Próbował zabić byłą narzeczoną

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Przed łódzkim sądem stanie 30-latek oskarżony o usiłowanie zabójstwa swojej byłej narzeczonej. Mężczyzna zaatakował 22-latkę nożem podczas jazdy samochodem. Według prokuratury motywem próby zabójstwa była zazdrość.

30-letniemu Dariuszowi J. grozi kara dożywotniego więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Pabianicach skierowała już do Sądu Okręgowego w Łodzi -

powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.

Jak ustalono, podejrzany i pokrzywdzona znali się od 2011 roku. Na sierpień ub. roku uzgodniono termin ślubu, do którego jednak nie doszło - zaręczyny zostały zerwane przez kobietę.

Mężczyzna nie potrafił jednak pogodzić się z odejściem narzeczonej. 9 września ub. roku spotkał się z nią dwukrotnie. Podczas pierwszego spotkania kobieta powiedziała, że nie wróci do niego, bo związała się z innym mężczyzną. Spowodowało to silne wzburzenie u oskarżonego, który stłukł butelkę i groził samookaleczeniem. Po chwili jednak uspokoił się i odwiózł kobietę do domu.

Po kilku godzinach ponownie poprosił 22-latkę o spotkanie w Rzgowie. Idąc na nie, mężczyzna zabrał ze sobą nóż kuchenny. Po spotkaniu oboje odjechali samochodem oskarżonego, który wbrew woli kobiety, skręcił w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego. Zdenerwowana kobieta podczas jazdy stłukła nogą szybę w samochodzie; auto zjechało na pobocze i zatrzymało się w rowie.

Wtedy oskarżony usiadł na kolanach kobiety i dwukrotnie pchnął ją nożem w szyję. Pokrzywdzona broniła się, odepchnęła napastnika, który dokonał samookaleczenia, przeciągając ostrzem po swej szyi -

relacjonował Kopania.

Podczas szarpaniny kobieta chwyciła za ostrze noża, które się złamało. Napastnik wyciągnął wówczas ze schowka nóż tapicerski. Wówczas 22-latka wypchnęła mężczyznę na zewnątrz i zatrzasnęła się w samochodzie. Z jego telefonu zadzwoniła na numer alarmowy po pomoc.

W tym czasie mężczyzna dokonał kolejnego samookaleczenia, przecinając sobie lewe przedramię. Później odrzucił nóż i usiadł obok samochodu. Został zatrzymany po interwencji przejeżdżających w pobliżu kierowców. Konieczne było udzielenie mu pomocy medycznej.

W śledztwie oskarżony przyznał się do winy. Biegli psychiatrzy uznali, że w chwili zdarzenia był on całkowicie poczytalny i może odpowiadać przed sądem.

ann/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych