Tusk używa Jażdżewskiego dokładnie tak samo, jak kiedyś spuszczał ze smyczy Palikota - ocenił Piotr Semka, podobnie jak inni publicyści.

Przed „wykładem” Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim występował redaktor naczelny „Liberté” Leszek Jażdżewski. Oburzenie wzbudziło skrajnie niski antyklerykalizm, bijący z każdego zdania jego przemówienia.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Antykościelny amok redaktora „Liberté”! „Kościół używa krzyża jak pałki”; „Zaparł się Chrystusa”. I to wszystko na auli UW!

CZYTAJ TAKŻE: Jażdżewski brutalnie atakuje Kościół, a na sali ks. Kazimierz Sowa. Oburzeni internauci pytają: też klaskał? Obronił Kościół?

Wielu publicystów oceniło, że takie wystąpienie nie mogło być przypadkiem. Przypomniano, jaką rolę u boku Donalda Tuska pełnił niegdyś… Janusz Palikot.

Tusk używa Jażdżewskiego dokładnie tak samo jak kiedyś spuszczał że smyczy Palikota. Do gryzienia oponentów i mówienia rzeczy, których samemu nie chce mówić na głos

— podkreślił Piotr Semka z „Do Rzeczy”.

Tak, może tak mówić. Brudną robotę „wykluczania” zrobią i tak za niego. A on będzie wzywał do umiaru. Tak jak dziś PDT demonstrował dystans gdy Jażdzewski skakał po Kościele. Naprawdę nic nie wiedział jaki speech szykuje szef „Liberté”? Wątpię

— dodał w odpowiedzi na komentarz dziennikarza „Rzeczpospolitej”.

Tusk nie jest taki głupi, by klaskać, bo pewnie zechce zawalczyć o coś więcej niż tylko o ekstazę swoich zwolenników. On ma zawsze swoich Palikotów

— zauważył publicysta „Sieci” i portalu wPolityce.pl Konrad Kołodziejski.

To, co naprawdę miał do powiedzenia Donald Tusk, ale ze względów dyplomatycznych nie mógł tego powiedzieć, powiedział za niego jego „support” - Leszek Jażdżewski

— stwierdził Filip Memches

kpc/Twitter