Sąd nie ma wątpliwości: w sprawie 10/04 błędy popełniła KPRM! W końcu będą zarzuty?!

Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

Zdaniem Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście do lotów do Smoleńska nie powinno w ogóle dojść ze względu na skalę zaniedbań przy ich organizacji. „Nasz Dziennik” opisuje pisemne uzasadnienie decyzji o ponownym wszczęciu śledztwa.

CZYTAJ TAKŻE: „Gość Niedzielny”: „To porażające. Pod sąd za Smoleńsk”. Bardzo ważne ustalenia red. Bogumiła Łozińskiego

Sędzia Wojciech Łączewski wskazuje w dokumencie, że „wyloty w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 r. nie powinny dojść do skutku”. Bowiem nie „dopełniono wszystkich przepisanych prawem czynności lub zaniechano ich wdrożenia”, co uniemożliwiało prawidłowe przeprowadzenie zadania organizacji wylotów.

Sąd uznał, że w niektórych przypadkach doszło do „niedopełnienia obowiązków” przez urzędników, zwłaszcza z kancelarii premiera.

To skutkowało działaniem na szkodę interesu publicznego, a mianowicie niezapewnieniem Prezydentowi RP oraz Premierowi RP należytego bezpieczeństwa

— pisze sąd w uzasadnieniu.

Gazeta wskazuje, że zdaniem sądu „powinno zostać rozważone postawienie zarzutów poszczególnym urzędnikom kancelarii premiera”.ND” zaznacza, że „chodzi zwłaszcza o trzy nazwiska powszechnie znane w tym kontekście”, ale sąd dodaje, że więcej ludzi może usłyszeć zarzuty.

Sąd dodaje, że prokuratura powinna również zbadać, czy „niektórym świadkom nie należy postawić” zarzutu przestępstwa urzędniczego „w przypadku ustalenia odmiennej od przedstawianych przez nich wersji zdarzeń”.

CZYTAJ KONIECZNIE: Marek Pyza: Jaskółka sprawiedliwości ws. 10/04. Niepokój ambasadora Arabskiego w Madrycie…

Sędzia skrytykował mocno tezy śledczych, którzy uznali, że stwierdzone nieprawidłowości przy organizacji obu lotów popełnione przez urzędników nie mogą mieć charakteru przestępstwa. Sąd uznał, że nie można podzielić twierdzeń, że osoby z administracji publicznej nie mają wiedzy na temat przepisów prawa będących przedmiotem ich codziennej pracy.

Łączewski odrzuca również argumentację śledczych, „jakoby stwierdzone naruszenia nie spowodowały skutku w postaci niebezpieczeństwa powstania szkody w interesie prywatnym lub publicznym”.

Sędzia punktuje sześć naruszeń, które miały wpływ na bezpieczeństwo lotów i tym samym powinny podlegać ocenie odpowiedzialności karnej. Chodzi przede wszystkim o „niepoczynienie ustaleń co do statusu lotniska Smoleńsk Północny i niedochowanie chociażby minimalnej staranności w tym zakresie”.

Status tego terenu miał kapitalne znaczenie dla bezpieczeństwa lotu jako takiego i obowiązków odpowiednich służb

-– konstatuje sędzia Łączewski.

I wskazuje winnych:

takich ustaleń nie poczynił koordynator (…), czyli szef KPRM.

Według sądu, to urzędnicy z kancelarii premiera odpowiadali za zlecenie wykonania transportu lotniczego i „powinni się upewnić, czy możliwa jest jego bezpieczna realizacja”.

Kolejna poważna nieprawidłowość to „niedoprowadzenie do stanu, w którym jasny byłby status wizyty Prezydenta RP na terenie Federacji Rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010 roku, co ewentualnie powinno się przełożyć na nadanie lotowi statusu HEAD”.

W ocenie sądu, nie jest łatwe dokonanie oceny statusu lotu prezydenta, który „jak się wydaje, nie miał charakteru misji oficjalnej”. Sprzeczne są też oceny polskich urzędników. Ale jeśli część z nich uznawała, że jest to misja oficjalna, to „powinni wystąpić o nadanie statusu HEAD”.

Więcej o błędach i zaniechaniach urzędników kancelarii premiera w „Naszym Dzienniku”

KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.