Autorka biografii pt. „Najgroźniejszy agitator sprawy polskiej” Krystyna Szayna-Dec o „dzisiejszym” solenizancie Harro Harringu.
Anna Mączka, miesięcznik „Wpis”: 28 sierpnia 1798 roku przyszedł na świat Harro Harring. Niedoceniany twórca, romantyk, zagorzały obrońca wolności i przyjaciel Polski, choć sam był Niemcem. Dziś miałby dwieście dwadzieścia lat. Gdzie spędziłby swoje urodziny?
Krystyna Szayna-Dec: Bez wątpienia w Krakowie, mieście, które każdemu Polakowi kojarzy się z niepodległością i wolnością. Harring był polonofilem, więc wszystko się zgadza. Za nic w świecie nie udałby się do Warszawy, z którą ma bardzo złe wspomnienia. Jak wiemy, Harro Harring napatrzył się w 1830 r. na złe traktowanie polskich żołnierzy w armii carskiej i Polaków w ogóle przez rosyjskiego zaborcę i podjął decyzję o ucieczce oraz poinformowaniu świata zachodniego o bestialstwie Rosjan. Ci wysłali za nim list gończy, który był aktualny przez całe życie Harringa. Przez to ten romantyczny twórca pod koniec życia najprawdopodobniej cierpiał na manię prześladowczą. Wydawało mu się, że rosyjscy agenci wciąż go prześladują, gdyż po ucieczce z armii, w której był ułanem, faktycznie deptali mu po piętach. Zresztą, może miał rację i dalej go szukali…
Dokąd w Krakowie Harring skierowałby swoje pierwsze kroki?
Na krakowski rynek. Tam pokłoniłby się Adamowi Mickiewiczowi, którego poezję znał i tłumaczył, a potem z pewnością udałby się na Wawel. Harro Harring był zdeklarowanym republikaninem, jednak Zamek Wawelski jako symbol świetności Polski na pewno chciałby zobaczyć.
Harro Harring był nie tylko publicystą i bojownikiem o wolność, ale także malarzem. Na początku swojej drogi twórczej zastanawiał się, którą z tych dwóch dróg jako twórca wybrać – malarstwo czy literaturę. Miał nie lada dylemat. Harring uwielbiał malarstwo batalistyczne, które wymaga od twórcy jednak olbrzymiej precyzji, cierpliwości i dokładności. Tego Harringowi z jego ognistym temperamentem brakowało, chociaż uczęszczał na studia malarskie w Kopenhadze i Dreźnie. Aby podziwiać sceny batalistyczne z prawdziwego zdarzenia pomaszerowałby więc do Muzeum Narodowego w Krakowie, a tam zobaczyłby znakomite dzieła mistrza Matejki.
Zwiedzanie to ciekawy pomysł na świętowanie urodzin, ale przecież nie samą sztuką człowiek żyje? Zresztą urodziny w samotności nie dla każdego są miłe…
Z tego powodu Harro Harring umówiłby się na kawę z którymś z krakowskich intelektualistów, na przykład z profesorem Andrzejem Nowakiem! Rozmowom o niepodległości w dziejach ujarzmianych narodów nie byłoby końca. Harring usłyszawszy od profesora o cudzie nad Wisłą, powiedziałby: „A nie miałem racji? Na Rosję trzeba zawsze uważać!”.
Przypomnę, że jako jeden z niewielu w swoich czasach, a więc już w połowie XIX w., Harring przewidywał zgubne skutki połączenia ideologii komunistycznej z rosyjskim despotyzmem.
Dokąd by się Harring udał z Krakowa?
W Tatry. Pisarz wybrałby mniej znany szlak dla turystów o wcale nie najlepszej kondycji. Pamiętajmy, że Harring miał poważne kłopoty zdrowotne i 34 lata życia przeżył z kulą pistoletową w piersi, która ugrzęzła tam w wyniku pojedynku. Ówczesna medycyna nie była w stanie jej usunąć nie zagrażając przy tym życiu Harringa. W Tatrach na nocleg udałby się do ukrytej przed światem i okiem ludzkim bacówki, a może wspiąłby się też na jakiś szczyt. U jego stóp patrzyłby na morze mgły, tak jak melancholijny młodzieniec z obrazu „Wędrowiec nad morzem mgły” Caspara Davida Friedricha. Obraz ten powstawał bowiem, gdy Harring w czasie drezdeńskich studiów dzielił z Friedrichem mieszkanie i atelier.
Ciekawe i wyczerpujące urodziny spędziłby Harring w Polsce.
Byłyby niebanalne, tak jak i sam Harro Harring. Jako ułan chciałby na koniec dnia na pewno udać się jeszcze na groby najbliższych mu kobiet: matki i ukochanej. Miałby dylemat, gdzie wybrać się najpierw. Czy na północ, gdzie spoczywa jego matka, czy na południu szukać grobu ukochanej Polki Ludmiły. W niej bowiem Harring się zakochał jako młodzieniec, ale ich miłość nigdy się nie doczekała spełnienia, gdyż Ludmiła umarła w młodym wieku…
Harring i w tym aspekcie był prawdziwym romantykiem. Naprawdę warto go dzisiaj wspomnieć w jego 220. urodziny, człowieka, który kochał Polskę, walczył o jej niepodległość, choć sam był Niemcem. Ale Polakiem był z wyboru!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Mączka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/409728-bojownik-o-polska-wolnosc-swietuje-dzisiaj-220-urodziny