Urbański do Nałęcza: "Trzeba było z pomnikiem smoleńskim czekać 5 lat, aż zaczęła się kampania wyborcza?!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/se.pl/tvn24
wPolityce.pl/se.pl/tvn24

Trzeba było czekać z pomnikiem smoleńskim 5 lat, aż zaczęła się kampania wyborcza i wtedy do części rodzin ofiar występuje się z zaproszeniem? Dzisiaj kilka osób przyznało się, że nie dostało zaproszenia!

punktował Andrzej Urbański w rozmowie z prof. Tomaszem Nałęczem na antenie tvn24.

Doradca Bronisława Komorowskiego odpierał zarzuty, przekonując, że to inicjatywa rodzin, a nie samego prezydenta:

Moim zdaniem to niesympatyczne, że 30 rodzin, które zgłosiły się z listem do prezydenta, posądza, że one organizują Bronisławowi Komorowskiemu kampanię. Przypomnijmy fakty: na początku października ponad 30 rodzin z najróżniejszych środowisk zwróciło się do prezydenta, by w związku z 5. rocznicą 10/04 nie można wrócić do idei upamiętnienia ofiar katastrofy

— ocenił Nałęcz.

Jak tłumaczył, otoczenie Komorowskiego chciało poczekać na nowe władzy Warszawy - by te miały nową legitymację do takich decyzji. Zarzut, że to „robienie kampanii”, Nałęcz odrzucał:

Ze spotkania ws. pomnika nie ma ani jednego zdjęcia. To jest dowód, że to nie jest wpisane w kampanię wyborczą

— podkreślił.

Gdy prowadzący rozmowę przypomniał ustalenia wPolityce.pl o pierwotnym źródle powstania tego listu - samej kancelarii, Nałęcz odpowiadał:

Wiadomo jak obiektywny jest tygodnik „wSieci” i mało stronniczy w swoich relacjach…

— recenzował.

CZYTAJ WIĘCEJ: To się w głowie nie mieści! List rodzin ws. smoleńskiego pomnika powstał w… kancelarii prezydenta!

Urbański nie dawał jednak za wygraną.

Jest to wpisane w taką rolę, jaka w kampanii wyborczej została przypisana prezydentowi, który ma być „godzicielem” zwracającym się do wszystkich… Wracam do podstawowej sprawy - piąta rocznica jest, być może, najwłaściwsza. (…) Z 96 rodzin ofiar trzydzieści jest okej - a reszta nie? Ci, co się dziś zgodzili na lokalizację są okej, a reszta nie?

— pytał b. minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

Nałęcz zaprzeczył. A Urbański przekonywał go, by zdecydować się na jakąś formę upamiętnienia ofiar tragedii na Krakowskim Przedmieściu.

Liberalny motłoch podburzany przez pewne gazety walczył z tymi biednymi starszymi kobietami, co w polskiej tradycji jest czymś niewyobrażalnym! Być może przed Pałacem powinna stanąć ten szereg świateł - w niczym nie zaburza to tego wspaniałego miejsca i konserwatorskich zastrzeżeń

— mówił.

Nałęcz odpowiadał:

Plac Piłsudskiego to było ulubione miejsce Lecha Kaczyńskiego! To szansa dla tego placu, by miejsce będące pętlą autobusową zamienić w dobre miejsce

— mówił doradca Bronisława Komorowskiego.

Ale Krakowskie Przedmieście też wymaga upamiętnienia!

— ripostował Urbański.

maf, tvn24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych