„Miałem wczoraj nieprzyjemność poznać osobiście legendarnego Adama Michnika. Wpadłszy w furię, zarzucił mi publicznie kłamstwo” - pisze Bartłomiej Radziejewski. Sytuacja miała miejsce podczas debaty powyborczej „Gazety Wyborczej”.

CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o wyborach parlamentarnych 2019

Bartłomiej Radziejewski relacjonuje na Facebooku swoją dyskusję z naczelnym „GW”, w której Adam Michnik zarzucił mu kłamstwo i obrzucił go niewybrednymi epitetami. Wszystko z powodu wypowiedzi Michnika sprzed lat, którą przypomniał mu szef „Nowej Konfederacji”.

Miałem wczoraj nieprzyjemność poznać osobiście legendarnego Adama Michnika. Wpadłszy w furię, zarzucił mi publicznie kłamstwo (a prywatnie, na papierosie, także „kur……”) w związku z przypomnieniem jego wypowiedzi sprzed lat, porównującej uczenie Polaków demokracji do sadzania buszmena przed komputerem

— pisze Radziejewski.

Ale to nie ja się mylę, lecz red. Michnik nie pamięta własnych słów lub kłamie. W słynnym eseju „Trzy fundamentalizmy” pisał tak: „Weszliśmy […] w ład demokratyczny bez kultury politycznej właściwej ładowi demokratycznemu. To jest trochę tak, jakby barbarzyńcę z buszu posadzić przy komputerze”. Cytat za tomem „Diabeł naszego czasu”, Warszawa 1995, s. 375

— przypomina.

Wracając jednak do głównego wątku: liczę, że jako człowiek honoru Adam Michnik mnie teraz publicznie przeprosi :-)

— zaznacza.

A swoją drogą, zobaczyć legendę polskiej transformacji, ongiś tytana trzęsącego Polską i przyprawiającego chyba większość prawicowych inteligentów o manię prześladowczą, jako furiata miotającego bezsilne bluzgi w reakcji na przytoczenie mu jego własnych słów - bezcenne. I sądzę nawet, że bardzo symboliczne

— dodaje.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jest Europejski Nakaz Aresztowania wobec Stefana Michnika! Stalinowskiemu zbrodniarzowi postawiono 93 zarzuty

Ostatnie kilka dni to wyjątkowo trudny czas dla Adama Michnika. Najpierw nowe zarzuty dla jego brata, stalinowskiego sędziego, porażka opozycji w wyborach i ostatecznie Europejski Nakaz Aresztowania wydany wobec Stefana Michnika. Widać, że odbija się to na kondycji naczelnego „Wyborczej” i coraz częściej puszczają mu nerwy.

kb/Facebook