Zaiste, wielka musi być siła ogłoszonego wczoraj „planu Petru”, skoro partia rządząca uporała się z rekonstrukcją rządu już dzień po nim. No, dobra, bez żartów. Plan pana Ryszarda powinien, przynajmniej na początku, przypominać plan lekcji: godz. 8.00 – język polski, 8.50 – matematyka, 9.40 – geografia itd. A rekonstrukcja trwała dokładnie tyle, ile trwać miała. Nie chce mi się już nawet przypominać znacznie bardziej nagłaśnianych „rekonstrukcji” rządu Donalda Tuska, z których ostatecznie nic nie wyszło. Ani nadmieniać, że taki np. poseł Stanisław Gawłowski, członek „gabinetu cieni” Platformy Obywatelskiej, ma dziś na głowie znacznie ważniejsze sprawy niż wszelkie gabinetowe roszady…
Co zaś tyczy się samej rekonstrukcji – trudno oceniać jej skutki już dzisiaj. Jak rzekłby klasyk Petru: po owocach ich zobaczymy. Kilka spraw wybija się jednak na plan pierwszy. Po pierwsze: dymisja najlepszego ministra obrony narodowej w powojennej Polsce, Antoniego Macierewicza. Zdecydowały o niej zapewne względy wizerunkowe. Macierewicz ma wielką rzeszę swoich wielbicieli wśród wyborców PiS, ale z tych samych powodów (skuteczność, oddanie Polsce, nieugiętość) ma także koszmarnie duży elektorat negatywny. Wierzę, że nadal będzie pracował dla polskiej niepodległości i godności z takim samym zapałem i mądrością. I sądzę, że jako człowiek Polsce oddany bez reszty, ma on dziś świadomość, iż jego dymisja otwiera dla Prawa i Sprawiedliwości nowe horyzonty. Nazwijmy je roboczo „elektoratem centrowym wciąż niezdecydowanym”. Już dziś widać, jak wielka jest wściekłość opozycji na ten „wist” partii rządzącej.
To na barkach Antoniego Macierewicza będzie teraz spoczywać ciężar odpowiedzialności za jedność polskiej prawicy. A bez jedności tej ciężko będzie doprowadzić „dobrą zmianę” do jeszcze większego triumfu w kolejnych wyborach. Z braku Macierewicza – przesunięcie ministra Błaszczaka z MSW do MON wydaje się być decyzją najlepszą z możliwych. Podobnie, jak przekazanie zwierzchnictwa nad policją Joachimowi Brudzińskiemu, człowiekowi zaprawionemu w bojach z największymi działami Salonu III RP, który nie spocznie, dopóki nie wróci w Polsce „to, co było”.
Dymisja minister Streżyńskiej od wielu miesięcy wydawała się „oczywistą oczywistością”. Nie dlatego, że była złym ministrem, ale dlatego, że politykiem jest słabym. Ktoś powie – to może być atut. Ten ktoś nie będzie prawicy życzył zbyt dobrze. Publiczna krytyka poczynań rządu w kilku kwestiach, jaka swego czasu popłynęła z ust Streżyńskiej, nie działała na jego korzyść.
Minister Szyszko odchodzi zbyt późno. Zbyt późno nie dlatego, że walczył z kornikiem drukarzem i robił to, co trzeba w Puszczy Białowieskiej, ale dlatego, że nie potrafił do sensu swoich działań przekonać nawet tych, którzy całym sercem byli za rządem Beaty Szydło.
Minister Waszczykowski to człowiek godny, uczciwy i dzielny. Ale sukcesów w polityce zagranicznej nie miał. Postawa godnościowa i powtarzanie w kółko, że „robimy swoje” w sytuacji, gdy „swoje” oznacza niemal wyłącznie sprzeciw (całkowicie słuszny) wobec przyjmowania imigrantów, to – jak mawiał hrabia Struś we „Wniebowziętych” – nieco „przykrótko”. Dyplomacja wymaga nie tylko przekonania do swoich racji, ale i pewnej elastyczności (nie mylić z tandetną giętkością ministra Sikorskiego).
Minister Radziwiłł zasiał w służbie zdrowia ziarno, które na razie nie wzeszło. Czy coś z tego będzie – trudno powiedzieć, zwłaszcza, że jaśnie państwo rezydenci z mlekiem pod nosem i bez medycznych osiągnięć bardzo polubili status gwiazdek Salonu, Czerskiej i Wiertniczej. Szkoda, że nie słyszą, co mówią o nich starsi pacjenci. A może mało ich to obchodzi?
Na koniec uwaga czysto osobista: z piątki najlepszych ministrów rządu Beaty Szydło (Morawiecki, Ziobro, Rafalska, Macierewicz, Bańka) wypadł ze składu jeden. Owszem – jeden z najważniejszych, ale jeden. Powtórzę – wierzę, że nadal będzie służył Rzeczpospolitej z tym samym zaangażowaniem, co zawsze. I nie chcę się nawet wdawać w spekulacje, czy w jego odwołaniu miał, czy nie miał udziału prezydent Andrzej Duda. Wszelkie plotki na ten temat nie muszą, delikatnie mówiąc, pochodzić od autentycznych zwolenników „dobrej zmiany”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375697-jednosc-prawicy-jest-dzis-w-rekach-antoniego-macierewicza-nigdy-polski-nie-zawiodl-wiec-nie-zawiedzie-i-teraz