Samolot spadł, a potem zapadła cisza... Wiem, że w sprawie Smoleńska kto pyta, ten błądzi, a jednak pytam: przewodniczącego Laska i prokuratora Seremeta

fot. raport KWBLLP
fot. raport KWBLLP

Rawa Mazowiecka, 8 grudnia 2014 roku

Pan Andrzej Seremet Prokurator Generalny

Pan Maciej Lasek Przewodniczący Zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z dnia 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem

W opracowanych w grudniu 2010 przez stronę polską uwagach do raportu MAK na temat katastrofy smoleńskiej, nigdy nieuwzględnionych przez autorów raportu, znalazły się między innymi uwagi o tym, że po katastrofie nastąpiła dziwna zwłoka obsługi lotniska we wszczęciu alarmu jednostek ratowniczych. A oto stosowny fragment polskich uwag w tej kwestii:

„…Alarmowanie jednostek ratowniczych okręgu smoleńskiego nastąpiło o godz. 6:50 UTC, a ich wyjazd o godz. 6:51 UTC (tj. odpowiednio dopiero 9 i 10 minut po wypadku). Z treści Raportu nie wynika, dlaczego bezpośrednio po wypadku nie alarmowano jednostki PCz-3, a dopiero o godz. 6:50 UTC. Zgodnie z Raportem PCz-3 była w dyżurze na lotnisku Smoleńsk „Północny” w dniu 10 kwietnia 2010 r. od godz. 6 :00 UTC.

Dodatkowo z zapisu korespondencji wewnątrz SKL wynika, że o godz. 6:41:48 UTC płk Krasnokutski, zastępca dowódcy bazy lotniczej, zdał sobie sprawę z powagi sytuacji stwierdzając: „Kurwa, dawajcie straż tam, gdzie kurwa!” , na co o godz. 6:42:49 UTC 58 z 148 otrzymał odpowiedź: „Upadł po bliższej, z lewej strony drogi” . Dla strony polskiej jest niedopuszczalne aby obsada SKL, mając świadomość, że samolot Tu-154M „upadł” nie ogłosiła natychmiast alarmu dla całości jednostek ratowniczych znajdujących się na lotnisku Smoleńsk „Północny” oraz nie przekazała informacji o wypadku do jednostek ratowniczych okręgu smoleńskiego….

…Pojazd GAZ 4795, Regionalnej Bazy Poszukiwawczo – Ratowniczej lotniska Smoleńsk „Południowy”, dojechał do miejsca wypadku po przejechaniu przez miasto Smoleńsk, przybycie o godz. 7:25 UTC, tj. dopiero po 44 minutach po zaistnieniu wypadku. Wedle zapisów Raportu pojazdy te były alarmowane i dysponowane jako pierwsze na miejsce wypadku. Faktycznie, jako pierwsza na miejsce wypadku przybyła jednostka PCz-3 o godz. 6:55 UTC, tj. dopiero 14 minut po wypadku, mimo iż wypadek miał miejsce ok. 400 m od progu DS 26. …”

Pragnę zapytać, Pana Prokuratora Generalnego oraz Pana Przewodniczącego Laska, czy w ramach prowadzonych postępowań badawczych Komisji Millera oraz śledztwa prokuratury wojskowej zostało wyjaśnione, dlaczego, mimo katastrofy samolotu 400 metrów od pasa startowego i mimo natychmiastowej wiedzy o jej zaistnieniu, służby rosyjskie przez ponad 10 nie wszczynały alarmu i nie uruchomiły działania służb ratowniczych?

Dlaczego pierwsza jednostka ratownicza znalazła się na miejscu katastrofy dopiero w 14 minut po upadku samolotu?

Czy wiemy coś o tym, dlaczego służby rosyjskie nie pośpieszyły z ratunkiem natychmiast, tylko dotarły dopiero w 14 minut po katastrofie? Czy wiemy, czym się zajmowały w czasie, gdy rozbity samolot płonął, a na lotnisku zapadła cisza? Czy Komisja Millera lub prokuratura coś ustaliły w tej sprawie?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych