Nie masz jak się bronić, atakuj! Sikorski: w piersi powinni się uderzyć ci, którzy przez 4 lata karmili naród bzdurnymi teoriami

Fot. Tvp.info
Fot. Tvp.info

Radosław Sikorski zapytany przez Krzysztofa Ziemca w TVP, czy nie zechciałby uderzyć się w piersi po czterech latach od katastrofy smoleńskiej, odpowiedział:

Uderzyć się w piersi powinni ci, którzy przez 4 lata karmili naród bzdurnymi teoriami, z których ani jedna nie miała — jak się okazuje — żadnej podstawy w faktach. Okazuje się po czterech latach, że raport Millera jest rzetelny, że nie było zamachu, nie było sztucznej mgły, nie było bomby termobarycznej, nie było trzech ocalałych. Mógłbym długo cytować te wszystkie bzdury…

Minister Sikorski jak widać rządową mantrę powtarza każdego dnia. Brzmi jakby uczył się jej na pamięć. Gdyby było inaczej powtarzać tez o tym, że raport Millera jest rzetelny, a w sprawie smoleńskiej wszystko wiadomo, zapewne nie dałby rady.

Jak wiadomo ego ministra Sikorskiego widoczne jest na długo przed tym, gdy pojawi się on sam. Dał temu wyraz mówiąc o raporcie MAK, który jak się okazuje został sprostowany przez polski rząd.

Jeśli chodzi o raport Anodiny, to właśnie dlatego, że oparliśmy się na międzynarodowej konwencji chicagowskiej, Polska zgłosiła swoje uwagi do raportu Anodiny i w ten sposób go skorygowała. To jest potwierdzenie tego, że postąpiliśmy słusznie

— tłumaczył Sikorski.

Niestety nie zauważył zdaje się, że polskich uwag do raportu MAK nikt nie wziął pod uwagę, a wybór konwencji chicagowskiej okazał się być pułapką dla Polski, która w obecnej sytuacji nie ma żadnych narzędzi nacisku na MAK.

Szef MSZ dopytywany, czy gdyby w 2010 r. rząd Tuska wiedział to wszystko, co dziś wiemy o Putinie (inna sprawa, że tylko przedstawiciele i propagandyści rządu tego nie wiedzieli), podjąłby inne decyzje, szef polskiej dyplomacji stwierdził:

Wszystko wynika z tego, że wypadek miał miejsce na terenie Federacji Rosyjskiej. My nie jesteśmy w stanie zabronić Rosji prowadzenia ich śledztwa. Ale dla mnie najważniejsze jest stanowisko polskiej komisji i polskiej prokuratury, które wykonały dobrą robotę. (…) Próbki wraku były pobierane kilkakrotnie i jest bez różnicy, czy one są pobierane tam czy tu. Nasza prokuratura i nasze komisje miały do wraku dowolny dostęp. Polegam tu na słowach prokuratora generalnego, który mówi, że można zakończyć śledztwo…

I wszystko jasne, prokuratorsko—polityczna ustawka była jasna od początku, ale słowa Sikorskiego obnażają ją w całej rozciągłości. Szef polskiego MSZ dzięki słowom Andrzeja Seremeta wskazuje przystąpił do jawnego nacisku na śledczych: czas kończyć, co mieliście ustalić to już ustalone.

Cel tej ustawki zresztą jest jasny od samego początku: szeroko pojęte władze mają wyjść czyste ze śledztwa prokuratury. O prace komisji badania wypadków rząd sam zadbał…

CZYTAJ TAKŻE: Śledztwo smoleńskie do umorzenia. Andrzeja Seremeta kpiny i wyraźne naciski na wojskowych prokuratorów

Ziemiec wskazał, że część biegłych nie chce podpisać się pod ostatecznymi opiniami bez sprowadzenia wraku. Sikorski ripostował:

Nie wiem, co przeniesienie tych szczątek do Polski w sensie dowodowym by im dało…

Zapewne pewność polskiej strony, że wrak nie był „modyfikowany” już po tragedii smoleńskiej dla szefa polskiej dyplomacji nie jest istotna.

A czy minister wierzy, że wrak (nasza własność!) może w końcu zostać Polsce zwrócony?

Coraz mniej, powiem szczerze. Ostatni raz rozmawiałem o tym z ministrem Ławrowem w lutym w Monachium i on mi solennie obiecał, że osobiście się zainteresuje, dlaczego śledztwo smoleńskie się tak wlecze i osobiście pójdzie z tym do prezydenta Putina, ale w tej samej rozmowie solennie mnie zapewnił, że Rosja nie ma żadnych planów naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy

— tłumaczył Sikorski, sugerując, że sprawa wraku w kontaktach z Rosją zeszła już na dalszy plan. Trudno się dziwić, skoro minister za pomocą portalu społecznościowego, swojego podstawowego narzędzia pracy, już dawał jasno znać, że Rosjanie nie oddają, ani wraku Polsce, ani Krymu Ukrainie, do czego wszyscy muszą się przyzwyczaić.

