Nie ma jak rocznicowe wspomnienia Turowskiego: "Putin po prostu się wzruszył! (...) Objął premiera, gdy tamten prawie upadł..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/Uważam Rze
Fot. wPolityce.pl/Uważam Rze

Nie wiemy, czy rocznica katastrofy smoleńskiej to najlepszy moment na takie rozmowy, ale cóż - najwyraźniej w niektórych redakcjach tak uznano. Oto na portalu Wirtualnej Polski 10/04 wspomina Tomasz Turowski.

W momencie, kiedy doszło do spotkania między premierem Tuskiem i Putinem byłem w pobliżu i obserwowałem ich. Byłem zbyt daleko na to, by usłyszeć, co mówią do siebie, ale na tyle blisko, żeby zobaczyć, że Putin po prostu się wzruszył. To był autentycznie ludzki odruch, niezbyt częsty u polityków. Praktycznie objął premiera Tuska w chwili, gdy tamten prawie upadł

— przekonuje agent komunistycznego wywiadu.

Prawie złapało nas to za serce. Turowski

Pamiętam, że po katastrofie ekipa z ambasady, bardzo „szczupła” zresztą - bo mimo zaangażowania wszystkich środków, jakie mogliśmy włączyć, wciąż było nas zbyt mało - pracowała zaraz po zamachu, tworząc między innymi centrum kryzysowe w administracji smoleńskiej

— przekonuje.

Panie Tomaszu, zamach? W autoryzowanym wywiadzie? Najwyraźniej Turowski dołącza do długiej listy „przejęzyczeń” w tej sprawie: wcześniej podobnie lapsusy popełniali m.in. Donald Tusk, Radosław Sikorski i Jacek Żakowski.

Ale Turowski jest pytany o samą możliwość zamachu. Oczywiście wyklucza ją, ale całkiem poważnie rozważa taki scenariusz. I - jego zdaniem - do wybuchu mogłoby dojść gdzie indziej, gdyby Putin chciał zabić Kaczyńskiego.

Jeśli już tak fantastycznie - według niektórych - Putin chciałby zorganizować zamach, to doszłoby do niego na odcinku lotu miedzy Warszawą a granicą powietrzną naszego kraju

— mówił Turowski.

Komunistyczny agent ubolewa także nad tym, jak przedstawia się jego rolę w kwestii organizacji uroczystości w Katyniu.

Boli mnie kwestia rozsiewania mitów wobec mojej osoby, związanych z tą katastrofą. (…) A ja zostałem po porostu poproszony o powrót do służby dyplomatycznej. Wiele lat zajmowałem się kwestiami wschodnimi…

— przekonuje.

Turowski ma też radę dla Polaków, jak powinno się obchodzić tę smutną rocznicę.

To będzie czas, gdy będę wspominał moment katastrofy. Ale nie będę go wspominał w tłumie, bo to jest ekshibicjonizm bólu. Wtedy zaczyna się człowiek pytać, na ile ten ból jest prawdziwy. Taki pokaz jest dobry na zgromadzeniach politycznych, gdy ból przeradza się w broń polityczną. A tak nie powinno być

— apeluje.

lw, Wirtualna Polska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych