„W ustawie o komisji śledczej jest bardzo jasny zapis, że nie wolno jej oceniać wyroków innych sądów” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Marek Markiewicz. Pełnomocnik Mikołaja Pawlaka, który miał dziś zeznawać przed komisją ds. Pegasa, ocenił że „kolejna osoba stała się ofiarą sporu politycznego”. „Komisja nie okazała cienia dobrej woli, żeby sprawę wyjaśnić” - podsumowuje mec. Markiewicz. Komisja śledcza ds. Pegasusa nie pozwoliła Mikołajowi Pawlakowi, ani jego pełnomocnikowi mec. Markowi Markiewiczowi na swobodną wypowiedź, wymuszając najpierw przyrzeczenie. Były RPD nie mógł uzasadnić odmowy jego złożenia jako świadek, dlatego opuścił salę.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia to, co wydarzyło się na komisji ds. Pegasusa?
mec. Marek Markiewicz: To jest przykład na to, jak normalne sprawy można pokomplikować kierując się złością.
Mikołaj Pawlak przyszedł na przesłuchanie, ale głosu zabrać nie mógł. Dlaczego nie złożył ślubowania?
Pan Mikołaj Pawlak miał być dziś przesłuchany ws. Pegasusa. Został zaproszony, ustanowił pełnomocnika. Nagle w piątek Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie zabezpieczające wniosek grupy posłów, którzy zakwestionowali legalność uchwały o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasua. TK 8 maja zabezpieczył tamto postępowanie poprzez zobowiązanie komisji do zaniechania wszelkich działań faktycznych i prawnych do póki nie zapadnie rozstrzygnięcie. To jest normalna sytuacja.
Jaki był sens stawiania się w takiej sytuacji na komisji, skoro tak ważny dla ustroju Rzeczypospolitej sąd nakazał zawieszenie prac?
Przyszliśmy na posiedzenie chcąc zapytać o tylko jedną sprawę. Jaka jest opinia komisji o tym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Pani przewodnicząca Magdalena Sroka powiedziała, że ono nie wiąże komisji. Problem polega na tym, że zgodnie z ustawą, komisji nie wolno oceniać orzeczeń innych sądów, w tym także Trybunału Konstytucyjnego.
Czyli poseł Magdalena Sroka uznała, że jej opinia jest silniejsza od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego…
Powstał pat. Myśleliśmy, że to będzie prosta sprawa, która będzie wyjaśniona. Może zostanie wyznaczony inny termin, a może komisja porozumie się z TK. Tymczasem cokolwiek chcieliśmy powiedzieć, to natychmiast odbierano nam głos - albo mnie, albo panu Pawlakowi, zobowiązując go do złożenia przysięgi. On jednak cały czas pytał, czy komisja określiła charakter tego postępowania, bo on przecież przyszedł gotowy do zeznawania, tylko nie chciałby być wplątany w kolejny w Polsce spór. Ilu jest Prokuratorów Krajowych, ilu jest posłów, czy działania komisji są legalne czy nie. My nie ocenialiśmy orzeczenia TK, tylko ktoś to musiał rozstrzygnąć, a komisja nie chciała tego zrobić i parła do tego, żeby przesłuchanie się odbywało. A jego początkiem miało być złożenie ślubowania.
Ślubowania jednak nie było. Widzieliśmy za to spektakl, który wielu pamięta z resortu rolnictwa, o tytule „cicho tam”.
Gdy któryś raz z rzędu zabrano głos panu Pawlakowi - mnie także nie dopuszczano do głosu, żeby sprawę wyjaśnić - uznał on trafnie, że sprawa jest dziwna i komisja sama musi ją wyjaśnić. Jeżeli by komisja napisała, że nie uznaje orzeczeń TK, to byśmy to zrozumieli, uznalibyśmy, że jesteśmy w środku jakiegoś sporu kompetencyjnego. Ale komisja nawet tego nie chciała zrobić i wszystko sprowadziła do tego, czy pan Pawlak składa przysięgę czy nie. Kiedy powiedział, że nie składa bo nie zna charakteru postępowania, to natychmiast przegłosowano - był na to czas i siła - żeby wystąpić do sądu okręgowego o jego ukaranie. A przecież cały czas wskazywał, że jest gotów zeznawać, tylko chciałby wiedzieć jaki jest stosunek komisji do orzeczenia ważnego w Polsce Trybunału. Powstał z tego spór gigantyczny, zupełnie niepotrzebnie komisja nie okazała cienia dobrej woli, żeby tę sprawę wyjaśnić.
A jaki był stosunek komisji do pana, jako pełnomocnika Mikołaja Pawlaka, który jest także adwokatem?
Przy okazji ja jako pełnomocnik, Bogu ducha winny, dowiedziałem się, że jestem „funkcjonariuszem pisowskim”. Nigdy nie byłem niczyim funkcjonariuszem. Najśmieszniejsze jednak było to, że poseł Zembaczyński uznał za wielce nie w porządku, jeżeli adwokat zatrudnia adwokata jako pełnomocnika. Rozumiem, że mądrość komisji jest taka, że lekarz nie powinien korzystać z pomocy innego lekarza, co oczywiście bardzo rozluźniłoby kolejki w szpitalach. Podobnie w sądach, gdyby adwokaci mieliby obowiązek bronić się samodzielnie.
Kuriozalna sytuacja, ale co teraz?
Kolejna osoba staje się ofiarą sporu politycznego. Jeśli Trybunał Konstytucyjny nie podoba się Sejmowi, to proszę go zmienić, ale póki on jest, to nie wolno w naszej obecności mówić „para-trybunał”, czy jak mówił poseł Trela „para-orzeczenie”, bo wtedy nie będziemy mieli poczucia, że żyjemy w normalnym państwie. To nie jest nasza sprawa, żeby to rozstrzygać, a komisja od tego typu rozstrzygnięć nie może uciekać.
Myśli pan, że sąd przyjmie argumentację komisji i ukarze Mikołaja Pawlaka?
Kiedyś powiedziałbym, że nie powinien, a dziś nie wiem. Tym bardziej, że w ustawie o komisji śledczej jest bardzo jasny zapis, że nie wolno jej oceniać wyroków innych sądów. Tu jednak oceniła i zlekceważyła. Zobaczymy, bo sądy nie lubią takich sytuacji, a czasy są trudne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Robert Knap
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/691618-markiewicz-komisja-nie-okazala-cienia-dobrej-woli