„Protesty rolników przelewają się przez kraj. W pełnych oburzenia głosach jak mantra przewija się Zielony Ład. Czym jest ten znienawidzony Zielony Ład? Jest to strategia walki z degradacją naszego otoczenia obejmująca wszystkie unijne kraje i dziedziny gospodarki, nie tylko rolnictwo” - zachwalała Zielony Ład z mównicy sejmowej Klaudia Jachira, posłanka KO. Uderzała jednocześnie w protestujących rolników.

Strategia, o której rozmawia się w duchu kompromisu, zresztą jak zawsze w UE. Nie chodzi o żadne zagrożenia, a on szansę na to, żebyśmy nie zdegradowali ziemi, nie zniszczyli doszczętnie środowiska i nie wytruli się wzajemnie. Szansę na zdrowsze jedzenie

— mówiła o Zielonym Ładzie Jachira.

Zielony Ład to wsparcie, ograniczenie biurokracji dla rolnictwa mniejszego, ekologicznego, skracanie łańcuchów dostaw, program od pola do stołu to dopłaty dla wsi na przestawienie swoich przedsiębiorstw na odnawialne źródła energii, a co za tym idzie, na czystą i nawet pięć razy tańszą energię z wiatru i słońca. Czy to są jakieś zagrożenia? Gdzie tu widzicie zagrożenia? Czy trzeba wzywać Putina na pomoc, żeby rozprawił się ze znienawidzonym rządem i UE? Czy trzeba blokować całą wschodnią granicę i narażać na niebezpieczeństwo walczącą Ukrainę? Czy 20 lat hojnych unijnych dopłat dla polskiego rolnictwa nic już nie znaczy? Wystarczy mieć pole, a unijne pieniądze płyną

— powiedziała posłanka KO, de facto obrażając polskich rolników.

Jako posłanka Zielonych jestem pewna – nie ma alternatywy dla szansy, jaką jest Zielony Ład

— zakończyła swoje wystąpienie Jachira.

Jak widać, według Klaudii Jachiry rolnicy kompletnie nie mają powodu by protestować, ponieważ Zielony Ład to rzekomo szansa dla nich. Posłanka KO tym samym de facto obraża rolników, sugerując, że lepiej rozeznaje ich interes niż oni sami. Przy tym wspominając o sprawie blokady transportu produktów żywnościowych z Ukrainy nie wspomina ani słowem, jak ich napływ szkodzi interesom rolników, nie tylko w Polsce, ale i w wielu innych krajach Europy.

tkwl/X