To co napisałem poniżej, wiem z oficjalnych odpowiedzi doktora Laska, na pytania senatorów Prawa i Sprawiedliwości.
Kompromitacja pierwsza – bez żadnych podstaw rozgrzeszyli rosyjskich kontrolerów.
Owszem, zarzucili im wprowadzenie w błąd pilotów, że byli na kursie i na ścieżce, ale natychmiast ich usprawiedliwili – napięcie emocjonalne, rozproszenie uwagi, niska asertywność wobec przełożonych… Czyżby Komisja siedziała w głowach kontrolerów i wie, że to było napięcie i rozproszenie uwagi? Skąd pewność, że w tym szaleństwie na wieży nie było metody?
Kompromitacja druga – nie zmierzyli brzozy ani wbitych w nią odłamków.
Na oko ustalili, że złamanie brzozy nastąpiło na wysokości 5,1 metra, podczas gdy prokuratura ustaliła, ze było to 6,66 metra. Nie zmierzyli też ułamanego wierzchołka brzozy, nie znają jego długości ani masy. Uznali, że to było niepotrzebne. No, oczywiście, jak ktoś ma gotową tezę i dopasowuje do niej raport, to nic nie jest mu potrzebne, ani wrak, ani czarne skrzynki, ani pomiar brzozy.
Nie zmierzyli też odłamków wbitych w brzozę. Lasek napisał w odpowiedzi, ze były trzy kawałki ze skrzydła długości kilkunastu centymetrów i szereg (szeregowo się wbiły?) mniejszych fragmentów. Brak dokładnych pomiarów wskazuje, że i ten dowód został zlekceważony. Lasek nie wyjaśnił też, skąd pewność, że odłamki zostały wbite przez samolot, a nie młotkiem. I skąd bez pomiarów wiedzieli, że te wbite kawałki pasowały do ubytków ze skrzydła?
A przecież od brzozy miała się zacząć destrukcja samolotu. Jak można było tak beztrosko potraktować kluczowe dowody?
Kompromitacja trzecia – nawet nie zmierzyli ułamanego skrzydła i nie wiedzą, ile sił nośnych utracił tupolew!
Lasek, dociskany kilkakrotnie do ściany przez senatorów, napisał, że urwany fragment skrzydła miał co najmniej 18 metrów kwadratowych. Co najmniej… a co najwyżej? Komisja nie wie, bo go nie zmierzyła.
Nie zmierzyła, w związku z czym nie wie też, ile sił nośnych utracił tupolew. Lasek napisał, że co najmniej 10 procent. Co najmniej… a co najwyżej? To są czyste kpiny przecież!
Kompromitacja czwarta – nie przeprowadzili badań fizycznych, czy brzoza mogła uciąć skrzydło, a skrzydło brzozę.
Mimo wielokrotnych pytań senatorów PiS, ani Miller, ani Lasek nie wskazali, kto i kiedy obliczył siły działające na brzozę i na skrzydło, kto i kiedy naukowo ustalił, że brzoza ucięła skrzydło, a skrzydło równocześnie ucięło brzozę. Nie wskazali, bo nikt tego nie badał, nikt tego nie obliczał. Chała i tandeta, a nie badanie katastrofy!
Kompromitacja piąta i największa – nie przeprowadzili żadnych obliczeń aerodynamicznych!
Mam to od Laska na piśmie. Całe to gadanie o beczce, czy półbeczce, którą tupolew miał wykonać po utracie części skrzydła, nie jest poparta żadną nauką ani wiedzą. Jest wytworem fantazji członków Komisji Millera. Nie mają w tym zakresie żadnych badań, nikt tego u nich nie obliczał.
Jak walnęło, to się urwało, jak się urwało, to się obróciło, spadło i rozbiło – tyle mają do powiedzenia wybitni specjaliści Komisji Millera w sprawie aerodynamiki katastrofy!
Raport Komisji Millera to cenny dowód. W procesie o poświadczenie nieprawdy i karygodne niedopełnienie obowiązków.
Musi kiedyś dojść do takiego procesu…
Janusz Wojciechowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/190419-5-odslon-kompromitacji-komisji-millera