W środę 15 września Przewodnicząca Komisji Europejskiej wygłosiła orędzie o stanie UE za 2021 rok. Tekst zawiera listę faktycznych i doniosłych sukcesów Wspólnoty, o których tak rzadko się mówi, ale też zawiera kilka niebezpiecznych wypowiedzi a nade wszystko - nie zawiera wielu ważnych odniesień, bez których przemówienie Ursuli von der Leyen staje się mało wiarygodne.
Technologiczne i finansowe sukcesy
I tak niemiecka polityk nieco przesadziła w chwaleniu się unijnym programem szczepień, choć wprowadzenie certyfikatów COVID stało się faktycznie skutecznym narzędziem kontroli transmisji koronawirusa. Fundusz odbudowy po pandemii, Next Generation EU, także trafił na listę osiągnięć, wraz z projektami cyfryzacyjnymi i technologicznymi, jak system nawigacyjny Galileo. Bruksela ma też prawo chwalić się zarządzaniem funduszami, które sprawnie (jak na razie) trafiają do państw członkowskich i beneficjentów.
Deficyt wartości
Gdy jednak dochodzi do pozamaterialnych osiągnięć eurokracja się gubi, staje się banalna i pusta. Gdy Przewodnicząca powołała się na Roberta Schumana, to raczej dla podkreślenia, że postępuje odwrotnie niż chciał założyciel wspólnoty.
Europa potrzebuje duszy, ideału i woli politycznej, aby do tego ideału dążyć
— przytoczyła von der Leyen. A gdzie ta dusza i ideał? Przypomina to sytuację po Brexicie, gdy wraz z kryzysem Unii ta sama von der Leyen podpisała się pod listem do Europejczyków, w którym zapewniła, że szybki internet jest jednym z najważniejszych celów UE. To jest tak infantylne niezrozumienie polityki i potrzeby prawdziwych wartości, że dzisiejsze orędzie bardziej przypomina relację księgowej niż polityka rangi światowej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Po Brexicie uniokraci twierdzą, że muszą robić to co dotychczas, tylko bardziej
Oczywiście dla poprawności politycznej trzeba było przytoczyć jakiegoś lewicowca i padło na francuskiego polityka sprzed 40 lat, Jacquesa Delorsa, który mówił, że młodzież jest ważna. Doprawdy odkrywcze - jakby nie każdy ustrój i polityka dotyczyła dbałości o przyszłe pokolenia. A jednak ta młodość wybrzmiewała w słowach Ursuli von der Leyen bardzo często. To do niej mają być skierowane takie projekty jak ALMA (wersja studenckiego Erasmusa dla dorosłych), ale też z inspiracji młodych ma być realizowany szereg pomysłów dotyczących ekologii. Młodość staje się nową legitymizacją władzy Brukseli. Skoro demokracja kuleje, szacunek do mniejszych państw zanika, brakuje spoiwa ideowego, tożsamości chrześcijańskiej czy klasycznej, to unijni biurokracji będą teraz zmieniać świat „w imię młodzieży”.
Można się też śmiało spodziewać, że wyrażona w orędziu troska o „wolność mediów” czy „zwalczanie przemocy wobec kobiet” nie skoncentruje się na faktycznych problemach wolności słowa zaś wobec kobiet będzie chciała tworzyć po prostu kolejne instytucje kontrolne i redefiniujące wartości rodzinne - to ważny sygnał dla rządu RP i dla nas wszystkich. Nadchodzi kolejna batalia z komsomolcami politycznej poprawności.
Dyskretne przemilczenia
Jedyny kryzys o którym wspomniała von der Leyen do pandemia - a więc kryzys zewnetrzny. Do przeszłości przeszły - i tak niemrawe - reflekcje o Brexicie i jego skutkach, o zanikaniu procedur demokratycznych, presji centrali na inne kraje członkowskie. Przewodnicząca mówiła tak, jakby Unią nie targały żadne problemy i dylematy.
Najbardziej ewidentnym przemilczeniem jest jednak Rosja . Polityk mówiła o możliwych zagrożeniach ze strony Chin, mówiła o współpracy z USA, mówiła nawet o relacjach z regionem Indo-Pacyfiku - a Rosja się gdzieś zgubiła! Nord-Stream 2, o którym już nawet Donald Tusk mówi negatywnie, kompromitacja dyplomacji szczepionkowej w Moskwie, agresja Putina na Ukrainę, wojna hybrydowa, ataki hakerów - to wszystko albo nie istnieje w słowniku Przewodniczącej KE albo nie ma autora.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że to przemilczenie jest prostym i jednoznacznym wyrazem interesów niemieckich - nie drażnić Putina. Wspomniała o granicy z Białorusią, nie wspomniała o tym, że problem z imigrantami był spowodowany przez moskiewskiego wasala, jako część wojny hybrydowej, no przecież nie przywódcy 10-milionowego kraju, ale największego państwa świata.
Kryzys zaufania
Udawanie, że Bruksela odwołuje się do wspólnotowych korzeni, przemilczenie wewnętrznych trudności UE, ale przede wszystkim podporządkowanie geopolityki Unii interesom niemiecko-rosyjskim czynią szumne plany niewiarygodnymi.
Brak nam danych, gdy państwa członkowskie działające w tym samym regionie nie dzielą się informacjami na szczeblu europejskim. Ważne jest, abyśmy poprawili współpracę wywiadowczą. Nie chodzi tu jednak tylko o informacje wywiadowcze w wąskim rozumieniu tego słowa. (…) Dlatego też UE mogłaby rozważyć utworzenie własnego Wspólnego Centrum Orientacji Sytuacyjnej, aby zbierać tam i łączyć wszystkie informacje.
— to jeden z wielu postulatów przewodniczącej KE.
Żeby przekazywać tak wrażliwe i drogie informacje, trzeba najpierw zdobyć ogromne zaufanie. Współpracownicy Władimira Putina na coś takiego w Polsce nie mogą liczyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/566394-luki-i-watpliwosci-do-oredzia-przewodniczacej-ke