Żałosna grupka firmująca manipulację smoleńską została właśnie ostatecznie skompromitowana. Ale wstydu nie mają, sami nie odejdą

Już w czwartek wieczorem, kilka godzin po tragedii, prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama zadzwonił do prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki i - jak czytam na stronach internetowych amerykańskich mediów - mocno naciskał by

wszystkie dowody i części po katastrofie pozostały na terytorium Ukrainy do czasu aż międzynarodowa komisja dochodzeniowa będzie zdolna zbadać wszystkie aspekty tej tragedii.

Wstrząśnięte niewyobrażalną katastrofą i śmiercią swoich obywateli władze i media nie straciły głowy: procedury muszą być zachowane. To się należy ofiarom i ich bliskim, to jest drugi, po modlitwie, odruch członka naszej cywilizacji.

W tym samym czasie Maciej Lasek, szef polskiej komisji badania wypadków lotniczych i pracownik etatowy wydziały propagandy rządu Donalda Tuska dowodził w TVP.Info, że

Rosyjska komisja MAK ma pełne prawo, aby badać tę katastrofę.

CZYTAJ: Maciej Lasek w TVP Info: „Rosyjska komisja MAK ma pełne prawo, aby badać tę katastrofę”

Co może przyświecać panu Laskowi w tych wywodach? Zamierza wydać kolejne rodziny na wieloletnie męki niepewności czy w pochowanych trumnach na pewno leżą ich bliscy? Chce by znajdowali w czaszkach ofiar moskiewskie rękawice chirurgiczne? Pragnie by malezyjscy piloci okazali się pijakami, którzy sami siebie naprowadzili na spokojnie lecącą rakietę? Marzy o kolejnym upokarzającym anodinowskim spektaklu z wyciem przerażonych ludzi w finale? Planuje zorganizowanie zrozpaczonym ojcom i matkom internetowych pokazów zmasakrowanych, okaleczonych ciał najdroższych osób? A może chce żeby pani Ewa Kopacz mogła po starej znajomości popędzić na miejsce aby potem przysięgać kłamliwie rodakom, że przekopała ziemię metr w głąb? Że polscy lekarze ramię w ramię pracowali z lekarzami?

Nie, nie sądzę. Gra jest dużo poważniejsza. Oto polska i światowa opinia publiczna będzie mogła zobaczyć jak poważne państwo i honorowi ludzie dochodzą prawdy o śmierci swoich rodaków. Maciej Lasek wie, że na tym tle to jego zawodowy i honorowy koniec. To już zresztą widzimy - zabezpieczenie dowodów, oto pierwszy odruch amerykańskiego prezydenta. Polski premier na miejscu śmierci polskiego prezydenta przybijał radosne żółwiki z głównym podejrzanym, a pierwszym odruchem obecnego prezydenta było przejąć władzę i rozpruć właściwe sejfy.

Dowody, skrzynki, próbki obchodziły ich zaś tyle, co zeszłoroczny śnieg. Mogli Rosjanie porozbijać wrak łomami, mogli rzucić na kupę śmieci, mogli wypucować chemią. Raz, ciach pogrzeby, dwa żałoba (ale nie za długa!), trzy zwinąć krzyż i przybijać piątki przy szyderstwach, że ta opozycja taka nieporadna. To był sposób działania elit postkomunistycznych. I ani jedna oficjalna prośba nie wyszła z Polski do NATO czy Stanów Zjednoczonych o pomoc, żadne dane satelitarne nie zostały pozyskane… Zaś zamiast obrony przed rosyjską maszyną propagandy i manipulacji (teraz też Rosjanie próbowali, ale świat ich wyśmiał) dostaliśmy jej powielenie w Polsce.

Pan Maciej Lasek to wie, podobnie jak jego szef Donald Tusk i jego prezydent - Bronisław Komorowski. Jak ich pochlebcy z TVN i „Wyborczej”. Wszyscy to wiedzą. Rady pana Laska są więc zarówno dowodem ostatecznego spsienia ekipy to wszystko firmującej, jak i płaczliwym skomleniem o litość bezradnych, skompromitowanych ostatecznie (także przez uwikłania w relacje z Rosją) ludzi.

Ale niestety, wstydu nie mają, sami nie odejdą.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.