Oczywiście zawsze najwięcej do powiedzenia ma  ten, kto stoi na czele Departamentu Obrony. Ale jestem przekonany, że administracja amerykańska, bez względu na to czy prezydentem jest Donald Trump czy jak wcześniej był Barack Obama zasadniczo nie zmieni kierunku współpracy militarnej

— mówi portalowi wPolityce.pl Bartosz Kownacki, poseł PiS, były wiceminister obrony narodowej.

wPolityce.pl: Szef Pentagonu generał James Mattis podał się do dymisji. Czy to coś zmieni w polsko-amerykańskiej współpracy militarnej?

Bartosz Kownacki: Mam nadzieję, że nie. Oczywiście zawsze najwięcej do powiedzenia ma  ten, kto stoi na czele Departamentu Obrony. Ale jestem przekonany, że administracja amerykańska, bez względu na to czy prezydentem jest Donald Trump czy jak wcześniej był Barack Obama zasadniczo nie zmieni kierunku współpracy militarnej.

Mówiono, że gen. Mattis był sceptycznie nastawiony do obecności wojsk amerykańskich w Polsce.

Różnie były informacje na ten temat. Nie chcę tego przesądzać.

Czyli amerykańska doktryna bezpieczeństwa nie zmieni się zasadniczo?

Ona jest stała. Jeżeli administracja amerykańska widzi zagrożenia dla bezpieczeństwa Europy środkowej płynące ze strony Rosji to realizuje swój plan. On może być szybciej lub wolniej wprowadzany. Ale zawsze jest realizowany.

Jak to może wyglądać z punktu widzenia Polski?

Sytuacja nie powinna się pogorszyć. Jeżeli już to powinno się polepszyć. Mówiono o tym, że generał Mattis był mniej przychylny współpracy z Polską. Ale należy pamiętać, że decyzje dotyczące współpracy militarnej są podejmowane na przestrzeni lat albo miesięcy. Wszystko zależy od rozwoju wydarzeń politycznych. Jedna, taka czy inna zmiana, nie dokona jakiegoś zawirowania.

Czyli Fort Trump będzie?

Spokojnie powinniśmy oczekiwać, że to będzie realizowane. Być może sprawy ulegną pewnemu przyspieszeniu. W moim przekonaniu stałe bazy amerykańskie w Polsce będą realizowane. To jest kwestia celów stawianych i realizowanych przez administrację amerykańską. Nie tego, czy innego urzędnika, nawet wysokiej rangi, ale całej administracji, która widzi, co dzieje się w Europie Środkowej.

Not. TP