Bogdan Klich o katastrofie boeinga i tupolewa: wokół jednej i drugiej władze Rosji toczą grę polityczną. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. klich.pl
fot. klich.pl

wPolityce.pl:Wczoraj Platforma strasznie się oburzyła na Jarosława Kaczyńskiego i cały PiS za przyrównanie zamachu na malezyjski samolot do katastrofy smoleńskiej. Pan też nie dostrzega tu żadnych analogii? Jeśli nie w przebiegu samej katastrofy, to w tym co zdarzyło się po niej? Ta dezinformacja ze strony rosyjskiej, historie o próbie zestrzelenia Putina, sposób traktowania wraku, ludzkich szczątków… Naprawdę nie ma tu podobieństw?

Bogdan Klich, b. szef MON, PO: Ja nie mam wątpliwości, że wokół jednej i drugiej katastrofy władze Federacji Rosyjskiej toczą grę polityczną. To, co jest w interesie politycznym prezydenta Putina i jego kolegów, jest przedstawiane jako prawda. Co nie jest w interesie politycznym Kremla, nie jest przyjmowane przez Rosję. I to dotyczy zarówno postępowania po katastrofie smoleńskiej, jak i aktualnego postępowania Federacji Rosyjskiej w związku z tą tragedią nad wschodnią Ukrainą. Mam na myśli tutaj przetrzymywanie wraku, traktowanie naszej państwowej własności jako swoistego narzędzia destabilizowania sytuacji w Polsce. To jest instrument, którym się posługują władze Federacji Rosyjskiej, żeby mieć wpływ na nastroje polityczne w Polsce, żeby je podkręcać, kiedy to jest potrzebne Rosjanom. Żeby pokazywać światu, że Polska jest głęboko podzielona, że jest skłócona.

A z drugiej strony jest swoista gra, którą rozgrywa dziś prezydent Putin w stosunku do społeczności międzynarodowej po katastrofie malezyjskiego samolotu. Jest absolutnym szczytem hipokryzji przyłączanie się do wniosku Rady Bezpieczeństwa ONZ o potrzebę dogłębnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy malezyjskiego samolotu, kiedy nikt nie ma już wątpliwości, że został on zestrzelony z wyrzutni obsługiwanej przez separatystów, którzy są tak naprawdę ludźmi Kremla.

A gdy pan patrzy na to co się dzieje wokół tego zamachu, nie uważa pan, że zrezygnowanie z powołania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej było błędem? Dziś wszyscy mówią, że tylko taka komisja może wyjaśnić, co się stało na Ukrainie. Stanowisko Zachodu jest jednoznaczne. I nawet prezydent Putin się na to zgadza. Czyli jak się chce, to można…

Reakcja Zachodu jest inna, gdyż w tej katastrofie nad Ukrainą zginęli obywatele innych krajów, a nie tylko Polski. Tam zginęli obywatele wielu krajów zachodnich, w związku z tym jest presja wewnętrzna na rządy tych krajów: rząd holenderski, rząd niemiecki, amerykański, brytyjski, żeby tą sprawa się zająć. Dlatego w sposób naturalny reakcja społeczności międzynarodowej w tym przypadku jest inna niż wcześniej.

Ale polskie władze takiej komisji w ogóle nie chciały, choć presja społeczna też była. Czy dziś nie uważa pan tego za błąd? Że taka komisja mogłaby wyjaśnić więcej niż śledztwo MAK i nasze, polskie, ograniczane mocno przez Rosjan?

Nie jestem prawnikiem. Trzeba pytać prawników o ocenę możliwości. Ale jest pewne, że gdybyśmy wtedy zastosowali proponowane przez niektórych porozumienie pomiędzy Moskwą a Warszawą z ‘93 roku, to bylibyśmy w sytuacji wielokrotnie gorszej i wtedy Rosja robiłaby z nami dokładnie to, co by chciała.

Teoretycznie teraz - podkreślam: teoretycznie - istniała możliwość, by to również MAK prowadził śledztwo w sprawie boeinga. Ukraina jest przecież sygnatariuszem porozumienia, wedle którego to ten komitet bada wypadki lotnicze mające miejsce na terytorium dawnego ZSRR.. Ale na Zachodzie nikt tego nawet nie bierze pod uwagę… A myśmy się zgodzili.

Nie ma takiej możliwości, gdyż Federacja Rosyjska wypowiedziała nieformalnie wojnę Ukrainie. To niby dlaczego Ukraina ma przestrzegać prawa? Jedno jest dla mnie pewne - wybór, który miał w 2010 roku rząd polski – pomiędzy porozumieniem z ‘93 roku a aneksem 13 do Konwencji Chicagowskiej był wyborem niełatwym. Ale tylko dzięki konwencji można było przeprowadzić postępowanie, które dawało szansę na jakiś wpływ na wyjaśnianie katastrofy. Bo jeśli chodzi o umowę z ‘93 roku, gdzie tylko jeden punkt jest poświęcony wypadkom lotniczym – Rosja zrobiłaby z nami, co by chciała. Bylibyśmy wtedy stuprocentowo uzależnieni od Rosji.

Rozmawiała Anna Sarzyńska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych