Skory twierdzi, że publikacja nt. katastrofy smoleńskiej nie była „wrzutką”. „Nie bardzo wiem, czemu miałoby służyć podgrzewanie emocji”

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Autor artykułu dotyczącego odczytu nagrań czarnych skrzynek z rządowego Tupolewa Tomasz Skory podkreśla, że publikacja RMF FM stanowi przełom w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Czytaj więcej: Wrzutka przed rocznicą czy prowokacja? RMF publikuje „nowe stenogramy” z TU-154M. I powiela tezy rosyjskiej MAK

Skory odpiera zarzuty osób, które wskazują, że tekst poświęcony nagraniom z czarnych skrzynek może być prowokacją służącą podgrzewaniu emocji przed 10 kwietnia.

Nie bardzo wiem, czemu miałoby służyć podgrzewanie emocji przed rocznicą katastrofy. Mnie ono nie służy. Ja sprawdzam wiarygodność źródeł, które dostarczyły mi materiał i sprawdzam, czy nikt nie ponosi szkody w związku z ujawnieniem tego materiału. Tak uznałem w tym przypadku i zdecydowałem, że opinia publiczna powinna wiedzieć niektóre rzeczy, które do tej pory były pomijane, czy nie do końca dopowiedziane

— twierdzi dziennikarz.

Reporter RMF FM uważa, że publikacja ma przełomowy charakter.

To jest materiał dość bombowy. On wywraca wszystko do góry nogami, zwłaszcza, że ujawnia, iż przez cztery lata badaliśmy złą kopię nagrań z czarnych skrzynek. Treść jest dość wstrząsająca. Nie ma tu miejsca na niedomówienia. To postawienie kropki nad i. Są oczywiście miejsca, w których nie możliwe było odczytanie pełnych zdań ze względu na wielki harmider

— przekonuje Skory.

Chociaż dziennikarz RMF FM jest przekonany co do wiarygodności dokumentu, nie jest w stanie powiedzieć, czy ustalenia biegłych są prawdziwe.

Jestem pewien, że dokument, na którym się opieramy, jest prawdziwy. Natomiast czy biegli się nie pomylili, odczytując te dane - za to nie mogę ręczyć

— tłumaczy Tomasz Skory.

gah/Onet.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych