W czwartek, 21 lutego, w Watykanie rozpocznie się wielka konferencja poświęcona pedofilii wśród duchownych, na którą Franciszek wezwał przewodniczących episkopatów z całego świata.
Nieprzypadkowo tego samego dnia odbędzie się premiera książki, która ma wywołać wstrząs w świecie katolickim. Zostanie ona wydana w 20 krajach w 8 językach. Po francusku będzie nosić tytuł „Sodoma. Śledztwo w sercu Watykanu”, w innych językach dość podobnie. Już w tej chwili rozpisują się o niej media na całym świecie.
Zgodnie z zapowiedziami wydawców odsłania ona nieznane i bulwersujące kulisy funkcjonowania „lawendowej mafii”, czyli gejowskiego lobby w państwie watykańskim. Autorem ponad 500-stronicowej pracy jest znany pisarz i publicysta francuski, 52-letni Frédéric Martel, którego książki są tłumaczone i wydawane na całym świecie. Na język polski przełożono trzy jego pozycje: „Theater. O zmierzchu teatru w Ameryce”, „Mainstream. Co podoba się wszędzie na świecie” i „Polityka kulturalna Stanów Zjednoczonych”.
Co istotne, Martel deklaruje się jako homoseksualista. Opowiada, że dziennikarskie śledztwo w Rzymie zajęło mu cztery lata. Przez ten czas przeprowadził około 1500 wywiadów, w tym z 41 kardynałami, 52 biskupami i prałatami, 45 ambasadorami i dyplomatami, 11 gwardzistami szwajcarskimi i ponad 200 kapłanami oraz seminarzystami. W odróżnieniu od zawodowych watykanistów ma dobrze spenetrowane środowiska homoseksualne, m.in. gejowski półświatek Rzymu.
Według jego doniesień, duchowni o takich skłonnościach stanowią aż 80 proc. kurii rzymskiej. W książce ma on zaprezentować nazwiska niektórych dostojników kościelnych należących do „lawendowej mafii”. W ostatnich dniach ujawnił jednego z nich: nieżyjącego już kolumbijskiego kardynała Alfonso Lópeza Trujillo, który w latach 1990-2008 stał na czele Papieskiej Rady ds. Rodziny. Miał on, według Martela, korzystać z męskich prostytutek. Następne nazwiska posypią się w czwartek.
W przypadku „Sodomy” mamy niewątpliwie do czynienia z wielką operacją medialną. Świadczy o tym zarówno wybór daty, jak i rozmach przedsięwzięcia. Jaki jest jednak cel całej akcji? Z pewnością dowiemy się więcej, gdy poznamy treść książki. Teraz możemy opierać się jedynie na zapowiedziach i kontrolowanych przeciekach wydawców.
Jakie intencje kierowały autorem, ujawniającym lobby gejowskie, skoro sam jest homoseksualistą? Z jego wypowiedzi wynika, że swą publikacją zamierza zdemaskować hipokryzję duchownych, którzy prowadzą podwójne życie: z jednej strony oficjalnie reprezentują instytucję, która potępia czyny homoseksualne, a z drugiej sami potajemnie takich czynów się dopuszczają. Skoro jest ich w Watykanie przytłaczająca większość, to znaczy, że głównym problemem nie jest ani nieczystość, ani homoseksualizm, lecz hipokryzja. Dlatego – jak postuluje Martel – należy zerwać z życiem w obłudzie, stanąć w prawdzie i zaakceptować seksualną odmienność, tak jak zrobił to cały świat.
Francuz nie ukrywa, że jego faworytem jest Franciszek, którego reforma Kościoła bardzo mu się podoba. Ma nadzieję, że jego apel wpisze się w projekt „nowego paradygmatu” i „duszpasterskiego nawrócenia”, jakie reprezentuje obecny pontyfikat. Na czym miałoby to polegać? Otóż jeśli Kościół w wielu krajach akceptuje Komunię dla osób rozwiedzionych w ponownych związkach, ponieważ jest ich bardzo wiele, a mają one dobrą wolę trwać we wspólnocie wiernych, to dlaczego nie miałby zaakceptować homoseksualizmu księży, którzy również mają dobrą wolę i nie chcą porzucać szeregów duchowieństwa? Konsekwencją przyjęcia takiego stanowiska byłaby oczywiście zmiana nauczania w sprawie homoseksualizmu oraz likwidacja celibatu. Gdy połączymy oba te postulaty ze sobą, otrzymamy zgodę na kapłanów w związkach jednopłciowych – tak jak jest to już praktykowane w niektórych wyznaniach protestanckich. Takie pomysły zgłaszają zresztą już od jakiegoś czasu biskupi niemieccy.
Negatywnymi bohaterami w książce Martela są natomiast najwięksi hipokryci, czyli ci, którzy najostrzej potępiają czyny homoseksualne, lecz sami się ich potajemnie dopuszczają. W tej kwestii autor opiera się nie tyle na dowodach, ile na odsłonięciu pewnego mechanizmu psychologicznego, który mówi, że „im bardziej duchowny jest homofobiczny, tym bardziej prawdopodobne, że jest homoseksualistą”. Nic więc dziwnego, że najmocniej dostaje się amerykańskiemu kardynałowi Leo Burke’owi, który pozostaje wśród purpuratów najbardziej zdecydowanym obrońcą odwiecznego nauczania Kościoła w sprawach etyki seksualnej.
Jest to sprytny zabieg mający na celu zamknięcie ust wszystkim krytykom homoseksualizmu wśród księży. Na każdego bowiem, kto spróbuje zmierzyć się z tym problemem, padnie natychmiast cień podejrzenia o przynależność do „lawendowej mafii”.
Książka na pewno stanie się wydarzeniem podczas watykańskiego szczytu w sprawie pedofilii, tym bardziej, że wśród obecnych na konferencji będą także jej bohaterowie. Podobno autor w swej pracy nie koncentruje się na wykorzystywaniu seksualnym dzieci, jednak przyznaje, że kultura tajemnicy panująca wśród gejowskich księży utrudnia im potępianie duchownych oskarżonych o molestowanie nieletnich. I znów wynika z tego logiczny wniosek, by usankcjonować homoseksualizm kapłanów, bo w ten sposób skończy się z kulturą tajemnicy, a tym samym utrudni się tuszowanie pedofilskich afer.
Wiele wskazuje na to, że medialnie książka przykryje watykańską konferencję – stanie się tematem nr 1 dla dziennikarzy, którzy będą o to wypytywać biskupów. Ujawnione nazwiska kapłanów z „lawendowej mafii” będą zapewne dopasowywane do różnych afer obyczajowych w Kościele. Już w tej chwili dziennikarze tropią, kto był sekretarzem kardynała Alfonso Lópeza Trujillo i jakie skandale homoseksualne się później za nim ciągnęły. Wiele historii układa się w logiczne i spójne ciągi.
To, że w Rzymie istnieje wpływowe lobby gejowskie, nie ulega wątpliwości. Watykan pada ofiarą infiltracji od środka. Związane są z tym liczne brudy moralne, które wymagają zdecydowanego wyczyszczenia. Czy książka Martela w tym pomoże? Jej jasno wyrażona intencja wskazuje, że raczej nie. Jej celem nie jest bowiem opisywanie rzeczywistości, lecz zmiana rzeczywistości, czyli zaakceptowanie homoseksualizmu przez Kościół.
Autor de facto rzuca podejrzenie na wszystkich duchownych w Watykanie, a zwłaszcza na tych, którzy walczą z „lawendową mafią”. W ten sposób paraliżuje wolę sprzeciwu wobec lobby gejowskiego. Nie wiadomo, czy oprócz nazwisk rzeczywistych homoseksualistów nie wplótł do książki więcej nazwisk księży, których zaklasyfikował do tej grupy na podstawie wspomnianego już mechanizmu wyparcia. Trudno więc będzie odróżnić prawdę od fałszu, fakty od wymysłów. Jedno jest pewne: w świadomości wielu ludzi utrwali się obraz Watykanu jako… no właśnie: jako czego? To autor wyraził jasno w tytule książki: jako Sodomy. Zepsutego miasta skazanego na zagładę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434380-operacja-o-kryptonimie-sodoma-w-watykanie-rozpoczeta