MEN nabrał wody w usta

fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Po raporcie NIK, z którego wynika, że szkoły nie są gotowe na przyjęcie sześciolatków, MEN nabrał wody w usta. Resort do tej pory nie odniósł się do zarzutów NIK. Nie podjął również żadnych działań, aby poprawić opisaną w raporcie sytuację.

Jak przypomina "Rzeczpospolita", NIK wytknął ministerstwu, że nie opracowało żadnych standardów, w jaki sposób szkoły powinny zostać przygotowane na objęcie edukacją młodszych dzieci ani nie wspierało gmin w procesie przygotowania szkół. Oprócz tego prowadzony przez MEN od 2009 r. program "Radosnej szkoły" najprawdopodobniej zakończy się niepowodzeniem. Jako nieskuteczną kontrolerzy ocenili również akcje informacyjno-promocyjną wspierającą reformę.

Dziennikarze "RZ" zwrócili się do ministerstwa z prośbą o komentarz do wszystkich zarzutów NIK.

Otrzymaliśmy garść ogólników i liczb, tych samych, którymi resort żongluje od kilkunastu już miesięcy, a z których wynika, że... szkoły są doskonale przygotowane do reformy obniżającej wiek szkolny

-czytamy w "RZ".

Zabrakło odpowiedzi na podstawowe pytanie, czy MEN zastosuje się do zaleceń Izby.

Zdaniem byłej minister edukacji Krystyny Łybackiej raport NIK jest jasnym sygnałem dla premiera w kwestiach personalnych i finansowych. Jeśli nie znajdą się pieniądze na reformę, to - według Łybackiej - nie może ona liczyć na akceptację społeczną.

Przekładanie terminów wejścia w życie, modyfikacja rozwiązań, brak kontaktu ze społeczeństwem doprowadziły do tego, że ludzie stracili jakiekolwiek zaufanie do proponowanych przez rząd zmian

-wylicza Łybacka w "Rz". Z kolei jak twierdzi dr Jerzy Lackowski, były kurator oświaty, również nadzór pedagogiczny niespecjalnie interesował się stanem przygotowania szkół do reformy.

W 2011 r. zbierałem dane dla NIK w ramach kontroli nowego nadzoru pedagogicznej. Choć temat sześciolatków już wtedy budził wiele kontrowersji, wyniki pracy szkolnych wizytatorów nie wskazywały na to, by interesowało ich to, jak szkoły przygotowują się na przyjęcie sześciolatków

-zauważa były kurator.

Raport NIK może stać się argumentem, który przechyli szalę zwycięstwa na stronę zwolenników referendum w sprawie sześciolatków. Tym bardziej, że nawet niektórzy posłowie koalicji rządzącej opowiadają się za oddaniem głosu w tej sprawie społeczeństwu. Pisał o tym również portal wSumie.pl:

Ta reforma nie wejdzie w życie

Rozłam w PO ws. sześciolatków

Jak dowiedziała się "RZ", inicjatorzy akcji referendalnej przygotowują kolejny raport oparty na relacjach rodziców sześciolatków, który zamierzają przedstawić parlamentarzystom.

Rodzice swoje, a minister Szumilas swoje. NIK swoje, a MEN swoje. Jak długo jeszcze będzie trwała ta zabawa w kotka i myszkę?

BR/"Rzeczpospolita"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych