Cztery lata kłamstw. Mało! Żakowski wciąż przepisuje od Anodiny. Na Kremlu zadowolenie

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Z jednej strony – szacuneczek, Panie Jacku! Ta konsekwencja jest godna podziwu. Niewielu jest tak wytrwałych, którzy piąty rok opowiadają te same bzdury.

I udają, że nie widzą doświadczonym i wyczulonym okiem oczywistych dowodów podważających swe słowa. Kroplówka z jadem wciąż sączy krople propagandy i tylko wymienia się woreczek z zatrutym płynem

Tak, Smoleńsk was boli. Musi boleć, bo państwo, które tak hołubicie i wzbraniacie się przed jego naprawą, w obliczu tej tragedii zbankrutowało. Bo musielibyście stanąć po stronie znienawidzonych ludzi i pamięci o nich, a przecież z nią trzeba walczyć. W końcu – „chwała nam i naszym kolegom…”

I wreszcie – jakiekolwiek przyznanie się do błędu, naiwności, głupoty, manipulacji, byłoby argumentem oddanym tej części klasy politycznej, która jeszcze żyje, a której za wszelką cenę nie wolno dopuścić do władzy, bo pozjada was i wasze dzieci.

Jacek Żakowski w nowym numerze „Polityki” śpiewa solową partię w chórze tych, którzy mówią: katastrofa smoleńska i niedawny zamach nad Ukrainą nie mają ze sobą nic wspólnego!

Inna sprawa, że robi to w stylu, który w Moskwie musi budzić najwyższe uznanie. To, co możemy przeczytać w „Polityce” o Smoleńsku, spokojnie mogłoby ukazać się w dowolnej prokremlowskiej gazecie wydawanej w Rosji.

Żakowski stawia tezę, że poza rodzajem rozbitego środka transportu, dużą liczbą ofiar i Putinem na kluczowym urzędzie w Rosji nic nie łączy tragedii 10/04 z zamachem na MH17.

Nic więcej. Jedyną przyczyną katastrofy B777 było zestrzelenie. Ani załoga, ani pasażerowie nie mieli na to wpływu

—- pisze Żakowski. Widać, że mamy do czynienia z doświadczonym funkcjonariuszem medialnym. Subtelnie wpleść dawno zdementowaną potwarz trzeba umieć.

Jak można wciąż wracać do skompromitowanej tezy o naciskach na pilotów? Po tych wszystkich oświadczeniach prokuratury, Instytutu Sehna i braku jakichkolwiek na to dowodów?

Idźmy dalej:

Jedyną przyczyną katastrofy Tu-154M było nieprzestrzeganie procedur. Żadnego związku z czyimkolwiek celowym działaniem nie dało się wykazać. Członkowie załogi i ich przełożeni popełnili taką masę błędów i złamali tyle różnych zasad, że zewnętrzna siła nie była potrzebna, by ściągnąć tragedię.

Przypomnijmy, że śledztwo trwa, jest w powijakach, a ostatnio dziejące się w nim rzeczy ukazują cień przełomu. I poprawmy pana Jacka: on i jemu podobni medialni propagandyści popełnili taką masę iskrzących się od dezinformacji tekstów, złamali tyle różnych zasad dziennikarskich, że udało się wmówić wielu, iż zewnętrzna siła nie była potrzebna, by ściągnąć tragedię.

Najprostszy z argumentów – co z wytężoną pracą rosyjskich kontrolerów Plusnina i Ryżenki oraz ich niespodziewanym przełożonym Krasnokutskim? Na to Żakowski też ma odpowiedź:

Prowizorycznie uruchamiane lotnisko działało jak działało, nie miało nowoczesnych urządzeń. Nieuwzględnienie tej okoliczności też obciąża załogę oraz jej przełożonych.

Powtórzmy to innymi słowami: złe naprowadzanie załogi przez kontrolerów było winą… załogi. W takie cuda uwierzy chyba tylko Waldemar Kuczyński.

Można przypomnieć o wszystkich niezbadanych okolicznościach, niewykonanych badaniach, analizach niezależnych naukowców podważających oficjalne wersje (niepoparte niczym więcej poza przymrużonym okiem, rosyjskimi kopiami rejestratorów i sfałszowanymi protokołami), a nade wszystko o tym, co wyłania się z prokuratorskiego śledztwa (badania laboratoryjne wskazują na obecność kilku rodzajów materiałów wybuchowych na próbkach pobranych w Smoleńsku). Nie Żakowskiemu, bo on się tylko pod wąsem uśmiechnie, ale dla porządku.

Można też wymienić całą listę manipulacji i aktów torpedowania śledztwa ze strony rosyjskiej po 10 kwietnia. Ale do tego wątku niech zrobi wprowadzenie pan Jacek:

Putin zrobił, co mógł, żeby okazać współczucie i gotowość pomocy. Nie oskarżał. Współczuł i deklarował pomoc. Fakt, że po katastrofie nie wszystko wyglądało w sposób cywilizowany, wynika z tego, że aparat rosyjskiego państwa – od kontrolerów na smoleńskim lotnisku, przez patologów robiących sekcje w Moskwie i żołnierzy pilnujących wraku, po gen. Anodinę i prokuratorów – jest szokująco inny niż w Niemczech, a nawet w Polsce. Natomiast sam Putin od razu przyleciał na miejsce katastrofy, uruchomił specjalne procedury, otworzył swoje terytorium dla polskich ekspertów. W pierwszych dniach zrobił wszystko, co można było zrobić, by wytworzyć wrażenie przejęcia, życzliwości, cywilizowanej reakcji na nieszczęście, które nas spotkało.

Żakowski nadaje się do Moskwy? Jak najbardziej i to nawet w latach 40-50. ubiegłego stulecia. Albo do Phenianu.

Poważnie trzeba zapytać – czy on jest w stanie napisać to na trzeźwo?

Barbara Brylska cmokała przed Ławrowem w październiku 2010 r. w Łazienkach Królewskich, jaki to on przystojny. Żakowski cmoka przed Putinem, jaki to on dobry, życzliwy, pomocny, wrażliwy i otwarty.

Ten pean na cześć rosyjskiego prezydenta służy Żakowskiemu do snucia na kolejnych szpaltach autorskiej wizji strategii Rosji na najbliższe lata, euratlantyckiego porządku, jaki może się z niej wyłonić i interesów Polski. Nadaje się ona na oddzielną krytykę, ale w tym przypadku – jako że jest oparta na fałszywych podstawach – można ją zupełnie pominąć.

Żakowski naprawdę odleciał… Nie, Putin i jego podwładni nie oskarżali Polaków – załogi, prezydenta, gen. Błasika - po prostu szukali prawdy. Polscy eksperci rzeczywiście mogli do Rosji po katastrofie polecieć i grzecznie na wszystko popatrzeć, nie dotykać i czekać na rosyjskie protokoły. Pomoc faktycznie nadchodziła i jeszcze ma nadchodzić, bo prokuratorzy wciąż czekają na zrealizowanie ich kluczowych wniosków do strony rosyjskiej. A te specjalne procedury, nad którymi pieje Żakowski, wciąż obowiązują – wrak jak leżał w Smoleńsku, tak leży.

Niech i Żakowski się położy. Należy się odpoczynek po dobrze wykonanej robocie.

——————————————————————————————————

Warto kupić tę książkę:„wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.”

W publikacji znalazły się analizy dziennikarzy oraz wzruszające wspomnienia czytelników związane z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku. Teksty w niej zawarte pozwalają zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.