Bartoszewski zapomina o Pileckim

Gdyby nie śp. Lech Kaczyński bohaterskie czyny rotmistrza Witolda Pileckiego nie zostałyby w ogóle docenione, a do nadania mu Orderu Orła Białego zapewne nigdy by nie doszło. Sprzeciwił się temu m.in. Władysław Bartoszewski.

25 maja przypada 65. rocznica zamordowania Rotmistrza Pileckiego - uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, kampanii polskiej, oficera ZWZ-AK, współzałożyciela Tajnej Armii Polskiej i dobrowolnego więźnia Auschwitz.

W 2006 r. dopiero votum seperatum zgłoszone od decyzji Kapituły Orderu Orła Białego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego doprowadziło do przyznania bohaterowi najwyższego odznaczenia narodowego.

Przeciw pośmiertnemu nadaniu orderu rotm. Pileckiemu, jak również gen. Fieldorfowi najgłośniej protestował "profesor" Władysław Bartoszewski, będący w tym czasie sekretarzem Kapituły Orderu Orła Białego.

Bartoszewski dość nieporadnie tłumaczył swój sprzeciw słowami, iż "precedensowa decyzja o pośmiertnym odznaczeniu obu bohaterów otworzy możliwość wywierania nacisków w sprawie kolejnych kandydatur".

Śp. Lech Kaczyński nie skorzystał z opinii kapituły, w której skład, obok Bartoszewskiego wchodzili także prof. Bronisław Geremek, były premier Tadeusz Mazowiecki oraz prof. Krzysztof Skubiszewski.

Władysław Bartoszewski, który sam został odznaczony orderem przez prezydenta Kwaśniewskiego, krótko po nadaniu rotm. Pileckiemu tytułu Kawalera Orderu Orła Białego, zrezygnował z uczestnictwa w pracach kapituły.

Bartoszewski nie zrezygnował natomiast z polityki niszczenia pamięci o rotm. Pileckim i wciąż umniejsza zasługi narodowego bohatera, w ogóle nie wspominając o jego zasługach, mimo licznych okazji ku temu.

Między innymi, będący pełnomocnikiem premiera ds. dialogu międzynarodowego i przewodniczącym Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, Bartoszewski, nie zechciał wesprzeć patronatem akcji Fundacji Paradis Judaeorum – „Przypomnijmy Rotmistrza”.

Prowadzone od 5 lat przedsięwzięcie ma na celu "przywrócenie należnego miejsca Witoldowi Pileckiemu", na temat którego, mimo niezaprzeczalnych zasług m.in w głoszeniu prawdy o Holocauście, próżno szukać choćby najskromniejszej wzmianki w takich placówkach jak Waszyngtońskie Muzeum Holocaustu.

Właśnie z prośbą "o podjęcie prób upamiętnienia rotmistrza Pileckiego w rozsianych po świecie muzeach, upamiętniających zagładę narodu żydowskiego" do Bartoszewskiego zwróciła się Fundacja Paradis Judaeorum.

Władysław Bartoszewski, który do Auschwitz został wysłany tym samym transportem, co rotm. Pilecki (21/22 września 1940 r.) swoją postawą wyraźnie próbuje udowodnić, że ten nie zasługuje na jakąkolwiek pamięć.

Podczas obchodzonego przez Parlament Europejski w tym roku po raz pierwszy Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holocaustu, były szef polskiej dyplomacji, mówiąc o żydowskich bojownikach słowem nie wspomniał o twórcy Związku Organizacji Wojskowej, który uważany jest za autora pierwszych Raportów o niemieckich zbrodniach w KL Auschwitz.

Być może Władysław Bartoszewski czuje wstyd, iż sam, w dość tajemniczych okolicznościach opuścił Auschwitz po 6 miesiącach (względy zdrowotne(?)), a po wojnie, mimo początkowych represji stalinowskich, dość szybko odnalazł się w PRL-u, będąc wielokrotnie docenianym przez elity PZPR.

Rotmistrz Witold Pilecki nie miał tyle szczęścia. Po 3 latach działalności konspiracyjnej wewnątrz obozu uciekł z niego i resztę wojny spędził walcząc w AK, by za swoje zasługi wobec narodu polskiego i żydowskiego 8 maja 1947 r. zostać aresztowanym w Warszawie przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.

Rotmistrz następnie był torturowany, a 3 marca 1948 r. rozpoczął się proces tzw. grupy Witolda, w którym rotm. Pilecki został oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji.

15 marca 1948 r. Witold Pilecki został skazany przez niezgodny z prawem skład sędziowski (jeden sędzia, jeden ławnik) na karę śmierci, która przez strzał w tył głowy została wykonana w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Rotmistrz został pochowany w zbiorowej mogile najprawdopodobniej na Wojskowych Powązkach, gdzie cały czas trwają poszukiwania jego szczątków.

Władysław Bartoszewski żyje do dzisiaj i ma się dobrze.

Paweł Korsun

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.