"Początkowo myślałem, że to zwykły wypadek. Teraz mam wątpliwości." Niemiecki dziennikarz śledczy pisze książkę o Smoleńsku. NASZ WYWIAD

Fot. faktysmolensk.gov.pl
Fot. faktysmolensk.gov.pl

W przyszłym roku w niemieckich księgarniach pojawi się książka na temat katastrofy smoleńskiej autorstwa niemieckiego dziennikarza śledczego - Jürgena Rotha. Nieznany jest jeszcze tytuł publikacji, ani szczegóły informacji, do których dotarł publicysta specjalizujący się w opisywaniu przestępczości zorganizowanej. Jednak, jak opowiada, przeszedł on drogę od przekonania, że był to zwykły wypadek, do przeświadczenia, że mogło to być jednak coś zupełnie innego.

Rozmawiamy z nim o katastrofie smoleńskiej, także w kontekście ostatnich dramatycznych wydarzeń na Ukrainie.

wPolityce.pl: Niedawno napisał pan na Twitterze: „Jeśli czarne skrzynki zestrzelonego samolotu rzeczywiście trafią do Moskwy, to można być pewnym, że – podobnie jak to się stało przy katastrofie smoleńskiej – zostaną zmanipulowane i zafałszowane”. Skąd ma pan przekonanie lub podejrzenia, że skrzynki ze Smoleńska zostały zmanipulowane i zafałszowane?

Jürgen Roth: - Natrafiłem podczas moich intensywnych poszukiwań na wskazówki, że polskie władze nie otrzymały wszystkich informacji, które były zawarte w czarnych skrzynkach TU-154M. Bądź, że te informacje nie zostały odpowiednio przeanalizowane przez komisję Millera. Poszedłem tym tropem. Tylko tyle mogę na razie powiedzieć.

Co myślał pan o katastrofie smoleńskiej zaraz po niej? Jak tłumaczył sobie jej przyczyny?

Początkowo myślałem, że to był zwykły wypadek. Teraz mam co do tego poważne wątpliwości.

Pisze pan książkę o tragedii 10/04. Czy może pan zdradzić jakiego rodzaju informacje udało się Panu zebrać?

Niestety nie mogę zdradzić szczegółów na temat tego, czego się dowiedziałem pracując nad książką o Smoleńsku. Uczynię to dopiero po ukazaniu się książki.

A chociaż jaki będzie jej tytuł?

Nie został jeszcze ustalony, bo ma się ona ukazać dopiero na wiosnę przyszłego roku.

Gdzie zbierał pan materiały do publikacji?

Informacje do książki zbierałem w Polsce, Rosji, USA i Szwajcarii. W tych krajach jest wiele dostępnych źródeł.

Zmieńmy temat. Dlaczego pańscy rodacy są tacy prorosyjscy? Według niedawnego sondażu przeprowadzonego przez „Wall Street Journal” 60 procent Niemców stoi po stronie Rosji w jej konflikcie przeciwko Zachodowi. Zaś 77 procent jest przeciwnych wzmocnieniu NATO i relokacji wojsk Paktu na tereny państw Środkowej Europy.

Nie ufam tym sondażom. Nie jestem w stanie uwierzyć, że aż 60 proc. Niemców jest prorosyjskich. Prawdą jest jednak, że wielu Niemców wierzy w „silnego człowieka”. Jest nim ich zdaniem Władimir Putin. W Niemczech panuje także silny antyamerykanizm. To też oczywiście w pewnym sensie pcha Niemców w ramiona Rosji. W Niemczech panują także nacjonalistyczne nastroje, co powoduje, że Putin wydaje się niektórym ludziom bardzo bliski. Swoją rolę odgrywa tu także propaganda Kremla. Wielu ludzi w Niemczech daje się na nią nabrać.

Co wolny świat powinien zrobić teraz, po zestrzeleniu samolotu pasażerskiego nad wschodnią Ukrainą? Jak powinniśmy się zachować?

Wolny świat powinien nie tylko zająć jasne stanowisko wobec Rosji, ale także zdecydować się na ostre sankcje wobec Kremla.

Kanclerz Angela Merkel zaraz po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga powiedziała, że „nie ma alternatywy dla dialogu z Putinem”. Czy rzeczywiście nie ma? Czy nie powinny zostać np. zbojkotowane mistrzostwa świata w piłce nożnej, które mają odbyć się w 2018 r. w Rosji?

Dialog jest oczywiście zawsze konieczny. Bez dialogu nie ma rozwiązania problemów. To nie oznacza, że nie można dać Putinowi do zrozumienia, gdzie są granice. Uważam, że bojkot mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 r. w Rosji to dobry pomysł. Moim zdaniem należało już zbojkotować zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi.

Jak ocenia pan politykę kanclerz Merkel wobec Putina?

Angela Merkel prowadzi, można powiedzieć, bardzo dyplomatyczną politykę wobec Rosji. Nie widzę zbyt wielu powodów do krytyki wobec pani kanclerz. Za ten przyjazny kurs rządu w Berlinie odpowiada raczej partner koalicyjny chadecji - Socjaldemokraci. Uważam, że Merkel dość sprytnie manewruje w tym konflikcie. Oczywiście trzeba odczekać co się jeszcze wydarzy, może postawa niemieckiego rządu po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu się jeszcze zmieni. Ale to raczej mało prawdopodobne. Wydaje mi się, że pani kanclerz potrafi dokładnie ocenić Putina i wie, że nie jest on poważnym partnerem.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.