Ewa Błasik o rewelacjach NPW: "Traktuje je jako propagandową wrzutkę na użytek publiczny. (...) W dalszym ciągu linczuje się nieżyjących pilotów"

fot. wPolityce.pl/TVP Info
fot. wPolityce.pl/TVP Info

Na zeszłotygodniowej konferencji Naczelnej Prokuratury Wojskowej po raz kolejny powrócił temat domniemanej obecności gen. Andrzeja Błasika w kokpicie Tu-154M w trakcie katastrofy smoleńskiej. Prokuratura po raz kolejny wypuściła informację, że ta obecność nie jest wykluczona. Chociaż eksperci już kilka razy stwierdzali, że rozkład ciał wynika, że generała Błasika w kokpicie samolotu nie było.

Te rewelacje w kolejnej odsłonie traktuję jako propagandową wrzutkę na użytek polityczny. W stenogramach są zapisy głosów różnych osób obydwu płci. Mikrofony zbierają tło z różnych stron. (…) To, co się rozgrywa na naszych oczach, przypomina czasy komunistyczne. Wtedy gdy doszło do katastrofy lotniczej, najczęściej obwiniano nieżyjących, a wdowy po pilotach zastraszano, tak jak miało to miejsce w moim przypadku

— stwierdza w rozmowie z „Naszym dziennikiem” wdowa po gen. Błasiku, Ewa Błasik. W jej opinii pięć lat, które mija od tragicznego 10 kwietnia 2010 r. to czas, w którym linczuje się nieżyjących lotników i rozgrywa to medialnie.

To wszystko najbardziej dotyka rodziny pilotów, którzy zginęli.

Prokuratura podczas konferencji poinformowała, że głos gen. Błasika został zidentyfikowany przez osobę, która go znała.

Nie wiem, kto jest tym tajemniczym znajomym mojego męża

— mówi Ewa Błasik.

Prokuratora tak się spieszyła z tą konferencją, że nie zdążyła mnie zapoznać z tą opinią, mimo że wcześniej byłam przez prokuratorów zapewniana, że nie będę dowiadywała się z mediów o nowych sprawach dotyczących męża

— dodaje. Ewa Błasik tłumaczy, że w NATO przyjmuje się, że to właśnie żona (która towarzyszy mężowi w licznych podróżach), jest najważniejszym świadkiem zachowań wojskowego na pokładzie samolotu.

Mój mąż i inni generałowie byli wsparciem dla lotników w tym locie, a nie straszakiem. Andrzej za swoimi lotnikami wskoczyłby w ogień. Przez całe życie bronił pilotów przed ludźmi niemającymi zielonego pojęcia o lotnictwie. Dowodem wiarygodności moich słów jest sytuacja z 13 sierpnia 2008 r., kiedy pan major Grzegorz Pietruczuk wrócił z Gruzji. Mój mąż zdecydowanie stanął po jego stronie, powiedział panu majorowi, że jego decyzja była właściwa i pochwalił go w imieniu własnym i całych Sił Powietrznych

— przypomina wdowa po dowódcy.

Zdaniem Ewy Błasik słuszne jest postawienie zarzutów kontrolerom z lotniska Siewiernyj, bo ich wina od początku była ewidentna.

Bardzo ubolewam jednak, że w dalszym ciągu linczuje się nieżyjących pilotów

— dodaje.

Zauważa też, że powracający wątek byłego ministra, obecnie ambasadora w Hiszpanii - Tomasza Arabskiego dowodzi, że nie wszystko da się ukryć tak, jak Donald Tusk chciał.

Mam nadzieję, że wobec pana Arabskiego zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencję

— podsumowuje.

mc,Nasz Dziennik


Świąteczne wydanie tygodnika „wSieci” już w sprzedaży, a w nim aż 132 strony niezwykle ważnych i aktualnych tematów, ciekawych tekstów i znakomitych fotografii.

Z nowym numerem tygodnika również dodatek specjalny „Historia pisana inaczej”, a także w prezencie niezwykła książka, która odmienia życie - „Święta Siostra Faustyna i Boże Miłosierdzie”.

wSieci” - Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce  w sprzedaży także w formie e-wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.