„Niemądre stemplowanie Komorowskiego partyjnym znakiem PO sprawiło, że jego notowania zbliżały się do wyników PO, absolutnie niewystarczających do zwycięstwa” - wspomina w „Gazecie Wyborczej” kampanię wyborczą z 2015 r. Tomasz Nałęcz.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bielan: Andrzej Duda jest znacznie bardziej niezależny od swojego obozu niż Bronisław Komorowski
Nałęcz: Bezpartyjność służy prezydentom
W tekście Tomasz Nałęcz przekonuje, że z przeprowadzonych przez ostatnie 30 lat wyborów prezydenckich można wyciągnąć pewne wnioski.
Nie ulega np. wątpliwości, że kiedy o reelekcję ubiega się urzędujący prezydent, to źle mu służy zbyt duża identyfikacja z obozem, z którego się wywodzi
— twierdzi Nałęcz.
Powód jest prosty. Aby wygrać wybory prezydenckie, trzeba zdobyć głosy ponad połowy wyborców. A takiego poparcia nigdy nie miała i ciągle nie ma żadna z partii
— podkreśla.
Komorowski najbardziej cenionym prezydentem? Nie do końca
Były doradca Bronisława Komorowskiego wskazuje również, że prezydent nie powinien identyfikować się z własnym obozem politycznym, ponieważ prezydentura daje mu „ponadpartyjną popularność” związaną z majestatem państwa.
Nałęcz wprawdzie twierdzi, że najbardziej cenionymi do tej pory prezydentami byli Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, jednak nie do końca jest to prawda. Rzeczywiście były szef Nałęcza w sondażach zyskiwał niekiedy blisko 80 proc. tzw. zaufania społecznego, ale dziś oceniany jest znacznie gorzej. W niektórych sondażach nawet jako najgorszy prezydent wolnej Polski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kolejne stadium megalomanii. Wałęsie nie spodobał się sondaż na najlepszego prezydenta III RP: „Po prostu jestem poza konkurencją”
Kampania wyborcza Kwaśniewskiego wzorem do naśladowania
Tomasz Nałęcz podkreśla, że najlepszą kampanię pod tym względem przeprowadził Aleksander Kwaśniewski.
Kwaśniewski występował jako kandydat obywatelski i unikał pojawiania się na partyjnych imprezach, nie było też znaków partyjnych na jego wiecach. Organizował je SLD, ale ale maskowano to na wszelkie sposoby
— przypomina historyk.
Platforma winna porażki Komorowskiego
Były doradca Bronisława Komorowskiego narzeka, że jego szef miał szansę pójść drogą Kwaśniewskiego, ale na drodze stanęli mu działacze Platformy Obywatelskiej.
Jej liderzy i działacze założyli, że z wygraną tak popularnego prezydenta nie będzie kłopotów
— podkreśla Nałęcz.
Dalej historyk krytykuje m.in. objazd Polski 16 bronkobusami.
Niemądre stemplowanie Komorowskiego partyjnym znakiem PO sprawiło, że jego notowania zbliżały się do wyników PO, absolutnie niewystarczających do zwycięstwa
— zaznacza.
Na koniec Nałęcz stwierdza, że tę „lekcję udzieloną przez historię” powinni wziąć pod uwagę „dzierżący obecnie władzę zadeklarowani piewcy ‘mistrzyni życia’”.
Trudno nie zgodzić się z pewnymi elementami analizy Tomasza Nałęcza. Każdy jednak, kto pamięta fatalną kampanię Bronisława Komorowskiego przyzna, że sam kandydat ubiegający się o reelekcję również nie dał zbyt wielu argumentów za tym, aby go poprzeć. Zrzucanie odpowiedzialności jedynie na partyjnych działaczy jest dalekie od pełnego obrazu wyborów z 2015 r.
xyz/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/490314-nalecz-o-porazce-komorowskiego-winni-dzialacze-po