Rząd Polski nieustannie się tłumaczy, usprawiedliwia wobec najbardziej demagogicznych, codziennych oskarżeń i łgarstw ze strony mediów, tworzących tzw. opozycję. Po co? Jak długo można bawić się w tak jałowy sposób? Czy rząd nie powinien raczej codziennie podkreślać wymiernych już efektów swoich w porę podjętych starań, dobrej współpracy z większością społeczeństwa i ofiarnej pracy polskiej służby zdrowia? Owe efekty to po prostu jeden z najniższych wskaźników zachorowań i ofiar śmiertelnych związanych z pandemią koronawirusa, na pewno najniższy wśród większych krajów UE(z gospodarką powyżej pół biliona euro PKB).
Piątek, 17 kwietnia. Znów sprawdzam ponurą statystykę ofiar pandemii. W Polsce: 8400 zarażonych, 332 zmarłych. Dla porównania: Hiszpania 189 tysięcy zarażonych, 19,5 tys. zmarłych; Niemcy – 140 tysięcy zarażonych i 4200 zmarłych; we Francji – 148 tysięcy zarażonych i 19 tysięcy zmarłych;w Belgii (mającej cztery razy mniej ludności niż Polska) zmarło dotąd 5200 osób. W Holandii: 3500.W Szwecji (w kraju również cztery raz mniej ludnym niż Polska, za to dysponującym ponad dwukrotnie większym terytorium, pozwalającym łatwiej zachować „dystans” między ludźmi), tak chwalonej za swą politykę – 1400 zmarłych.
Wybory we Francji
Przypomnijmy też i to. Francja, pod naciskiem przywódcy europejskich liberałów, prezydenta Macrona przeprowadziła w momencie rozpędzającej się na jej terenie pandemii wybory municypalne, „normalne”, nie korespondencyjne. Po to tylko, żeby przepchnąć do drugiej tury wyborów na mera Paryża kandydatkę partii tegoż prezydenta Macrona, w dodatku odpowiedzialną w krytycznym momencie za resort zdrowia w rządzie francuskim!!! Miliony ludzi poszły do urn wyborczych; zapewne dziesiątki tysięcy się zaraziło. Na szczęście kandydatka Macrona odpadła w tej rundzie. Dzięki temu francuski „mały cesarz” łaskawie zrezygnował z przeprowadzania drugiej i wywołania kolejnej, jeszcze większej tragedii. W Hiszpanii lewacki rząd zachęcił setki tysięcy obywateli i obywatelek do udziału w wielkich manifestacjach feministycznych. To było 8 marca– kiedy już były pierwsze ofiary śmiertelne pandemii w tym kraju. Przez ideologiczne, zbrodnicze w konsekwencjach zacietrzewienie lewackiego rządu i tu dziesiątki tysięcy ludzi uległo zarażeniu, zapewne wielu w konsekwencji zmarło. I co? Nic. Na ławie oskarżonych posadzona jest Polska i jej rząd.
Dlaczego jednak „ten kraj”, przecież wiadomo: najgorszy, zacofany, rządzony przez pazerną faszystowską kilkę, ma tyle razy mniej chorych i tylekroć mniej ofiar niż stawiane nam zawsze za wzór, znakomicie rządzone kraje cywilizowanego, postępowego Zachodu? Dlaczego z tym wyzwaniem, jakim jest masowa choroba, nie potrafią sobie poradzić nasi nauczyciele z Brukseli czy Paryża? Dlaczego radzą sobie, inaczej to ujmując, tyle razy gorzej niż my, ubodzy i ciemni uczniowie, a właściwie pacjenci z „gorszej Europy”?
Mieszające w umysłach milionów Polaków media, które prowadzą od lat oszalałą z nienawiści i żądzy władzy wojnę z obecnym, demokratycznie wybranym rządem, mają już dwa wytłumaczenia tego fenomenu. Jedno, spiskowe, jak z protokołów mędrców Syjonu. W roli nienawistnych żydowskich mędrców obsadzeni są tym razem członkowie elity kierowniczej PiSu, którzy w krwawej konspiracji ukrywają „ciemne liczby” ofiar. To jedna wersja, popularna wśród części czytelników „Wyborczej” i widzów TVN. Druga jest jeszcze lepsza, bo prosta. Polska została przez chorobę (najwidoczniej niesprawiedliwie!) oszczędzona po prostu dlatego, że jest peryferią, że jest prymitywna, że do tego „polskiego zad…” (jak określa „ten kraj” pewna znana już tylko z chamskiego języka eks-aktorka) – nawet modne choroby nie docierająw porę z szerokiego świata… Nie negując głębi tego wytłumaczenia, chcę jednak stanąć w obronie dobrego imienia lepszej części naszego społeczeństwa: przecież choćby dała nam przykład „trzecia osoba w państwie” jak mamy jeździć do zarażonych już Włoch i jak wracać stamtąd, bez ostrzeżenia nawet najbliższych współpracowników. I trudno zaprzeczyć, że jednak dziesiątki tysięcy Polaków, może nawet setki tysięcy, po Europie i po świecie jeżdżą, a raczej jeździli. Tak całkiem ustronnie w tym naszym „dzwonieckim kącie” to nie jest.
Jesteśmy wciąż pouczani
A jednak jesteśmy wciąż pouczani. Nauczyciele i terapeuci ze stolic poprawności politycznej nie mogą rozstać się z rolą, tak tragicznie teraz już anachroniczną. Sekciarska część naszej opozycji wciąż sufluje Parlamentowi Europejskiemu, TSUE, zaprzyjaźnionym mediom (od „Süddeutsche Zeitung” do „Le Monde” i „Economista”) kolejne „recepty” na wyleczenie Polski z demokracji i zastąpienie jej werdyktu wyrokiem tych, którzy „wiedzą lepiej”, bo są „lepiej urodzeni”. Wobec tej wzbierającej pogardy do Polaków („nie umieją wybierać”, „nie są w stanie” zagłosować korespondencyjnie, w odróżnieniu np. od cywilizowanych Bawarczyków), wobec już nieskrywanej chęci zaszkodzenia Polsce, nie można dłużej być biernym.
Jeśli część opozycji i natchniony przez nią Parlament Europejski wzywa do rezygnacji z wyborów – w imię demokracji, to może warto, żeby Prezydent RP wystąpił do tejże opozycji i tegoż Parlamentu z prostym pytaniem: czy rząd Polski powinien wprowadzić stan wyjątkowy (ze wszystkimi tego prawnymi, a także ekonomicznymi, zabójczymi dla polskiej gospodarki, konsekwencjami)?I to w momencie, kiedy jednocześnie ogłaszać będzie już zdjęcie większości restrykcji związanych z realnym przebiegiem pandemii? Czy ludzie w Polsce będą mogli znów pójść do pracy, a nawet bawić się razem, choćby w niewielkich grupach, ale ma im być odebrane prawo do oddania głosu, choćby korespondencyjnie, w wyborach prezydenckich – w jedynym ich konstytucyjnym terminie? Taka decyzja jest jedyną możliwością, jaka pozostaje, kiedy przyjmie się żądanie opozycji i „elit Europy”, by nie przeprowadzać w maju wyborów, nawet w korespondencyjnej formie. Może lepiej od razu zdecydować za polski, wybrany w niedawnych przecież wyborach parlamentarnych rząd i ogłosić, że powinien on oddać władzę – jedynie słusznej opozycji? Przecież o to w tej zmasowanej, gigantycznej kampanii nienawiści chodzi. O to, żeby ci, którym żadne poważne sondaże nie dają i nie dawały szans na wygraną w wyborczych szrankach w Polsce, mogli te szranki wyminąć i otrzymać wieniec zwycięzców z rąk właścicieli Onetu, niemieckich gazet w Polsce, Parlamentu Europejskiego i TSUE?
Wybory korespondencyjne w maju nie będą świętem demokracji, bo to nie jest dobry czas na świętowanie. Będą wypełnieniem konstytucyjnego zobowiązania w trudnych, niesprzyjających warunkach. Obecna władza ma obowiązek te wybory przeprowadzić i stara się to zrobić, minimalizując jednocześnie – przez formułę wyborów korespondencyjnych – ryzyko, związane z cofającym się chwilowo, ale wciąż, prawdopodobnie przez najbliższych kilkanaście miesięcy groźnym koronawirusem. Pytam zatem fanatyczną część opozycji o alternatywę dla tego rozwiązania. Otóż jest nią w istocie rezygnacja z wyborów, albo też wyznaczenie takiego ich, niekonstytucyjnego terminu, który miałby zagwarantować przejęcie władzy tej opozycji. Przyznajcie to otwarcie. Odrzuciliście przecież nawet koło ratunkowe, które rzucił wam Jarosław Gowin, proponując wspólną decyzję o przeniesieniu wyboru na czas po pandemii, za cenę wielkiej ofiary ze strony urzędującego i cieszącego się największą popularnością obecnego Prezydenta RP, który miałby zrezygnować z możliwości reelekcji. Odrzuciliście to koło, bo jedynym waszym celem i programem, który całkowicie was zaślepia, jest zatopić PiS. Jasno powiedział to dzisiaj wasz rzecznik, mecenas Giertych, w swoim „programie dla opozycji”, Cytuję ten program, za portalem wp.pl: „W przypadku wygranej Andrzeja Dudy, opozycja ma złożyć skargę do Sądu Najwyższego, który stwierdza ważność wyborów. Jeżeli wygra kandydat opozycji, wszystkie ugrupowania powinny je poprzeć, a wybory uznać za wiążące”.W swoim opętańczym dążeniu do władzy, za wszelką cenę, chcecie odrzucić nawet pozory demokracji i pozory troski o obywateli „tego kraju” – dla którego nic nie zrobiliście w ostatnich latach. Chcecie władzy (to samo w sobie nie jest złem w polityce), ale tylko po to, żeby wywrzeć zemstę. Zemstę za „krzywdę”, jaką jest podważenie przez „źle głosujących” wyborców polskich waszego „boskiego mandatu” zwierzchności nad tą nieszczęsną polską peryferią, nad pogardzanym przez was wschodnioeuropejskim „Nebenlandem” i jego niepoprawnymi tubylcami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496324-dosyc-tego-rzad-nieustannie-sie-tlumaczy