Minister Sikorski mówił również o pomniku na miejscu katastrofy, który –- według ministra Zdrojewskiego może nie powstać nawet na piąta rocznice katastrofy. Sikorski stwierdził:

Niestety jesteśmy właśnie w tej sytuacji, że strona rosyjska kontroluje teren katastrofy. I to się odnosi i do wraku i do miejsca, gdzie miałby być zbudowany pomnik. My robimy wszystko i tysiąc procent więcej, a to nadal są decyzje rosyjskie, co jest dla nas skrajnie niekomfortowe.

No ale jak to? W sprawie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej wszystko jest ok, rosyjska dominacja nie psuje nastrojów ministra Sikorskiego. Na śledztwie fakt, że jesteśmy uzależnieni od Rosji nie odciska swojego piętna? Jedynie na pomniku? Zastanawiający brak konsekwencji…

Minister był też pytany o sondaż, według którego niemal co czwarty Polak wierzy, że 10 kwietnia doszło do zamachu.

Jest siła polityczna w Polsce, która rozhuśtała te emocje, wmówiła ludziom te bzdury… Mamy kampanię wyborczą, i wierzę, że większa część Polaków, którzy nie dali się zwieść takim teoriom, zastanowi się czy ludzie typu Macierewicza, którzy przedstawiają takie teorie bez żadnych dowodów, są ludźmi, którzy mogą rządzić Polską

— mówił Sikorski.

Oczywiście zabrakło mu odwagi na refleksję nad tym, na ile polskie państwo zapracowało sobie na wyniki tych sondaży. Jeśli w Smoleńsku nie doszło do zamachu to do czego? Państwo do dziś nie daje jasnej i wiarygodnej odpowiedzi.

Szef MSZ podkreślał w rozmowie znakomitą pracę prokuratury:

Gdyby działała szybciej, to być może popełniałaby jakieś pomyłki i mielibyście też pretensje. Działała systematycznie, wzięła tysiące próbek, raport ten wybuchowy to jest 1300 stron, ale to jest z jakiegoś powodu stawiane na równi z oświadczeniami jednego zapalczywego posła, który nie popiera tego żadnymi dowodami. I ten sposób dochodzi do manipulacji opinii publicznej i do kłamstwa smoleńskiego polegającego na wmawianiu ludziom bzdur zamachowych.

Zapewne Sikorski nie wie o czym mówi i do tych 1300 stron nawet nie zajrzał. A szkoda. Być może wtedy przekonałby się ile są warte badania i odrzucanie przez śledczych tez o wybuchu. No ale, z tym głowa ministra mogłaby sobie nie poradzić…

W ocenie ministra spraw zagranicznych w sprawie smoleńskiej podobnie jak przy okazji katastrofy gibraltarskiej wiele osób nie może przyjąć do wiadomości, że tragedie lotnicze mogą być wywołane błahymi powodami.

Katastrofa gibraltarska też była badana przez komisję polską, brytyjską… Jedna, druga polska ekshumacja, a przemysł udowadniania, że coś było – zamach itd. - nadal się kręci. Po wsze czasy będą powstawały filmy, książki, bazujące na tym, że wielu z nas nie może się pogodzić, że wielki, katastrofalny, tragiczny skutek mógł być wywołany błahymi przyczynami

— tłumaczy Sikorski.

Czyli przyczyny Smoleńska były arcyboleśnie proste?

Będą tacy z nas, którzy potrafią ocenić materiał dowodowy i tacy wśród nas, którzy się z tym nie pogodzą

— zaznacza Sikorski.

W odpowiedzi na słowa szefa MSZ, ponoć polskiego MSZ, warto przytoczyć refleksję Glena Jorgensena, duńskiego eksperta lotniczego, który mówił:

Jeśli coś jest teorią spisku, to coś, co nie opiera się na danych rzeczywistych, a na wymyślonych. Jeżeli coś jest teorią spisku, to jest nią raport MAK-u.

Raport komisji Millera, a także ustalenia polskiej prokuratury dot. Smoleńska trudno ocenić inaczej. Jednak wątpliwe, by minister Sikorski umiał do sprawy podejść racjonalnie. On musi podchodzić do tego inaczej…

znp,KL

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.