Intensywna i już wielodniowa nagonka na prezydenta Andrzeja Dudę za rzekomy despekt, jakim ma być podpisanie strategicznej umowy ze Stanami Zjednoczonymi na stojąco, w towarzystwie siedzącego prezydenta Trumpa, podszyte jest wyraźnie pragnieniem zemsty.
Chodzi o zemstę za kampanię roku 2015-go, którą faworyt salonu i całego obalonego wówczas obozu władzy, czyli Bronisław Komorowski, kończył nie tylko jako przegrany, ale także, co może nawet ważniejsze, w roli niezbyt bystrego wiejskiego roztropka. To załamanie się wizerunku odchodzącej głowy państwa, równie gwałtowne co i głębokie, trwające do dziś, było jedną z przyczyn późniejszej klęski Platformy i całego anty-PiSu w wyborach parlamentarnych. Niosło ono ze sobą także potężne upokorzenie stronników Komorowskiego, którzy przecież uważali się za ludzi wybitnie światowych, a tymczasem obudzili się nagle w obozie ludzi przaśnych.
Porównywanie jednej sytuacji z Waszyngtonu z końcówką prezydentury Komorowskiego jest oczywiście czystą groteską. Tu mamy z typową dla Donalda Trumpa niezręcznością, wynikającą z jego wielkiej miłości własnej (zwolennicy „realpolitik” są zabawni, sugerując, że prezydent Duda powinien zareagować gwałtownie). W tle są wyraźnie dobre relacje obu prezydentów, jasne potwierdzenie kluczowego sojuszu, zauważalna życzliwość Trumpa dla Polski, pominięcie agendy wrogów ekipy dobrej zmiany.
W przypadku Komorowskiego sytuacja była skrajnie inna: po prostu okazało się, że król jest nagi. Nie trzeba długo wyliczać, wystarczy przypomnieć słynną suflerkę i kuriozalne spacery po Krakowskim Przedmieściu. Może zresztą i to, samo w sobie, nie skończyłoby się tak wielką klęskę, gdyby cały system rządów PO nie był podszyty tak wielką dawką kłamstwa, duchoty, propagandy i także symbolicznej przemocy. To wszystko się wówczas wylało.
Chęć odegrania się na prezydencie Dudzie na polu wizerunkowym, pragnienie zemsty za upokorzenie roku 2015-go, jest ważnym motywem rozdymania całkowicie pobocznego wątku do niebywałych rozmiarów; do tego wątku ostro kontrastującego z pełnym obrazem tej wizyty czy choćby z pozytywnymi reakcjami zagranicznymi. I to nie może dziwić. Jedyne co dziwi, to zasięg tego procederu, któremu oddaje się obóz dokładnie ten sam, który walczył o reelekcję Komorowskiego. Co z kolei sugeruje, że w sumie w świecie mediów niewiele się zmieniło.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413205-ataki-na-prezydenta-dude-za-rzekoma-wpadke-to-proba-zemsty