Kilkadziesiąt godzin, a dwa podobne wydarzenia. Najpierw na Śląskim Uniwersytecie Medycznym „pracownik uczelni został zwolniony za wykład „Homoseksualizm a zdrowie” (z doniesień wynika, że nic skandalicznego tam nie padło), a następnie Uniwersytet Jagielloński odmówił Patrykowi Jakiemu organizacji debaty o gender, bo „nie spodobał się temat”.
W pierwszym wypadku zaniepokoił się wicepremier i minister odpowiedzialny za uczelnie wyższe Jarosław Gowin, w drugim na zaniepokojonego wygląda na razie tylko Patryk Jaki.
Patrzenie, jak rządząca, konserwatywna większość pokornie prosi, by jej tak jawnie nie cenzurować na państwowych uniwersytetach, byłoby nawet zabawne, gdyby nie było tak groźne. Przypadki podobne się mnożą, codzienność uniwersytecka jest jeszcze gorsza, już nawet i na uczelniach katolickich wielu rzeczy nie można poruszyć. Ładnie opakowany zamordyzm narasta.
CZYTAJ TEŻ WAŻNY TEKST: Czyżby lewica przechodziła do kolejnego etapu, czyli do rozbijania spotkań konserwatywnych i prawicowych? Ciekawy przykład z Krakowa
W tym samym czasie każde, najdziwniejsze nawet i najbardziej odrażające lewicowe szaleństwo znajduje na uczelniach wyższych pełną swobodę wyrażania. Można być zwolennikiem komunizmu, można pozytywnie bredzić o zbrodniarzu Leninie, można bawić się tematami religijnymi i niszczyć wszelkie „konstrukty społeczne”.
Możliwe, że w tym klimacie europejskim nic z tym się nie da zrobić.
Ale obrona wolności słowa dla wszystkich poglądów, debat i spotkań (o ile nie wzywają do przemocy), wydaje się absolutnym planem minimum, którego wyborcy Zjednoczonej Prawicy mają prawo oczekiwać od wybranych przez siebie polityków. Tym bardziej, że ta sama ekipa potrafi jak trzeba zabierać głos w sprawach społecznie ważnych. I to idąc pod prąd emocjom własnych wyborców, na przykład popierając tzw. strajki klimatyczne, organizowane nie przez ekologów, ale zrewoltowaną pod tymi akurat hasłami lewicową młodzież (w latach 70. obawiano się światowego mrozu, szaleństwo na Zachodzie było podobne).
Jakimi narzędziami można by tej wolności słowa bronić? Gdy podobne wypadki zdarzały się masowo w Stanach Zjednoczonych, gdzie przeganiano i prześladowano na uczelniach młodzież konserwatywną, prezydent Donald Trump wydał akt prawny (executive order) zakładający, że uczelnie i instytucje nie przestrzegające wolności słowa, zaduszające swobodną debatę, zostaną pozbawione funduszy rządowych. Zrobił to w otoczeniu młodzieży konserwatywnej i z jasnym przekazem: bronię amerykańskiej konstytucji, a szczególnie pierwszej poprawki o wolności słowa.
Bronimy amerykańskich wartości, wolności, która znalazła się pod presją
— podkreślił.
CZYTAJ:Trump signs executive order to promote free speech on college campuses
Czy będzie to długofalowo skuteczne, za wcześnie powiedzieć, bo Trump podpisał swój akt w marcu 2019 roku. Ale wyborcy prezydenta Trumpa nie mają poczucia, że tak fundamentalna dla nich sprawa jest przez wybranego przez nich polityka lekceważona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/475383-i-znowu-wiekszosc-pokornie-prosi-by-jej-nie-cenzurowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.