Dlaczego PO nie chce międzynarodowego śledztwa w sprawie 10/04? Nie chce już ujawnienia słynnej "rozmowy braci", czy przeważyły jakieś obawy?

fot. wSieci
fot. wSieci

Od czasu do czasu obóz rządowy i jego medialni klakierzy występują z apelem, aby ujawnić ostatnią rozmowę telefoniczną między Jarosławem Kaczyńskim a Lechem Kaczyńskim. Ma to –zdaniem np. Lecha Wałęsy – przyczynić się do ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Choć całe to towarzystwo od samego początku wiedziało – zgodnie ze słynnym sms ujawnionym przez nieżyjącego już gen. Sławomira Petelickiego – że:

Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił,

to jednak od czasu do czasu ponawiają apel o ujawnienie tej „tajemniczej” rozmowy.

No i całe to towarzystwo miało właśnie okazję, aby wreszcie spróbować ujawnić tę rozmowę. Otóż trzeba było podnieść ręce w Parlamencie Europejskim za rezolucją wzywającą do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa. Wówczas jakieś ciało dochodzeniowe, mogłoby wystąpić do Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa o odtajnienie rozmowy braci. Bo jeśli gdzieś jest zapis tej rozmowy, to właśnie tam.

Dlaczego więc nikt towarzystwa nie dopingował Platformy, aby zagłosowała za rezolucją? Wprost przeciwnie - „Lenina” Paradowska w TOK FM nawet dziwiła się powiązaniu w rezolucji sprawy smoleńskiej katastrofy z zabójstwem Borysa Niemcowa. Może więc jednak od ujawnienia tej rozmowy, za którą tak bardzo tęsknicie, ważniejsze jest to, że międzynarodowe śledztwo mogłoby pokazać niezły brud za paznokciami różnych ważnych urzędników państwowych z PO? Rozłóżmy na czynniki pierwsze to co powiedziała Julia Pitera, gdy tłumaczyła przyczyny niegłosowania przez jej partię za rezolucją o międzynarodowe śledztwo smoleńskie. Według tej polityk PO chodzi o to, aby:

nie rozdrapywać polskich spraw na forum międzynarodowym.

Co można w tej polskiej sprawie „rozdrapać”? Grę rządu Donalda Tuska z ambasadorem Rosji Władimirem Grininem, aby wspólnie poniżyć prezydenta odmawiając mu przywileju reprezentowania Polski na uroczystościach w Katyniu, a tym samym obniżyć poziom ochrony podróży? A może brak obowiązkowej notatki służbowej z rozmowy w restauracji moskiewskiej z marca 2010 r. Tomasza Arabskiego z bliżej nieznanym urzędnikiem kremlowskim? Faktycznie, sporo rzeczy czeka na „rozdrapanie”.

Więc co – drogie mysie, pysie? Naprawdę nie chcieliście dowiedzieć się co było w tej rozmowie między braćmi? Czyżby chodziło jedynie o gonienie króliczka ku radości zapijaczonej lemingozy, którą zobaczyliśmy w akcji wiosną i latem 2010 r. pod Pałacem Prezydenckim?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.