategorycznie, że zapisy rozmów muszą dotyczyć osób, które są w kokpicie, ponieważ mikrofony nie ściągały dźwięków spoza kokpitu. To podważa wiarygodność tych badań, ponieważ IES robił eksperymenty z latającym tupolewem o nr bocznym 102. W trakcie ich sprawdzano, z jakiej odległości mikrofony ściągają dźwięki. I wyszło, że te słabsze nagrania na taśmie pochodzą spoza kabiny pilotów, z salonki czy z miejsca pomiędzy kokpitem a salonką. A właśnie jako taki słabszy głos nagrano również głos gen. Błasika. W stenogramach czytaliśmy również choćby, że jedna z pasażerek dzwoni i rozmawia przez telefon. Trudno podejrzewać, że ona przyszła rozmawiać do kabiny pilotów. To podważa wiarygodność tej opinii.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Publikacja RMF FM nt. katastrofy smoleńskiej wywołała dyskusję w sieci. „Propaganda robi wrzutki perfekcyjnie”

CZYTAJ TAKŻE: Mec. Pszczółkowski o nowych stenogramach: to opinia zrobiona na zamówienie, pod pewnego rodzaju tezę

CZYTAJ TAKŻE: MAK będzie zadowolony. Nowe stenogramy potwierdzają to co ustaliliśmy – media w Rosji reagują na opublikowane dziś „nowe odczyty” czarnych skrzynek Tu-154

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych