Amerykańscy dyplomaci zaangażowali się we wtorek w rozmowy między US Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie a Instytutem Pamięci Narodowej w sprawie dostępu do archiwów dotyczących Zagłady europejskich Żydów
– czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Sprawa dotyczy wymiany dokumentów pomiędzy wspomnianymi instytucjami, aneksu do umowy z 2011 r. Jak alarmował na Twitterze Cezary Gmyz, może chodzić nawet o 300 tysięcy kopii rocznie. Jak wynika z informacji, które „DGP” uzyskało od rozmówców z IPN, ta liczba może być prawdziwa. Drugie źródło mówi jednak o mniejszej liczbie dokumentów. Realizacja oczekiwań mogłaby sparaliżować prace IPN.
„DGP” cytuje też wiceszefa IPN Mateusza Szpytmę, który w rozmowie z PAP skończyły się w USA dokumenty, które interesowałyby stronę polską.
Tak duże zamówienie jest niemożliwe do realizacji. Nie mamy tylu pracowników. Ale nikt nie stawia warunku bezpłatnego udostępniania dokumentów. Chodzi o stawkę zgodną z rozporządzeniem premiera i tego się trzyma strona amerykańska
– mówi źródło w Instytucie.
Do rozmów włączyła się ambasador USA Georgette Mosbacher.
Ambasada ma tytuł formalny, by włączyć się do rozmów, bo muzeum jest placówką federalną, a nie prywatną. Od początku straszono nas interwencją ambasady. We wtorek tę zapowiedź zrealizowano
– mówią w rozmowie z „DGP” pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej.
Jesteśmy otwarci na współpracę, ale apelujemy do strony amerykańskiej o bardziej symetryczne podejście. Trudno nam się zgodzić na sytuację, w której mielibyśmy podjąć tak duży wysiłek organizacyjny, nie dostając nic w zamian
– przekonuje źródło w IPN.
mly/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/432991-dojdzie-do-paralizu-ipn