„Reakcja na wydarzenia spod Częstochowy pokazuje cynizm narracji smoleńskiej, która zabija ludzkie odruchy i wywołuje obojętność na zło”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Waldemar Deska
Fot. PAP/Waldemar Deska

Pod Częstochową 11 skoczków spadochronowych zginęło w katastrofie lotniczej. Doszło do wielkiej tragedii, tego nikt nie zamierza negować. Jednak trudno nie zareagować na sposób, w jaki do tego wydarzenia podeszły główne telewizje w Polsce.

Polsat News, TVP Info i TVN 24 skupiły się niemal zupełnie na wydarzeniach spod Częstochowy. Bez względu na to, czy wynika to z chęci przykrycia innych spraw, czy z poczucia wagi wydarzenia, czy też z rozkwitu współczucia, nie sposób nie dostrzec rażącej dysharmonii. Główne media w Polsce wiele zrobiły, by o znacznie większej tragedii dla Polski Polacy zapomnieli, by stali się nieczuli, by byli w stanie akceptować żarty, błędy, kłamstwa, manipulacje, jakich w żadnym innym przypadku nikt nie ośmielił się nawet proponować.

To straszne, od dawna nie zdarzyła się katastrofa, w której zginęło tak wielu skoczków

— mówił jeden z gości stacji telewizyjnej. Tej samej, która ma wiele zasług w tuszowaniu prawdy i rozmywaniu sprawy śmierci 96 najważniejszych ludzi w kraju.

Dziś widać jak na dłoni, że w sprawie tragedii smoleńskiej udało się zatłuc, przykryć głazami politycznych interesów, ludzkie, zupełnie naturalne odruchy, które dają znać o sobie przy okazji tragedii w Częstochowie. Oby w tej sytuacji rodziny ofiar, którym należy się wsparcie, nie stały się ofiarami przemysłu pogardy, który III RP jest w stanie rozpętać w imię politycznych układów. Rodzinom ofiar największej narodowej tragedii w III RP tego niestety nie oszczędzono…

Reakcja na wydarzenia spod Częstochowy pokazują cynizm narracji smoleńskiej, która zabija w ludziach mediów ludzie odruchy, a w widzach ma wywołać poczucie obojętności na zło. Taką obojętności, która daje władzom wolną rękę.

Obrazu kompromitacji dopełnia wypowiedź Jerzego Kędzierskiego, członka Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którą kieruje rządowy ekspert Maciej Lasek, odpowiedzialny za rządową propagandę smoleńską.

Kędzierski w TVN24 opisywał szczegóły prac komisji na miejscu tragedii samolotu.

Komisja jest informowana przez świadków zdarzenia, albo osoby biorące udział w akcji ratunkowej. Przyjeżdża ekipa z zespołem badawczym i zajmuje się znalezieniem przyczyn wypadku. Zaczyna się od badania wraku, czy przesłuchiwania świadków, czy szperania innych śladów, zapisy rozmów i tak dalej

— tłumaczył Kędzierski.

Warto przypomnieć, że to, co zdaniem eksperta jest oczywiste, w przypadku tragedii smoleńskiej nie było oczywiste. W Smoleńsku wraku nie przebadano, świadków nie przesłuchano, a miejsce zdarzenia nie zostało w ogóle przez Polaków obejrzane. Nie mówiąc już o „szperaniu innych śladów”…

Kędzierski proszony o spekulacje, co mogło się zdarzyć pod Częstochową, przyznaje, że za wcześnie o tym mówić.

Na miejscu wypadku komisja pracuje na ogół kilka dni, żeby zebrać wszelkie informacje, które są istotne do badania wypadku. A potem to już w zależności od tego, co jeszcze trzeba wykonać, co jeszcze stwierdzić, to trwa parę miesięcy niestety. To nie jest takie szybkie

— tłumaczył ekspert, którego znajomi badając tragedię smoleńską, wiedzieli wszystko od początku, z góry było dla nich jasne, co się działo w Smoleńsku. Na jakiej podstawie?

Specjalista mówiąc o dalszych czynnościach wskazywał:

Jak się przyjedzie na miejsce zdarzenia trzeba zabezpieczyć wszystkie możliwe ślady, które są. Mówimy o wraku, nie? Czyli chodzi na przykład o to, jak on się rozbił, jaki był kąt uderzenia w ziemię. Słyszałem, że tam był pożar, więc to też częściowo mówi o zdarzeniu. To mówi, że były pęknięte zbiorniki paliwa, że paliwo się wylało i rozpoczął się pożar. A potem jest przesłuchiwanie świadków, którzy mają jakąś wiedzę na temat zdarzenia, np. w jakiej konfiguracji samolot zderzył się z ziemią, jak wyglądał lot przed zderzeniem.

Co ciekawe zupełnie inne było podejście szefa Kędzierskiego, Macieja Laska do sprawy smoleńskiej. Lasek wielokrotnie przyznawał na konferencjach specjalistycznych czy w pismach do polskich polityków, jak wielu rzeczy komisja nie badała. A nie interesowała komisji m.in. trajektoria lotu rządowego tupolewa po rzekomym uderzeniu w brzozę, że nie badano wraku, nie badano lotniska, nie badano dowodów na uderzenie w brzozę.

Biorąc pod uwagę słowa Kędzierskiego Lasek przyznawał, że komisja nie spełniła zupełnie podstawowych procedur i standardów przy badaniu przyczyn tragedii smoleńskiej. Wynika to jasno z obecnej wypowiedzi eksperta z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, jednak nikt w najważniejszych mediach tego nie przyzna, nie wskaże.

Zaskakujące również były słowa innego z ekspertów TVN24, byłego esbeka gen. Gromosława Czempińskiego. W rozmowie ze stacją doświadczoną w atakowaniu pilotów, którzy zginęli w Smoleńsku, bronił pilota spod Częstochowy.

Trudno sobie wyobrazić, że instruktor czy kierownik lotu dopuściłby pilota, który nie czuje tego samolotu. Dobiera się pilotów, którzy są w stanie w maksymalnie krótkim czasie wejść na górę i zejść. Ten człowiek przechodził kilka razy testy zanim został zakwalifikowany do lotów. I myślę, że ten pilot, który latał tym samolotem, czuł go

— tłumaczył Czempiński.

Widząc słowa Czempińskiego, pamiętając haniebne ataki na majora Arkadiusza Protasiuka i członków załogi, czy gen. pilota Andrzeja Błasika, można odnieść wrażenie, że polskie wojsko stało się w Polsce wrogiem publicznym. Skoro w przypadku prywatnej załogi naturalne jest branie w obronę pilotów, dlaczego tak łatwo obrzucano błotem polskich żołnierzy, pilotów, którzy zginęli w Smoleńsku? Czy polskie wojsko jest mniej godne zaufania niż prywatna firma zajmująca się lotami?

Patrząc na narrację dotyczącą tragedii w okolicach Częstochowy łatwo zobaczyć niegodziwość polityki informacyjnej oraz propagandy dotyczącej katastrofy smoleńskiej. Widać wyraźnie, że w przypadku tragedii z 10/04 ludzkie odruchy, profesjonalizm i zwyczajna przyzwoitość zostały stłamszone i zepchnięte do drugiego czy trzeciego rzędu.

Media i ośrodki dominujące w Polsce tłamszą w tej sprawie zupełnie podstawowe i oczywiste emocje i oczekiwania Polaków. To jasna sugestia, jak silne interesy są w tej grze…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych